- Miałeś mnie nie gryźć. – powiedziałam rozbawiona
- No sory. – śmiał się dalej
- Ile razy będziemy powtarzać, bo któreś z was coś zrobi? – usłyszeliśmy wściekły głos reżysera
- Przepraszamy. – powiedzieliśmy razem
- Ustawcie się znów.
Następnie
pięć razy to powtórzyliśmy i już się nie przejmowałam tym pocałunkiem.
Zwykły pocałunek w ogóle inaczej niż z Chrisem. Ale nie mówię, że
gorszy.
- Przeżyłaś?- spytał Logan, gdy już mogliśmy zejść z planu i poszliśmy do kuchni się czegoś napić
- Spadaj. – wystawiłam mu język, a ten objął mnie w talii
- Jesteś moją dziewczyną. – on też wystawił mi język
- Spadówa. – zaśmiałam się, a on podszedł po kubek i podał mi jeden
- Dzięki mój chłopaku. – powiedziałam rozbawiona
Musieliśmy
zrobić jeszcze duble sceny z ochrzanianiem ich, bo ktoś przez przypadek
dał na nas cień i wyszliśmy w każdym ciemno, a po 22-tej dopiero
byliśmy w domu.
- Nie sądziłem, że to tak męczące. – powiedział Carlos, gdy już władowaliśmy się wszyscy do domu
- A myślisz, że ja tak? – powiedziałam razem z Loganem
- Parka się zgrywa ponownie. – zaśmiał się James
- Yyhh nie mam siły nawet na śmianie się. Dobranoc chłopcy. – powiedziałam i ruszyłam na górę
Następnego
dnia z rana mieliśmy iść do szkoły, bo przerwa świąteczna się
skończyła. Od 8-ej do 13-ej szkoła, a potem na plan, tam do 19-ej.
-
Bo muszą odrobić lekcje i się wyspać. -argument Marka, żebyśmy
wcześniej kończyli choć i tak chciał skrócić nam godziny, ale więcej mu
się nie udało.
Gdy
tylko wróciliśmy do domu wzięłam się za odrabianie lekcji, które nam
zadali nam nauczyciele. Na każde lekcje chodziłam razem z chłopakami,
abym jak to Mark stwierdził nie czuła się samotna. Znowu pojawił się
dobroduszny Mark. A potem od razu łóżko, ale nie dane było mi zasnąć, bo
zadzwonił mój telefon.
- Nie teraz. – powiedziałam sięgając ręką na stolik nocny
- Cholera! – krzyknęłam, gdy telefon spadł mi na podłogę i musiałam po niego sięgnąć
- Tak? – spytałam nie patrząc na dzwoniącego
- Hej kotku. Nie odzywasz się od trzech dni.
-
Kurcze Chris przepraszam, ale nie mam w ogóle na nic siły. Wczoraj
siedziałam na planie od 6-ej do 22-ej, a dziś o 8-ej do szkoły o 13-ej
na planie i tak go 19-ej. Jeszcze dogrywamy pierwszy odcinek i się tak
bawimy z nim. Jakaś masakra.
- Aż tak Cię tam mordują?
- Żebyś wiedział. Chętnie bym już drzemała odkąd wróciliśmy z planu, ale jeszcze musiałam odrobić te cholerne lekcje.
- To może zdzwonimy się kiedy indziej?
- Tak Chris. Kocham Cię.
- A ja Ciebie kotek.
- Papa. – powiedziałam i rozłączyłam się odkładając telefon na stolik, następnie zasypiając w ekspresowym tempie
Przez
cały tydzień chodziłam wymordowana, aż nastał upragniony tydzień i
wstałam dopiero po 14. Zeszłam sobie w piżamie i szlafroku do kuchni.
- Witamy w dniu dzisiejszym. – zaśmiał się mój serialowy chłopak wraz z Jamesem
- Aj spadaj. Muszę się wkręcić w takie życie.
- Szybko się przyzwyczaisz. – powiedział James
- Na razie to nie dla mnie. Ale w końcu odespałam tydzień. – podeszłam do ekspresu i zrobiłam sobie kawy
Cały
dzień spędziliśmy na leniwca i cała nasza piątka przesiedziała cały
dzień przed telewizorem oglądając jakieś filmy, a gdy nadszedł wieczór
rozpoczął się jakiś horror. Któryś z chłopaków zrobił popcorn i
oglądaliśmy ten horror leżąc sobie na podłodze, gdy oberwałam nim od
kogoś po głowie.
- No ej! – wyjęłam go sobie z włosów, a Carlos się zaśmiał
-
Łajzo. – rzuciłam w niego, ale ten odrzucił ponownie we mnie, a gdy
wzięłam większą garść przez przypadek wrzuciłam trochę w Jamesa
- A ja wam po co do tego rzucania? – powiedział oburzony, a ja wraz z Carlitem się zaśmialiśmy
- Z czego się śmiejecie? – wziął w obie dłonie popcorn i rzucił w nas oboje
Takim oto sposobem zaczęła się nasza kolejna walka. Tym razem na popcorn, ale w końcu dostało mi się coś do oka.
- Szlag. – zaczęłam je trzeć
- Co jest Katie? – spytał przestraszony Carlos
- Ej chłopaki stop! – krzyknął James zauważając nas
- Co jest? – spytali razem Kendall z Loganem
- Kurde nic. Po prostu dostało mi się coś do oka. Pójdę przemyć i będzie ok. – poszłam do łazienki i przemyłam sobie oko
- Katie ok.? – zapukał ktoś do drzwi
- Tak. Już w porządku. – wyszłam i zobaczyłam Carlosa
- Przestraszyłem się.
- Nie potrzebnie. – uśmiechnęłam się do niego
- Oczko ok.?
- Tak. Szczypie mnie trochę, ale to pewnie sól mi się dostała i tyle.
- To fajnie. – uśmiechnął się i on
Zeszliśmy oboje na dół.
- Ok Katie? – spytali wszyscy
- Ok, spokojnie.
- Zabawa zabawą, ale trzeba posprzątać. – gdy to powiedziałam Logan, Kendall i James się wyszczerzyli
- Czyli nie mam na was co liczyć? – spytałam rozbawiona
- Ty z Carlosem to rozpętaliście. – powiedział Kendall dla obrony z wyszczerzem
- Ale wcale nie musieliście się przyłączyć.
- Idźcie. Posprzątam. Zacząłem. – powiedział Carlos, a trójka leniwców pobiegła biegiem na górę
- Co za... – ruszyłam do kuchni, ale Carlito mnie zatrzymał
- Spoko. Posprzątam.
- Oj cicho Carlos. Ty rzuciłeś we mnie, a ja wcale nie musiałam odrzucić.
- Ale… - zaczął
- Ze mną chcesz się spierać? – spytałam
- Tak. – zaśmiałam się, a on uśmiechnął się
- Nie wygrasz. – wyszczerzyłam się i poszłam do kuchni po jakąś zmiotkę
Co z grubsza pozamiatałam, a Carlos przejechał potem odkurzaczem i czyściutko.
- Jeju już po 23. – powiedział Carlito
- Co? Już? To kładziemy się spać.
- No dobra. – poszliśmy razem
- Dobranoc. – powiedzieliśmy razem, gdy byliśmy przy moim pokoju
- Śpij dobrze. – powiedział Carlos i musnął mnie w policzek
- Ty również. – uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju
Następnego dnia obudziłam się znów gdzieś po 12.
-
No dobra. Zrobię im jakiś obiad. Normalny obiad raz na tydzień.
–powiedziałam sama do siebie, po czym zeszłam na dół, a cała czwóreczka
grała sobie w najlepsze w karty siedząc na podłodze
- Cześć Katie. – powiedzieli wszyscy razem
- Hej. Jak tam gra? – spytałam ich
- Ja wygrywam. – pochwalił się Logan
- A ja przegrywam. – pożalił się Carlos
- A w co gracie? – spytałam podchodząc do Carlosa
- W tysiąca. – powiedzieli wszyscy i zajrzałam w karty Carlosa
- Kto teraz wykłada? – spytałam, bo nikt nie kładł kart
- Logan liczy ile gra. – odpowiedział mi James
- Ile mi brakuje do tysiąca? – spytał Kendalla
- 120.
- Co już? – oburzył się Carlos
- Niestety. – zaśmiał się Logan
- Więc te 120. Z wami na pewno wygram.
Oddał chłopakom po karcie, a James był na musie.
- 9 serce. – szepnęłam Carlosowi, a ten ją położył
- Jopek żołądź. – powiedziałam, gdy Logan położył kolejną kartę
Podpowiadałam mu tak, ale Logan zauważył.
- Ej Katie nie podpowiadaj mu, bo zaraz przegram.
- Pff… - wyszczerzyłam się, a Logan położył kolejną kartę i znów powiedziałam Carlosowi co ma położyć
- Katie!
- Ale ja nic nie robię. – wyszczerzyłam się ponownie, a ten pociągnął mnie do siebie i przytrzymał dłonią w talii
- Logan no! – zaśmiałam się, a ten drugą ręką położył kartę, następnie Carlos położył nie to co potrzeba
- Carlos nie! – krzyknęłam, ale James położył już na jego kartę swoją
- Za późno. Przybite przez Jamesa. – zaśmiał się Logan
- I już wygrałem. – położył ostatnią kartę
- No nie. – powiedział zły Carlos
- Ja nie gram z wami. – wkurzył się, a chłopcy zaczęli się śmiać
- Bawcie się dalej dzieci, a ja idę dzieciom obiadek zrobić. – wstałam
- Nasza kochana mamusia. – powiedziało całe Big Time Rush
- Tak na pewno. – powiedziałam i zaczęliśmy się wszyscy śmiać
- To co jeszcze raz? – spytał James
- Ja pasuje. Przegram znów. – powiedział oburzony Carlos
- Taka Twoja natura. – zaśmiali się z niego
- Łajzy.– powiedziałam
- Właśnie. – potwierdził moje słowa Carlos
- Wy sobie łajzy grajcie, a ja pomogę Katie zrobić obiad. – wstał i ruszył do kuchni
- Ale ja sobie poradzę. – chciałam go zatrzymać, ale objął mnie w talii i zaciągnął do kuchni
- Carlos! – zaśmiałam się
- Katie! – przedrzeźniał mnie
- Carlos!
- Katie!
- No Carlos!
- No Katie!
- Wkurzasz.
- A Ty mnie. – zaśmialiśmy się całą piątką
W końcu musiałam mu ustąpić i zrobiliśmy zapiekankę razy 2, bo w końcu jest nas pięcioro.
- Leniwce chodźcie tu. – powiedziałam wychodząc z kuchni
- Obiadek. – powiedzieli i przyszli do kuchni po czym podałam im z Carlosem
- Mówi się coś. – powiedziałam, gdy zaczęli wcinać
- Dziękujemy. – powiedzieli z pełnymi ustami
- No bez przesady. Mogliście już przeżuć. – zaśmiałam się z Carlosem, a oni się wyszczerzyli
- Pycha. – powiedzieli we trójkę
- Się wie. – powiedział Carlos
- Ale oni nie. – wyszczerzyłam się i puściłam oczko do Carlosa
- Ej nie wydawaj. – powiedział Carlos odpuszczając mi oczko, ale z miną ,,co chcesz im powiedzieć’’
- Oj powiem. I tak już zadziała.
- Uparte dziecię. Mów.
- O co chodzi? – spytali zdziwieni chłopcy
- A o to, że do waszej zapiekanki włożyliśmy środki przeczyszczające. –powiedziałam, a Carlos się wyszczerzył
- Żartujesz. – powiedzieli wszyscy razem
- Nie. – odparłam
- Carlos ona żartuje, prawda? – spytali jego
- Nie. Najecie się, a potem szybciutko zwrócicie. – od razu wybiegli we trójkę z kuchni, a ja z Carlosem wybuchliśmy śmiechem
Nałożyłam sobie z Carlosem, a oni wrócili siadając.
- Jesteście okropni. – stwierdził James
- Się wie. – wyszczerzyliśmy się i wcinaliśmy dalej
- Ej, ej. Nie naruszyliście nowej zapiekanki, a jecie. – spojrzeliśmy po sobie z Carlitem i zaśmialiśmy się
- Kłamaliście. – stwierdził mój braciak
- Się wie. – powiedziałam z Carlosem
- No ej! – krzyknęli
Śmiejąc się zjedliśmy po raz pierwszy w tym tygodniu normalny obiad. Po obiedzie zdecydowaliśmy się zagrać w tysiąca.
- Ale ja z Katie. Nie chce znów przegrać. – powiedział Carlos
- Nie ma problemu. – uśmiechnęłam się do niego i usiadł obok mnie na podłodze
- Jest problem! – krzyknął Logan
- Dla Ciebie jest. Przegrasz. – poruszyłam brwiami
- Tak na pewno. – prychnął
- Zakład, że ja z Carlosem wygram? – wyciągnęłam dłoń do Logana
- No pewnie. Nie wygracie.
- Mylisz się.
- Zobaczymy. – uścisnął moją dłoń
- A o co się zakładacie? – spytał rozbawiony Kendall
- Hmm… - zaczęliśmy dumać
- Jak przegrasz gotujesz nam przez… tydzień. – powiedział Logan
- Pewnie, że przystanę na to, bo i tak wygram. Jak ja z Carlosem wygram Ty gotujesz przez tydzień.
- Nie ma problemu.
Rozegrała
się walka. Siedziałam Carlosowi pomiędzy nogami, żeby miał dobry wgląd
do kart i czasami mi szeptał co by tu dać, gdy się dłużej zastanawiałam i
coraz lepiej kumał o co chodzi.
- Ile punkcików ma Loganito? – spytał rozbawiony Carlos Kendalla, który zapisywał punkty gdy mieliśmy 530 pkt.
- Logan przegrywasz. Masz tylko 220.
- Oj przymknij się. – powiedział zły
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciąg dalszy gry w następnym rozdziale :) Myślicie kto wygra? :)
W następnym rozdziale będzie coś na co czeka Fiolka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz