poniedziałek, 19 listopada 2012

notka 44

Nadszedł wieczór! Latałam z Lilith jak szalona i przygotowywałyśmy się do koncertu. Makijaż i te sprawy. Chłopaki za to marudzili, że stroimy się nie wiadomo po co.
- Dla ukochanych pacany. - odparła im w którejś chwili wkurzona Lilith, bo cały czas nas pośpieszali
Oni siedzieli w salonie i czekali. Szła z nami także Katelyn. Pojawiła się u nas, a Lil od razu zaproponowała jej wyjście. Mimo, że Kate chciała się wymigać, to jej się to nie udało. Nie takie numery z nią. Jak Lilith na czymś postawi to nie jesteś w stanie jej przekonać do innej racji. Jakie było moje zdziwienie, gdy pojawiła się u nas w domu i nagle Kendall ją pocałował.
- Co jest?! Jesteście ze sobą?! Nareszcie! - krzyknęłam i rzuciłam się na tą dwójkę, tuląc ich mocno do siebie
W końcu ogarnęłam się z Lil i mogliśmy ruszać. Niestety... Odrobinę się spóźniliśmy i weszliśmy do klubu, gdy zaczął się już koncert. Od razu podbiliśmy jak najbliżej sceny, a zaraz obczaiłam który to Eddy. Uśmiechnął się do Lilith i posłał całusa w powietrzu. Uśmiechnęłam się na ten widok. Widać było, że naprawdę ją kocha. Gdy zrobili sobie chwilą przerwę i zeszli ze sceny, podeszli do nas. Każdemu z nas, oprócz Loganowi przedstawiła go, a potem na chwilę jak stwierdził to Eddy ''porwał''. Spojrzałam na Logiego i byłam wszystkiego pewna. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- To Lilith, prawda? - spytałam, a ten pokiwał delikatnie głową
- Przykro mi. Gdybym wiedziała, że to ona nie zaproponowałabym, żeby przenocowała u nas.
- Katie przestań. Przecież to mnie nie zabije. Dawaj, bawimy się. - zespół Eddy'ego wkroczył na scenę, a ten porwał mnie do tańca
Jednak po dwóch przetańczonych z nim piosenkach odebrał mnie Carlos i wpił w moje usta. Szybko przerwałam pocałunek i rozejrzałam wokół, ale Jamesa tu nie było, więc ponownie go pocałowałam.
- Carlos! Nie obmacuj mi siostry!
- Spadaj! Zajmij się Kate. - puściłam do nich oczko i pociągnęłam Carlos w stronę łazienek
- Katie, ale co Ty...? - zdziwił się odrobinę, gdy wciągnęłam go do kabiny
- Carlos brakuje mi Ciebie. Chce zapomnieć o wszystkim i o całym świecie. Chce, żebyśmy liczyli się tylko my.
- Przecież tak jest kochanie. Coś się stało?
- Wiesz, że Cię kocham?
- Wiem. - uśmiechnął się słodko,  a ja wpiłam się w jego usta i zaczęłam odpinać jego spodnie
- Katie, jesteś tego pewna? Jesteś już gotowa?
- Jestem. Nie martw się.
Miał pewne opory, ale ja tego chciałam. Bardzo za nim tęsknie, a teraz ta sytuacja z Jamesem. Muszę się z niej jakoś wyplątać, ale nie potrafię. Mam zamiar zostawić to tak jak jest i starać się, aby nic się nie wydało. Złączył nasze ciała w jedność... Mogłabym tak trwać cały czas....
Większość wieczoru byłam przechwytywana co chwilę przez Jamesa i Carlosa. Mówiłam Jamesowi, żeby się opamiętał, ale co z tego. Uśmiech na jego twarzy powodował, że przestałam się tym zamartwiać. Był szczęśliwy, a ja tego chciałam. Tego pragnęłam. On ma być szczęśliwy i starać się zapomnieć o stracie rodziców. Gdy dotarliśmy do domu, każdy od razu poszedł spać. Byłam zaskoczona, że Logan zaprosił chłopaków, aby zanocowali u nas. Nie byli jakąś bardzo znaną grupą, więc sami tutaj dojeżdżali i załatwiali nocleg w razie wu. Chciał chyba sam sobie pokazać, że potrafi dać sobie z tym radę. Kupiliśmy trochę alkoholu i mieliśmy zrobić sobie taką małą imprezę w domu. Kiedy usiedliśmy, Kendall wziął się za otwieranie piw. Podawał każdemu, a gdy doszedł do Jamesa ten wyciągając rękę po nie spojrzał na mnie.
- Jedno. - powiedziałam
- Dobrze, moja kochana... - zamurowało mnie - mamusiu. - puścił do mnie oczko, a chłopaki zaczęli się śmiać
- Idiota. - śmiejąc się, popukałam się po głowie
- Mamo... A ja mogę? - odezwał się Eddy, patrząc na Lilith jak mały szczeniaczek
- Nie wygłupiaj się. - uderzyła go w ramię i zaczęliśmy się wszyscy śmiać
Ogólnie nasza domowa impreza była bardzo miła, muzyka grała w całym domu, a my świetnie się bawiliśmy. Do czasu. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a jak okazała się być to policja.
- Dobry wieczór. Sąsiedzi skarżą się na głośną muzykę.
- Dobrze, zaraz ściszymy. - odpowiedziałam
- Czy to nie pani sprawę przejęłam? - zapytała policjantka, a ja przyjrzałam się jej dokładnie
- Tak, moją... - odparłam, a od razu przed oczami mignęła mi twarz Chrisa
- Miałam się z panią skontaktować. Chciałabym, żeby pani zjawiła się u mnie w najbliższym czasie.
- Ok, dobra. Mogłybyśmy skończyć mówić o tym, że zostałam zgwałcona? Chciałabym się dobrze bawić i nie myśleć o tym człowieku.
- Tylko ciszej. I do zobaczenia. - odeszła, a ja trzasnęłam drzwiami
Wracając do salonu, zabrałam Kendallowi puszkę z piwem i wypiłam to co w niej jeszcze zostało do końca. Zmierzył mnie wzrokiem jak nie wiem co bym mu zrobiła.
- Masz, wielkie halo. - wzięłam kolejną puszkę i wepchałam mu do dłoni
- O co Ci chodzi? Rodziców Ci nie zabiłem. - spojrzałam na sofę, na której na szczęście nie siedział James
- Masz szczęście. Następnym razem, żebyś się ugryzł w język.
Wkroczyłam na nasz domowy parkiet i oddałam się w rytm muzyki. Zaraz zbliżył się do mnie James, więc zaczęłam z nim tańczyć. Tak bardzo chciałabym wymazać z pamięci przeszłość, a ona ciągnie się za mną cały czas. Czy ja naprawdę jestem tak złym człowiekiem?

Aż mi się zrobiło smutno :) Katie naprawdę jest krzywdzona przez życie, jednak... Nie każdy ma szczęście w życiu i niektórym się w nim nie układa.
Najgorsze jest to, że nie było mnie tu bardzo długo... W październiku pojawił się jeden rozdział... Jedyne co obiecuje to, że się staram... Jednak muszę się teraz zająć szkołą. Liceum daje mi porządnie w kość. Czekam już na święta ;)