Gdy
już wszystko było posprzątane poszliśmy do swoich pokoi życząc sobie miłych
snów, a tam Carlos spał. Wzięłam piżamę, w łazience przebrałam się i wróciłam
do pokoju. Położyłam się obok, a Carlito musiał spać, bo nawet się nie
poruszył. Położyłam dłoń na jego policzku i pogłaskałam go. Czy on naprawdę
mógł się we mnie zakochać? – spytał mnie jakiś głos w głowie, a wraz z tymi
myślami coraz cieplej myślałam o Carlosie jako o chłopaku. Chris to już była
dla mnie przeszłość. On się mną bawił, a ja mu byłam wierna, choć było to chyba
tylko przywiązanie. Tyle lat związku robi swoje. Przejechałam palcem po jego
ustach i zaczęłam po nich krążyć, gdy rozszerzył usta i przygryzł lekko mój
palec.
-
Ej! – zaśmiałam się i zabrałam rękę
- Co
to za krążenie po mojej twarzy? – spytał z uśmiechem
- A
tak jakoś. – powiedziałam zakłopotana
-
Katie zakłopotana? – spytał
- Oj
cicho. – zdzieliłam go po ramieniu
- A
mogę wiedzieć co miałaś na myśli? – spytał
-
Tak jakoś. – powiedziałam, a nasze twarze powoli zaczęły zbliżać się do siebie,
aż w końcu nasze wargi współgrały namiętny pocałunek
- A
to co miało znaczyć? – powiedział z uśmiechem
-
Taki buziak. – ruszyłam ramionami, a po chwili złączyliśmy się w ponownym
pocałunku
Po
naszym pocałunku wtuliłam się mocno w
Carlosa i tak zasnęłam. Następnego dnia mieliśmy niemiłą pobudkę, bo zaczęła
skapywać na nas woda.
- Co
to cholery?! – krzyknęłam i wstałam szybko z łóżka, a za mną mój towarzysz
Jak
się potem okazało, w końcu nawiedził nas
hydraulik, a coś nie wyszło i zalał także pokój Carlosa będący obok mojego.
Zamiast naprawić jeszcze bardziej spieprzył. Gdy zajrzałam do swojego pokoju,
calutki sufit był mokry. Nie tylko miejsce nad łóżkiem, teraz calutki i
przeszło do Carlosa. Wkurzyłam się na maksa i wywaliłam tego zasranego hydraulika
i zadzwoniłam po kolejnego. Ten zreperował to w pół godziny, tamten jak się
okazało grzebał się z tym prawie 3 godziny i nie pomyślał, żeby zakręcić zawór
-.- A ja z Carlosem nieźle sobie
pospaliśmy. Do 12 ;) Niestety ogłosił nowinę, że sufit w moim pokoju trzeba
zburzyć, tak jak i u Carlosa, bo w każdej chwili to się może zawalić. Poradził
nam faceta do takich spraw, więc gdy wyszedł od razu zadzwoniłam do tego gościa
i miał przyjść następnego dnia, bo tego nie dał rady.
-
Faceci, a nic nie umieją załatwić. – pokręciłam głową z dezaprobatą
- No
dzięki. – powiedzieli we trójkę Logan, James i Kendall
-
Jak można zadzwonić to takiego pacana, który nawet nie pomyśli, żeby zakręcić
głowę. Teraz trzeba będzie burzyć sufit.
-
Przynajmniej możesz teraz zrobić pokój po swojemu. Masz plusa.
-
Tak wielki plus. – przekręciłam oczami, choć nie powiem, żeby to był minus
-
Widać jak Ci się japka cieszy. – powiedział rozbawiony Kendall
- No
i dobra. – wystawiłam mu język
- A
gdzie mamy spać? – spytał Carlos, a ja dopiero skapnęłam się, że nie mamy gdzie
spać
- No
właśnie. Nasze pokoje są bez użytkowe.
- To
Ty wbijesz do mnie, a Carlos do któregoś z chłopaków. – rozdelegował Kend
-
Ej! – powiedział Carlos, Logan i James
-
Katie jest moją siostrą, więc lepiej, żeby spała u mnie niż u któregoś z was.
-
Ale może spać ze mną. – powiedział Carlos
- A
jak się rozłożymy? – spytałam
-
Jakby się szybko zdecydować, można wynieść moje łóżko. Nie powinno być za mocno
mokre.
- I
co będziemy spać no nie wiem… na korytarzu? – odparłam pytaniem
- No
na przykład.
-
Pogrzało Cię Carlos? – powiedziałam
-
Nie. – wyszczerzył się
- No
nie jest taki zły pomysł. Wy już przyzwyczailiście się razem spać. Pokój,
korytarz co wam zależy? – powiedział James
- To
sam wyprowadź się na korytarz.
-
Nie ma problemu. Mogę dotrzymać wam towarzystwa, żeby kolejny Carlito nie
powstał. - wyszczerzył się
-
Pojebało? – powiedziałam razem z BTR bez Jamesa
- No
co? Wiadomo co oni tam robią w pokoju? – zaśmiał się James
-
Idiota. – powiedziałam z Kendem, a ja zdzieliłam go jeszcze po głowie
-
James co Ty pieprzysz w ogóle? To, że nie jest już z Chrisem nie znaczy, że ma
się z kimś już wiązać. – dopowiedział Kend, a mnie wmurowało
- No
właśnie. James ogarnij się. – dodał Carlos
-
Jeszcze mi przypominajcie o nim. To, że mnie zdradził nic mnie nie
obchodzi, no nie? Sypia sobie z jakąś panienką jest git. – powiedziałam
zła
-
Chodźcie wystawimy te łóżko. – dodałam i skierowałam się na górę
-
Sory Katie. – pojawił się przy mnie Kendall
-
Skończ. – weszłam do pokoju Carlosa, a za chwilę wpadła reszta
- Te
łóżko się do niczego nie nadaje. – położyłam rękę na materacu
- A
macie dmuchany? – spytałam, a Logan i Kendall wybuchnęli śmiechem
- Aż
tak śmieszne to było? – spytałam z Carlosem i James
-
Nie, nie. – pokręcili głową rozbawieni
- O
co chodzi? – spytał Carlos, a Ci pociągnęli go do siebie i wyszeptali mu coś na
ucho, a potem wybuchnął śmiechem
- Ej,
ja też chce wiedzieć. – powiedziałam z Jamesem, oboje zakładając ręce, a mnie
Carlos przyciągnął do siebie i zaczął szeptać do ucha
-
Jutro są urodziny Jamesa, a chłopaki kupili mu dmuchaną lalkę.
-
Porąbało? – powiedziałam śmiejąc się i patrząc na Logana stojącego obok
Kendalla, a oni się wyszczerzyli
- A
ja to co? – powiedział James
-
Dowiesz się za jakiś czas.
- Za
jaki?
- No
za jakiś. – odparł Carlos i się zaśmiałam
- A
w takim razie jak już wiem, muszę coś kupić. Kendall idziesz ze mną. –
pociągnęłam brata za rękę
- Ja
też muszę iść coś kupić, to pójdziemy razem. – odezwał się Carlos
-
Zbierajcie się oboje. – powiedziałam i wyszłam z pokoju
- A
my? – odezwali się James z Loganem
- A
wy możecie zrobić obiad. – wróciłam z wyszczerzem
-
Ej! Nie. – zaprzeczyli od razu, a ja uniosłam brwi
- No
dobra. – odparli po chwili mierzenia ze mną wzrokiem
- Za
chwilę na dole. – powiedziałam do Kenda i Carlosa
Przebrałam
się w pokoju, a potem zeszłam na dół. Carlos już tam był i spytał szeptem:
- O
co chodzi?
-
Ale z czym? – odparłam pytaniem
- Że
zabierasz Kendalla z nami.
- Po
prostu. – odparłam
-
Tak, jasne. Powiedz o co chodzi.
-
Mówię, że tak po prostu.
- A
tak naprawdę? – spytał
-
Sam mówiłeś, że… - zaczęłam, aby jednak mu wyjaśnić, ale Kendall zszedł
-
Idziemy?
Przeszliśmy
się na piechotę i była to dość długaśna droga ;) Po drodze Kendall i Carlos
wygłupiali się jak małe dzieci, a pod CH zrobili nam kilka fotek. Jeszcze nie
mogę się do tego przyzwyczaić. Pochodziliśmy po sklepach i po 2 godzinach
łażenia miałam z Carlosem prezent dla Jamesa. Poszliśmy potem do kawiarni, a
Kendall poszedł po kawy.
-
Powiesz mi teraz o co chodzi? – zaczął, gdy Kendall odszedł ze 3 kroki od nas
-
Rozmowa w domu.
- A
dokładniej to która?
-
Dziś w salonie.
- A
jeszcze dokładniej?
-
Słowa Kendalla, a potem Twoje.
- Co
masz na myśli?
-
Sam stwierdziłeś, że za wcześnie na związek.
- O
to się wkurzyłaś? – pokręcił oczami
-
Tak o to.
-
Przecież powiedziałem tak, bo… - przerwał
-
Proszę. – doszedł Kendall i podał nam kawy
Posiedzieliśmy
tak dłuższą chwilę i poszliśmy po materace. Podeszłam i wzięłam dwa pojedyncze.
Jeden dla mnie, a drugi podałam Carlosowi. Oboje się zdziwili. Odparłam, że
możemy spać osobno. Poszłam do kasy i zakupiłam go, a za mną Carlos wymienił
ten pojedynczy i wziął podwójny.
- I
tak śpisz sam. – powiedziałam
-
Jeszcze zobaczymy. – uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko, żeby Kendall nie
zauważył
Wróciliśmy
do domu i czekał na nas obiadek. Zjedliśmy go i poszłam do siebie do pokoju.
Spakowałam swoje ciuchy do walizek i poszłam do Kendalla. Zostawiłam u niego
swoje ciuchy w walizkach i gdy wychodziłam z jego pokoju, ktoś wciągnął mnie do
któregoś pokoju. Nie wiedziałam kto i gdzie.
- Co
jest? – namacałam ręką włącznik światła i zapaliłam światło i zauważyłam, że
jestem w moim pokoju wraz Carlosem
- Co
Ty chcesz? – przekręciłam oczami
-
Powiedziałem tak, bo nie chciałem…
- Bo
nie chciałeś, żeby ktoś wiedział, że jesteśmy ze sobą. Tyle. – chciałam wyjść,
ale przycisnął mnie do ściany.
-
Nie chciałem, żeby się coś zaczaili. Nie byłem pewny czy chcesz, żeby wiedzieli
i tak walnąłem. Nie sądziłem się obrazisz.
-
Serio? – zdziwiłam się i spojrzałam mu w oczy
-
Serio. – powiedział z uśmiechem, a ja go pocałowałam, lecz po chwili poczułam
ból w głowie i zobaczyłam ciemność…
(perspektywa pisania ~~Kendall~~)
Siedziałem
u siebie w pokoju i gadałem z Katelyn (dop. aut. powiedzmy, że ona występuje w
serialu), gdy usłyszałem straszny huk, a potem krzyk Carlosa, gdy po chwili i
on ucichł.
-
Muszę kończyć! – krzyknąłem do telefonu i wyrzuciłem go szybko z dłoni, a gdy
pojawiłem się w korytarzu, Logan otwierał drzwi do pokoju Katie, a tam leżała z
Carlosem pod stertą gruzów, a z jej głowy leciała spora ilość krwi
-
Kendall! – krzyknął i odwrócił się, a potem zobaczył mnie
-
Spokojnie wyluzuj. – podszedł do mnie James, a ja nie byłem w stanie nic
zrobić, a Logan już dzwonił po karetkę, która w szybkim tempie była u nas
-
Daj mi kluczyki. – powiedziałem do Logana, gdy karetka odjechała już na sygnale
-
Przecież nie masz prawka! – odparł zdziwiony
-
Daj! – powiedziałem, a złość zaczęła się ze mnie wylewać
-
Zawiozę Cię. Uspokój się. – wziął kluczyki, a James poprowadził mnie do wyjścia
W
szybko znaleźliśmy się w szpitalu i zaczęliśmy szukać. Katie była już na sali
operacyjnej, a Carlos nie był, aż tak poważnie pokrzywdzony. Potrzebny był
tylko szew i mógł wracać do domu. Siedziałem tak z Loganem i Jamesem pod salą
operacyjną, gdy przyszedł Carlos.
- Na
cholerę byliście w jej pokoju?! – wybuchłem i złapałem go za koszulkę
-
Gadaliśmy.
-
Nie można było znaleźć jakiegoś bezpieczniejszego miejsca?! Wiedziałeś, że ten
sufit może w każdej chwili się zapaść!
-
Kendall wyluzuj. – odciągnął mnie od niego Logan
-
Łatwo Ci powiedzieć. To nie Twoja siostra leży na sali operacyjnej. – usiadłem
z powrotem na krześle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz