sobota, 8 grudnia 2012

notka 45

Męczył go kac, a w domu nie było żadnych tabletek ani nikt nie miał ochoty ruszyć się do sklepu nieopodal po nie. Nie mógł już wytrzymać i sam ruszył się. Prawie potknął się wychodząc przez drzwi, a następnie wpadł na furtkę przez co jeszcze mocniej bolała go głowa. Nie zauważył, że przed nim szła jakaś dziewczyna i przez przypadek na nią wpadł. Usłyszał jedynie, że osobie którą nieumyślnie popchnął wypadł telefon i gdy chciał ją podtrzymać, aby nie upadła na chodnik stanął nogą na urządzeniu.
- I co jeszcze mnie spotka? - powiedzieli oboje, jednak żadne nie usłyszało tego drugiego
- Ja bardzo przepraszam. Nie zauważyłem pa... - urwał, zauważając ze z oczu tej ładnej brunetki jak sam uznał w myślach wydobywają się łzy
- Wszystko w porządku? - spytał zatroskany
- Nic nie jest w porządku! Wszystko mi się wali! - Logan skrzywił się na to jak krzyknęła
- Przepraszam... Z resztą... Co to pana interesuje... - kucnęła, aby pozbierać swój telefon
- Może jednak jestem w stanie Ci pomóc?
- Powiedz mi jedno. Byłbyś w stanie zerwać z dziewczyną przez smsa? - spojrzał na nią zaskoczony i zrozumiał już jaki był powód płaczu nieznajomej
- Jest totalnym idiotą, że zerwał z dziewczyną taką jak Ty. Nie, ja nigdy nie zrobiłbym czegoś tak podłego. Nie wychowany chłoptaś. On chyba nie ma mózgu. - dziewczyna zachichotała na te słowa
- Szczerze to ja sama czasami tak myślałam. - tym razem chłopak dołączył do niej
- Dziękuje. - dodała z uśmiechem
- Nie ma za co. Do zobaczenia. - puścił w jej stronę perskie oczko i udał się do sklepu
Mając tabletki i na wszelki wypadek kupił także dwie butelki wody wrócił do domu. Mimo, że nadal lekko bolała go głowa miał wyśmienity humor. Miał nadzieję, że jeszcze spotka dziewczynę na którą wpadł przypadkowo. Dopiero potem zdał sobie sprawę, że nie wziął od niej numeru, ale był dobrej myśli. Wiedział, że jeszcze kiedyś się spotkają.
Wchodząc do domu, zdał sobie sprawę, że myślał o dziewczynie, że spodobała mu się i nie pomyślał wtedy o Lilith. Czy tak nagle jego uczucie do niej mogło zgasnąć? Przed oczami miał tylko brunetkę na którą wpadł na chodniku. Myślał o niej, a nawet nie wiedział jak ma ona na imię. Katie i James wyrwali z jego dłoni pudełko leków i od razu wyciągnęli po dwie tabletki. Popili jedną butelką, która szybko została opróżniona.
- Jesteś naszym zbawieniem. - powiedział cicho James
- Trzeba było tyle nie pić.  - zaśmiał się
- A Tobie co? Wychodziłeś stąd ledwo żywy, a teraz taki uśmiechnięty? - zapytał tym razem Kendall
- Tak jakoś. - odparł, chichocząc
- Nie zgrywaj się, tylko gadaj co jest na rzeczy.
- Nic. Się uśmiechać nie można?
- Ok, rozumiem. Przyjaźnię się z psychopatą. - Logan strzelił facepalma, a reszta zaczęła się z tego śmiać
- Lepiej idźcie wszyscy spać, bo kacyk Wam nie służy.
- Tobie niby tak? - Kendalla wzięło na docinanie chłopakowi
- Kend, puknij się w głowę i daj mi spokój.

I nie wiem co tu dalej napisać, więc zostawiam tak ;) wiem, że krótko, ale.... yyhh... Wybaczcie :)