wtorek, 7 maja 2013

notka 49

Obudziłem się następnego ranka z błogim uśmiechem na ustach. Śniło mi się, że widziałem się... Chwila, to nie może być sen! Wcześniej nie znałem jej imienia, czyli tak. Spotkałem się na prawdę z Violą. Zaraz dotarło do mnie, że wymieniliśmy się numerami telefonów. Chwyciłem szybko telefon, szukając jej kontakt. Napisałem szybko sms: Dzień dobry :*.
Trzeba było się zacząć szykować i na plan. Trzeba przyznać, nasz serial osiągnął naprawdę dużą oglądalność. Mamy wielu fanów, ale czasami przeszkadza mi ta sława... Zakładałem spodnie, kiedy zaczął dzwonić mój telefon, a z daleka zobaczyłem, że dzwoni Viola. Szybko ruszyłem po niego, ale zrobiłem to za szybko. Przez te spodnie wylądowałem na podłodze, ale telefon wpadł na moje ręce. Siedząc na podłodze, ze spodniami założonymi do kolan, odebrałem wreszcie ten telefon.
- Spotkamy się potem? - usłyszałem jej dźwięczny głos
- Pewnie! O której? - spytałem uradowany
- Skończę pracę jakoś po 16, więc chwila na ogarnięcie się i tak 17:30? Co ty na to?
- Postaram się, ok? Bo może mi się nieco przedłużyć, ale to oddzwonię do ciebie, hm?
- W porządku, ale do zobaczenia. - zaśmiała się cicho i rozłączyła
Pomyślałem chwilę o niej, a kiedy chciałem wstać to oberwałem drzwiami. Skrzywiłem się i spojrzałem na osobę, który weszła mi do pokoju. Był to Kendall i zaczął się śmiać.
- Co ty robisz na tej podłodze? - zaśmiał się, podając mi rękę przy pomocy, której wstałem
- Niech cię to nie interesuje. Coś chciałeś?
- Tamci już pojechali i się chciałem zapytać czy jedziemy razem?
- Wybacz stary, ale muszę szybko wrócić po pracy do domu.
- Spoko, nie ma problemu. To ja jadę, a ty się ogarniaj. A potem rendez vous? - ma szczęście, że wyszedł już z mojego pokoju. Tylko, że miał ja sam miałem taką nadzieję. Chciałem, żeby coś z tego wyszło, bo bardzo polubiłem Violettę.

Czyżby wszystko zaczyna się układać? Ja jestem szczęśliwy z Katelyn, Katie z Jamesem, Logan ma kogoś na oku, a jedynie Carlos... Żałuję, że rozstali się z Katie, bo tworzyli świetną parę, ale skoro wybrała Jamesa nie mogłem tego krytykować. Jest moją siostrą i pragnę jej szczęścia. Jednak cieszę się, że nie poróżniło mnie to z Carlosem i nasza przyjaźń na tym nie ucierpiała. Jako, że jechałem sam zadzwoniłem do mojej dziewczyny i pojechaliśmy razem na plan zdjęciowy. Tak naprawdę odważyłem się w końcu powiedzieć jej o swoich uczuciach dzięki Katie. Bałem się odrzucenia, ale gdyby tak dalej poszło mogłem stracić i ją. Jednak okazało się, że Kate czuje do mnie to samo. Wsiadła do mojego samochodu i pocałowaliśmy się na przywitanie.
- Cześć wariacie. - uśmiechnęła się i zapięła pasy
- Wyskoczymy gdzieś po pracy? - zapytałem
- Z miłą chęcią. - uśmiechnęła się, a kiedy ruszyliśmy splotłem nasze dłonie, co wywołało uśmiech u niej

Najgorsze było to, że musiałem patrzeć na to wszystko. Na każdym kroku James próbował dobiec mi, że to on jest lepszy. On zdobył Katie. Ciekawy co by powiedział jakby poznał prawdę? Jednak wiedziałem jak bardzo cierpi po utracie rodziców i nie byłem w stanie zniszczyć jego szczęścia z Katie. Co prawda fałszywego szczęścia, ale ono było, istniało. Dojeżdżając pod studio, zadzwonił mój telefon. Zdziwiony spojrzałem na wyświetlacz, bo była to mama. Co takiego się mogło stać, że dzwoni do mnie o tej porze? Szybko odebrałem i mama przekazała mi wiadomość. W sumie byłem mile zaskoczony, bo będę mógł oderwać się na chwilę od problemów. Nativida, mieszkająca niedaleko nas dostała rolę w serialu, który miał stworzyć niedługo Nickelodeon. Miałem jej pomóc w zaklimatyzowaniu się tutaj i co najważniejsze. Pomóc jej znaleźć mieszkanie do przyjazdu tutaj. Pamiętam ją, lecz nie miałem z nią większego kontaktu. Jednak na pozór wydawała się dziewczyną z wyższych sfer. Nie patrz, nie dotykaj, nie odzywaj się. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle i jakoś się dogadamy. Zauważyłem, że Kendall i Logan też już przyjechali, więc zebrałem się i ruszyłem zacząć kolejny dzień męczarni...

Zaczęła mnie męczyć nasza praca. Te wszystkie szmatławce zawsze próbowały wtrącić się w nasze życie i wszystko z niego wygrzebać. Tylko, że ja tego nie chciałem. Pisali o nas zbyt wiele, a jeszcze gdy zauważyli, że Katie jest teraz ze mną, a nie z Carlosem lubili nasz szpiegować i pisać o nas. To już było naprawdę dobijające. Nie można mieć nawet chwili spokoju, wszędzie trzeba uważać co się robi, jednak byłem szczęśliwy, że Katie jest ze mną i pomaga mi pozbierać się po ostatnich wydarzeniach... Zostałem na tym świecie sam, więc zostali mi tylko przyjaciele i miłość.
- O czym myślisz? - spytała mnie Katie, siadając obok mnie, lecz pociągnąłem ją na swoje kolana
- Jakim szczęśliwcem jestem, że mam ciebie i przyjaciół. - musnęła mój policzek i przytuliła mnie
- A widzisz. Szczęście pojawia się w najmniej spodziewanych momentach. - uśmiechnąłem się i uniosłem jej podbródek
- Ty jesteś tego najlepszym dowodem. - przybliżyła się do mnie i złożyła na moich ustach pocałunek


PRZEPRASZAM!
Rozdział zaczęty bardzo dawno temu, ale tyle się dzieje ostatnio w moim życiu, że nie myślę o blogach. Na zakochanej się czasami pojawiają, bo mam trochę do przodu. Ale aż nie mam ochoty robić cokolwiek. Dobra, nie zanudzam. Do zobaczenia kiedyś tam :)


piątek, 15 marca 2013

notka 48

Odkąd powiedziałam Jamesowi, że zerwałam z Carlosem praktycznie na każdym kroku chciał mnie całować. Tolerowałam to przez kilka dni, ale zaczynało mnie to już strasznie denerwować, a robił to najczęściej w obecności Carlosa.
- Przestań! - krzyknęłam wściekła, gdy znów chciał mnie pocałować
- Co się stało, kochanie?
- To się stało, że zaczynasz mnie wkurzać. To, że zerwałam z Carlosem nie oznacza, że cały czas przy nim się mamy całować, ok?
- Przepraszam... - spuścił głowę, a mi od razu zrobiło się smutno
- Nie, to ja przepraszam. Nie chciałam być niemiła. - uniosłam jego głowę i zobaczyłam w jego oczach smutek
- James, przepraszam. Nie chciałam...
- W porządku. - tym razem ja wpiłam się w jego usta, nienawidziłam gdy cierpi, a w szczególności przeze mnie
Siedzieliśmy u niego w pokoju, oglądając jakiś film na laptopie jednak jak na razie mieliśmy inne zajęcia. Chciałam, żeby zapomniałam o tym, że zrobiłam mu przykrość. Z pocałunkami zszedł na moją szyję, a ja wyobrażałam sobie, że robi to Carlos. Wplotłam dłonie w jego włosy i poddawałam się jego pocałunkom. Nawet nie wiem w której chwili ściągnął ze mnie bluzkę i obcałowywał moje ciało. Kiedy zaczął odpinać moje spodnie oprzytomniałam.
- James nie. - jednak nie zareagował i odpiął moje spodnie
Czułam podniecenie, a naprawdę wydawało mi się jakby to wszystko robił Carlos. Nie opierałam się kiedy zdejmował ze mnie bieliznę, nie wzbraniałam się przed tym, aby zdejmować z niego ubranie, nie protestowałam kiedy mnie całował, jednocześnie łącząc nasze ciała w całość. Pozwalałam mu na sprawienie sobie przyjemności, aby jego dłonie błądziły po moim ciele, aby był szczęśliwy jeśli te szczęście daje mu ja.
- Kocham cię. - powiedział James, przytulając mnie do siebie mocno i muskając moje nagie ramie...

W domu była kompletna cisza, każdy był zajęty i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Rano wyjechała Lilith z Eddym i w końcu mogłem odetchnąć pełną piersią. Czułem się cholernie źle mając świadomość, że oni razem w pokoju obok i nie ważne co robią, ale musiałem o niej zapomnieć. Jednak spodobała mi się ta dziewczyna, którą spotkałem na ulicy, zaczarowały mnie jej oczy jednak nie pomyślałem, nie wziąłem od niej numeru. Jako, że w domu nie wiedziałem co ze sobą zrobić wyszedłem z niego i poszedłem w miejsce naszego spotkania z przed kilku dni. Jak się spodziewałem, nie spotkałem tam dziewczyny, ale stanął w tym miejscu i starałem się przypomnieć dokładnie jej twarz. Zauroczyła mnie od razu, to muszę przyznać. Delikatne rysy twarzy, niebieskie oczy i piękne malinowe usta...
- Cześć myślicielu. - usłyszałem jej głos i szybko otworzyłem oczy
- O cześć.
- Co tu robisz? - spytała, a mnie te pytanie zdjęło z tropu
- Tak szedłem.
- I nagle stanąłeś? - zaśmiała się dźwięcznie, a ja mógłbym tak stać i ciągle patrzeć na nią...
- Hej, nie myśl tyle. - uśmiechnęła się do mnie
- Jak masz na imię? - spytała
- Logan, a Ty? - odparłem, wyciągając w jej stronę dłoń
- Viola. - uśmiechnęła się do mnie i zagłębiliśmy się z rozmowie...

Nie wiedziałem dlaczego Katie nie postanowiła wyznać prawdy Jamesowi. Rozumiem, że jest mu przykro po stracie rodziców, a nawet jest wręcz załamany, ale czy ona nie rozumie tego, że będąc z nim, nic do niego nie czując jeszcze bardziej go rani? Chyba, że to był tylko taki blef dla mnie... Żebym nie nakrzyczał za bardzo na nią. Wydawało mi się jakbym w ogóle jej nie znał, jakby nasz związek dla niej w ogóle nic nie znaczył. Będąc w domu i wiedząc, że oni są przez tak długi czas w jednym pokoju nie wiedziałem co myśleć. Ufam jej i mam nadzieję, że nie zrobi nic przez co te zaufanie mógłbym stracić. Kochałem ją, ale nie mogłem znieść myśli, że ona tam, w jednym łóżku z Jamesem... Nic nie byłem w stanie zrobić. Tak zadecydowała to co ja mogłem? Miałem wyznać prawdę przyjacielowi? Może i tak byłoby najlepiej, ale wtedy Katie stwierdziłaby, że zależy mi tylko na moim własnym czubku nosa dlatego wolałem tego nie robić, liczyłem na to, że w końcu zrozumie, że postępuje źle i zaprzestanie tego chorego związku z Jamesem...

Moje drogie czytelniczki! Nie było mnie tu dwa miesiące... :( Wstyd! Wiem. I bardzo Was za to przepraszam ♥

Dedykuje rozdział Wam wszystkim (choć wiem, że zaraz nie będę żyła :]) a w szczególności Coppernicanie, bo jakoś to Ona zawsze mnie motywuje do napisania tutaj :) I Sabgli, bo Ona bardzo chciała wiedzieć co z Carlosem i dodałam jego wątek :)

Do napisania!  ♥

poniedziałek, 28 stycznia 2013

notka 47

Nie wiedziałam co zrobić, jak z tego wybrnąć. Stałam tam i patrzyłam na Carlosa. Zobaczyłam w jego oczach ból... Trzasnął drzwiami, a ja tak po prostu spojrzałam na Jamesa. Pokiwał głową i chciał wyjść do niego.
- Nie. Ja z nim porozmawiam. - wzięłam głęboki oddech i poszłam do jego pokoju
- Wyjdź stąd! - wrzasnął na mnie
- Carlos, proszę. Daj mi to wyjaśnić.
- Co wyjaśnić do cholery?! Fajnie się mną bawiłaś?!
- Możemy porozmawiać na spokojnie?
- Na spokojnie?! Nienawidzę Was! - zabolało, tak cholernie zabolało, gdy ukochana osoba mówi ci coś takiego
W moich oczach od razu zebrały się łzy, ale starałam się aby one nie wypłynęły...
- Daj mi to wyjaśnić. Tylko wyjdźmy z domu.
- Niby po co? Nigdzie z Tobą nie idę.
- Idziesz. - szarpnęłam go za rękę i wyciągnęłam z pokoju
Posłusznie poszedł za mną, ale nawet na mnie nie spojrzał. Nie wiedziałam jak zacząć, jak powiedzieć o tym co głupiego zrobiłam. Jednak musiałam to zrobić. Gdy zaczęłam, słowa wypływały ze mnie same. Z resztą tak samo jak i łzy. Czułam się okropnie z tym, że tak go skrzywdziłam, ale ja tylko chciałam pomóc Jamesowi. Tylko, że pomysł był nietrafiony...
- Katie... Ciiii... Już w porządku. - przytulił mnie mocno do siebie
- Ja nie chciałam... On stracił wszystkich bliskich i został sam. Myślałam, że w ten sposób mu pomogę. Jednak tak zraniłam Ciebie.
- Ale powiedz mi tak szczerze. Czujesz coś do niego?
- Nie! On jest dla mnie tylko przyjacielem.
- Musisz się z tego jakoś wyplątać.
- Wiem Carlos. Ale... Ja nie wiem jak...
- Katie... Ty się w to wpakowałaś i Ty musisz się z tego wyplątać. Dopóki będziesz z nim, o mnie zapomnij.
- Ale...!
- Myślisz, że co? Że będę z Tobą, a po chwili za ścianą będziesz całować się z nim?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Było mi okropnie, wiedząc że tak mocno go skrzywdziłam. Chciałam pomóc przyjacielowi, a zraniłam osobę, którą kocham najmocniej.
Przez długą chwilę staliśmy i po prostu wpatrywaliśmy się w siebie. Jednak w pewnym momencie spuścił głowę i odszedł. Nie chciałam wracać do domu, bo James zaraz by mnie wypytywał. A jak na razie musiałam to wszystko sobie ułożyć w głowie i zdecydować co zrobię.
W tej chwili miałam ochotę wrócić i powiedzieć Jamesowi całą prawdę i móc pójść wtulić się w Carlosa, ale nie mogę tego mu zrobić. Nie potrafię... Czy może jednak?

Wiedziałem, że coś złego dzieje się z Katie ostatnio. Zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim, a teraz odkąd jesteśmy tutaj zaczęliśmy się coraz częściej kłócić. I to o drobnostki. Zauważyłem jak Carlos z nie bardzo zadowoloną miną wchodzi do domu i od razu wszedł na górę. Przecież wyszedł z Katie. Widziałem jak wychodzili niedawno. Chciałem iść do niego, ale usłyszałem jak w jego pokoju wszystko ląduje na podłodze... Nie jest dobrze.

Nie jest dobrze także z moim pisaniem. Ciężko mi się pisze, a w głowie siedzi mi pomysł na opowiadanie... Od długiego czasu. Ferie mam i chciałabym zacząć, ale... Zobaczymy :) Postaram się być tu więcej przez te dwa tygodnie, ale co z tego wyjdzie...

sobota, 12 stycznia 2013

notka 46

Po wzięciu tabletek poszłam dalej spać. Nie byłam stanie wytrzymać. Przesadziłam wczoraj z alkoholem dużo za dużo i mam nadzieję, że nie zrobiłam nic głupiego, bo zbyt wiele nie pamiętam z wczorajszego dnia. Otworzyłam oczy i spojrzałam na szafkę nocną w chwili gdy usłyszałam, że mój telefon wibruje.
- Tak słucham?
- Pani Katie?
- Tak, przy telefonie. O co chodzi?
- Z tej strony komisarz Violetta O'Donnell. Wczoraj byłam u państwa i prosiłam panią, aby pani zjawiła się u mnie w najbliższym czasie, ale... Wynikła pewna sprawa i prosiłabym, aby zjawiła się pani u mnie jak najszybciej. Albo jeśli pani woli, ja przyjdę.
- Ale... Coś się stało?
- To nie jest sprawa na telefon. To jak?
- Mogłaby pani jednak przyjechać? Nie czuję się dziś najlepiej.
- Dobrze, w porządku. Niedługo będę.
Zachodziłam w głowę co się mogło wydarzyć. Cholernie się przestraszyłam, bo nawet nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. To wszystko było okropne. Ogarnęłam się co nieco i zeszłam na dół, aby poinformować wszystkich o tym, że przyjedzie do mnie ta policjantka.
- Chcesz, żebym była przy tym czy wolisz sama? - odezwała się Lilith
- Nie, spokojnie. Dam sobie rada sama. - posłała mi pokrzepiający uśmiech i poszli z Eddym na górę
Reszta osób, która tam była także się rozeszła, a ja zostałam sama w salonie. Znowu zaczęłam myśleć o tym co miała mi to powiedzenia. Długo nie musiałam czekać, bo zaraz zadzwonił i dzwonek. Jak najszybciej poszłam otworzyć drzwi. Jej słowa mocno mnie zaskoczyły. Chris przyznał się do wszystkiego i sprawa poszła już do sądu. Czułam się okropnie oskarżając swojego byłego chłopaka. Czy aż tak mnie znienawidził, że wyrządził mi z życia piekło? Wiem, do najgrzeczniejszych osób nie należę, ale jednak. Mam nadzieję, że moje życie się unormuje i wyjdę na prostą. Gdy wychodziła, z góry zszedł Kendall. Nasze spojrzenia się spotkały, a z moich oczu wydobyły się łzy. Od razu znalazłam się w jego ramionach.
- Katie... Wszystko się ułoży...
- Nic się nie ułoży. Wszystko mi się pieprzy...
- Katie, wcale nie. Masz mnie, Carlosa i chłopaków. Do tego Lilith.
- Kend, proszę. Nie mów już nic, tylko mocno przytul. - od razu mocniej mnie ścisnął, a ja tak po prostu łkałam w jego ramię
Kiedy tylko ktoś wszedł przez drzwi od razu zwiałam na górę. Nie chciałam, żeby ktoś widział jak płaczę. To dla mnie była oznaka słabości. A co oznacza, że ostatnimi czasami jestem okropnie słaba...
- Kochanie, wszystko w porządku? - gdy tylko weszłam do pokoju zjawił się tam James
- Nic nie jest w porządku James.
- Czego chciała ta policjantka?
- Chris przyznał się do wszystkiego. Sprawa już poszła do sądu.
- To dobrze. Nie pojawi się już w Twoim życiu.
- Wiem, ale... James, przepraszam, ale nie chce o tym mówić na razie.
- Dobrze kochanie. - musnął moje usta w chwili, gdy drzwi do pokoju otworzyły się
Odsunęłam się jak najszybciej do niego i spojrzałam na to kto nas zobaczył. Nie chciałam tego. Nie chciałam do tego dopuścić, aby Carlos się dowiedział. Dlaczego wszedł akurat w niej chwili?!

Ja wiem, że tutaj jestem bardzo mało. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to wszystko :)