piątek, 15 marca 2013

notka 48

Odkąd powiedziałam Jamesowi, że zerwałam z Carlosem praktycznie na każdym kroku chciał mnie całować. Tolerowałam to przez kilka dni, ale zaczynało mnie to już strasznie denerwować, a robił to najczęściej w obecności Carlosa.
- Przestań! - krzyknęłam wściekła, gdy znów chciał mnie pocałować
- Co się stało, kochanie?
- To się stało, że zaczynasz mnie wkurzać. To, że zerwałam z Carlosem nie oznacza, że cały czas przy nim się mamy całować, ok?
- Przepraszam... - spuścił głowę, a mi od razu zrobiło się smutno
- Nie, to ja przepraszam. Nie chciałam być niemiła. - uniosłam jego głowę i zobaczyłam w jego oczach smutek
- James, przepraszam. Nie chciałam...
- W porządku. - tym razem ja wpiłam się w jego usta, nienawidziłam gdy cierpi, a w szczególności przeze mnie
Siedzieliśmy u niego w pokoju, oglądając jakiś film na laptopie jednak jak na razie mieliśmy inne zajęcia. Chciałam, żeby zapomniałam o tym, że zrobiłam mu przykrość. Z pocałunkami zszedł na moją szyję, a ja wyobrażałam sobie, że robi to Carlos. Wplotłam dłonie w jego włosy i poddawałam się jego pocałunkom. Nawet nie wiem w której chwili ściągnął ze mnie bluzkę i obcałowywał moje ciało. Kiedy zaczął odpinać moje spodnie oprzytomniałam.
- James nie. - jednak nie zareagował i odpiął moje spodnie
Czułam podniecenie, a naprawdę wydawało mi się jakby to wszystko robił Carlos. Nie opierałam się kiedy zdejmował ze mnie bieliznę, nie wzbraniałam się przed tym, aby zdejmować z niego ubranie, nie protestowałam kiedy mnie całował, jednocześnie łącząc nasze ciała w całość. Pozwalałam mu na sprawienie sobie przyjemności, aby jego dłonie błądziły po moim ciele, aby był szczęśliwy jeśli te szczęście daje mu ja.
- Kocham cię. - powiedział James, przytulając mnie do siebie mocno i muskając moje nagie ramie...

W domu była kompletna cisza, każdy był zajęty i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Rano wyjechała Lilith z Eddym i w końcu mogłem odetchnąć pełną piersią. Czułem się cholernie źle mając świadomość, że oni razem w pokoju obok i nie ważne co robią, ale musiałem o niej zapomnieć. Jednak spodobała mi się ta dziewczyna, którą spotkałem na ulicy, zaczarowały mnie jej oczy jednak nie pomyślałem, nie wziąłem od niej numeru. Jako, że w domu nie wiedziałem co ze sobą zrobić wyszedłem z niego i poszedłem w miejsce naszego spotkania z przed kilku dni. Jak się spodziewałem, nie spotkałem tam dziewczyny, ale stanął w tym miejscu i starałem się przypomnieć dokładnie jej twarz. Zauroczyła mnie od razu, to muszę przyznać. Delikatne rysy twarzy, niebieskie oczy i piękne malinowe usta...
- Cześć myślicielu. - usłyszałem jej głos i szybko otworzyłem oczy
- O cześć.
- Co tu robisz? - spytała, a mnie te pytanie zdjęło z tropu
- Tak szedłem.
- I nagle stanąłeś? - zaśmiała się dźwięcznie, a ja mógłbym tak stać i ciągle patrzeć na nią...
- Hej, nie myśl tyle. - uśmiechnęła się do mnie
- Jak masz na imię? - spytała
- Logan, a Ty? - odparłem, wyciągając w jej stronę dłoń
- Viola. - uśmiechnęła się do mnie i zagłębiliśmy się z rozmowie...

Nie wiedziałem dlaczego Katie nie postanowiła wyznać prawdy Jamesowi. Rozumiem, że jest mu przykro po stracie rodziców, a nawet jest wręcz załamany, ale czy ona nie rozumie tego, że będąc z nim, nic do niego nie czując jeszcze bardziej go rani? Chyba, że to był tylko taki blef dla mnie... Żebym nie nakrzyczał za bardzo na nią. Wydawało mi się jakbym w ogóle jej nie znał, jakby nasz związek dla niej w ogóle nic nie znaczył. Będąc w domu i wiedząc, że oni są przez tak długi czas w jednym pokoju nie wiedziałem co myśleć. Ufam jej i mam nadzieję, że nie zrobi nic przez co te zaufanie mógłbym stracić. Kochałem ją, ale nie mogłem znieść myśli, że ona tam, w jednym łóżku z Jamesem... Nic nie byłem w stanie zrobić. Tak zadecydowała to co ja mogłem? Miałem wyznać prawdę przyjacielowi? Może i tak byłoby najlepiej, ale wtedy Katie stwierdziłaby, że zależy mi tylko na moim własnym czubku nosa dlatego wolałem tego nie robić, liczyłem na to, że w końcu zrozumie, że postępuje źle i zaprzestanie tego chorego związku z Jamesem...

Moje drogie czytelniczki! Nie było mnie tu dwa miesiące... :( Wstyd! Wiem. I bardzo Was za to przepraszam ♥

Dedykuje rozdział Wam wszystkim (choć wiem, że zaraz nie będę żyła :]) a w szczególności Coppernicanie, bo jakoś to Ona zawsze mnie motywuje do napisania tutaj :) I Sabgli, bo Ona bardzo chciała wiedzieć co z Carlosem i dodałam jego wątek :)

Do napisania!  ♥