-
Katie… – zszedł szybko z jakiejś dziewczyny zapinając spodnie, a ja szybko
wyszłam z jego pokoju, ale dogonił mnie na schodach
-
Katie to nie tak. – zatrzymał mnie i mocno, ale to bardzo mocno przytulił
-
Zostaw mnie. – odepchnęłam go i zbiegłam ze schodów
-
Katie nie! – krzyknął i zaraz znów znalazł się przy mnie
-
Nie to ja mówię naszemu związkowi! – zdjęłam z dłoni pierścionek, zerwałam
naszyjnik i rzuciłam tym w niego po czym złapałam walizkę i wybiegłam z jego
domu
Pobiegłam
do jakiegoś parku i schowałam się pod jakimś drzewem po czym zaniosłam się
płaczem, a mój telefon zaczął dzwonić, ale olałam go. Choć to nie było mądre
posunięcie, bo po kilku minutach pojawił się przede mną Chris, w samych
spodniach bez koszulki, czym jeszcze bardziej przypomniał mi co zrobił i co
zobaczyłam.
-
Odejdź stąd! – wydarłam się
-
Katie, proszę nie wkurzaj się. – klęknął przede mną i wziął swoje dłonie w
swoje
-
Nie dotykaj mnie! – wyrwałam swoje dłonie z jego
-
Katie posłuchaj mnie.
- No
to słucham! – powiedziałam wściekła
- To
nie tak jak myślisz. – powiedział i spuścił głowę
-
Nie tak? Więc powiedz mi, że się mylę. Weszłam do Ciebie do pokoju, gdy jebałeś
się z jakąś panienką. Pomyliłam się? – spytałam, a on nic nie odpowiedział
-
Nie myliłam się. Zdradziłeś mnie po prostu.
-
Katie przepraszam.
-
Jak długo to trwa?
-
Co? – spojrzał na mnie zdziwiony
-
Długo z nią sypiasz?
-
Nie. Wczoraj ją poznałem.
- A
z jakąś inną spałeś? – spytałam, ale nic nie odpowiedział
- Od
jakiego czasu mnie zdradzasz? – ścisnąłem go za szczękę i podniosłam jego
głowę, żeby spojrzał mi w oczy
-
Jakieś 2 tygodnie. – powiedział smutno
-
Słucham?! – krzyknęłam wściekła
-
Jeszcze masz czelność pokazywać mi się na oczy. – uderzyłam go po twarzy
-
Katie, ale ja Cię kocham. Brakowało mi Ciebie.
- No
tak, bo musiałeś mieć panienkę, którą możesz postukać. – powiedziałam wściekła
i wstałam szybko
-
Katie wybacz mi. – poszedł za mną i odkręcił mnie do siebie, obejmując mnie w
talii tak mocno, żebym mu nie uciekła
-
Nie ma mowy. – chciałam go odepchnąć, ale nie miałam tyle siły, aż w końcu
emocje wzięły górę i zaczęłam bić go z całych sił
W
końcu przez przypadek poluzował uścisk i udało mi się wyrwać, wybiegając z
parku i dotarłam na postój taksówek, zamawiając kurs na lotnisko i zamówiłam
bilet, ogarnęłam swój wygląd w łazience i wróciłam z powrotem do Los Angeles.
Nie miałam najmniejszej ochoty przebywać dłużej w Wichicie i przez przypadek
natchnąć się na niego. Z lotniska do domu, a gdy weszłam do domu w salonie
siedzieli chłopaki.
-
Katie? – spytali zdziwieni
-
Nie kurwa, święty mikołaj. – odpysknęłam
i skierowałam się na górę
- Co
jest? – zatrzymał mnie za rękę Kendall
-
Zostaw! – wyszarpnęłam się i pobiegłam do pokoju
-
Katie! – zaraz pojawił się za mną
-
Zostaw mnie! Nie chce wiedzieć żadnego kreatyna waszej płci. Jesteście po
prostu szujami!
- Co
się stało? – spytał smutny
-
Wyjdź i o nic nie pytaj! – krzyknęłam i wypchnęłam go z pokoju, osuwając się po
ścianie obok
Przez
kolejny tydzień snułam się jak cień. Gdy któryś z nich próbował ze mną pogadać,
ja po prostu nie odpowiadałam i w końcu dali mi spokój, ale nastał dzień gdy
Megi wyszła ze szpitala i od razu przyjechali do nas. Mark z jednym bobasem na
rękach, a Megi z drugim. Chłopaki wymusili na mnie, żebym siedziała z nimi w
salonie, nawet nie odzywając się, ale nie usłyszeli ode mnie też potwierdzenia,
ale gdy przyjechali zeszłam na dół, nic nie mówiąc i siadając na fotelu z
podkulonymi nogami.
-
Chcesz potrzymać? – spytała z uśmiechem Megi, ale mi zrobiło się jeszcze
bardziej smutno i pokręciłam głową
-
Dlaczego? – spytała
- Bo
nie. – odpowiedziałam, a każdy z chłopaków spojrzał na mnie zdziwiony
-
Nie jestem obiektem muzealnym. – powiedziałam sortując każdego wzrokiem i
odwrócili od razu wzrok
-
Carlos masz. – Megi podała dziecko Carlosowi, a ten się przeraził
-
Jeju co za dziecko. – powiedział rozbawiony Logan i wziął bobasa od Megi
- A
Ty chodź. – podeszła do mnie chciała ściągnąć z fotela
-
Nigdzie nie idę i nie będę z nikim rozmawiać.
-
Chodź. Nie sprzeciwiaj mi się. – pociągnęła mnie mocniej i zawlokła do pokoju
- Co
z Tobą? – spytała
-
Nic.
-
Tak jasne. O co chodzi? – przeszywała mnie wzrokiem, a ja jedynie podniosłam
dłoń
-
Gdzie Twój pierścionek? – zdziwiła się
-
Właśnie o to chodzi.
-
Zerwał zaręczyny?
-
Można tak powiedzieć. Wpadłam do niego do pokoju, gdy jebał się z jakąś
panienką. Jak się potem okazało zdradzał mnie od jakiś dwóch tygodni. –
rozryczałam się znów, a Megi mnie od razu przytuliła
(perspektywa pisania ~~Carlos~~)
Gdy
dziewczyny poszły na górę musiałem udać się za nimi. Chciałem dowiedzieć się o
co chodzi. Raniło mnie to, że chodzi przybita, a ja nie mogę nic z tym zrobić.
-
Idę na górę. – powiedziałem, a chłopaki zaczęli brechtać, że boję się wziąć
dziecko na ręce, ale nie interesowało mnie to musiałem się dowiedzieć co jest
Katie
Wszedłem
na górę i udałem się pod jej pokoju nasłuchując.
-
Gdzie Twój pierścionek? – spytała Megi, a ja się wkurwiłem, że tego nie
zauważyłem, ale co zgubiła i płacze, ale to by nie wróciła tego samego dnia do
domu
-
Właśnie o to chodzi. – ale mi odpowiedź
-
Zerwał zaręczyny? – jeśli tak jest kretynem, że zostawił tak cudowną dziewczynę
-
Można tak powiedzieć. Wpadłam do niego do pokoju, gdy jebał się z jakąś
panienką. Jak się potem okazało zdradzał mnie od jakiś dwóch tygodni. –
zaniosła się płaczem, a ja myślałem, że mnie tam rozniesie. Jak można zranić
taką dziewczynę jak Katie?! On nie ma mózgu czy co?!
-
Chodzi o coś jeszcze? – spytała Megi
-
Wiesz po co tam pojechałam? – spytała, ale nie usłyszałem Megi, więc może
odpowiedziała jej kręcąc głową
- Po
to, że wydaje mi się, że mogę być w ciąży. Chciałam się o tym przekonać, ale
razem z nim. – rozpłakała się jeszcze bardziej, a pode mną osunęły się nogi i
wylądowałem na podłodze. Na szczęście cicho. Czyli może być z nim w ciąży, a
ten sukinsyn ją zdradził? Jak ona musi cierpieć!
Po
dłuższej chwili Megi spytała ją, czy wszystko ok, a ona odpowiedziała, że już
lepiej i niech idzie do dzieciaków. Cierpi, ale i tak jest troskliwa dla
innych, a gdy usłyszałem, że już wstaje, od razu wbiegłem do łazienki. Gdy Megi
już wyszła od Katie i nie było jej na piętrze, wyszedłem z łazienki i
usłyszałem, że Katie znów płacze. Nie mogłem tak po prostu pójść sobie do
pokoju, więc wszedłem do jej pokoju.
- Co
tu robisz? – spytała ocierając łzy
-
Katie proszę nie płacz. – podszedłem do niej i usiadłem naprzeciwko
-
Łatwo Ci powiedzieć. – kolejny łzy popłynęły
-
Katie, proszę Cię nie bądź zła, ale podsłuchałem Twoją rozmowę z Megi. –
powiedziałem spuszczając głowę
-
CO?! – krzyknęła wściekła
(perspektywa pisania ~~Katie~~)
-
Katie, proszę Cię nie bądź zła, ale podsłuchałem Twoją rozmowę z Megi. –
powiedział siedzący przede mną Carlos, a ja się wściekłam
-
CO?! – krzyknęłam
- Ja
przepraszam.
-
Ile wiesz? – spytałam
- No
czemu nie masz już pierścionka i po co poleciałaś.
- Jak
mogłeś? – powiedziałam i kolejny raz się rozpłakałam
-
Katie, ale proszę nie wściekaj się.
-
Nie ważne już. – przytuliłam go mocno, chciałam poczuć się bezpieczna, ale za
dużo było nie wiadomych, mogłam być w ciąży
-
Nie chcesz się przekonać? – spytał po dłuższej chwili
- Ja
się boję tego co mogę usłyszeć. – szepnęłam wtulona ciągle w niego
-
Nie martw się na zapas. Może wcale nie jesteś w ciąży?
- To
co okres spóźnia mi się od tak?
-
Ostatnio nawet sporo schudłaś, to może no nie wiem. Nie znam się na tym, ale
może anemia?
-
Tak na pewno. – powiedziałam smutna
- Ja
na Twoim miejscu chciałbym się chciał przekonać.
-
Nigdy nie będziesz na moim miejscu.
-
Wiesz o co mi chodzi.
-
Wiem, wiem. Ale ja nie chce iść tam sama.
- To
pójdę z Tobą. Nie ma problemu.
-
Naprawdę? – spojrzałam na niego
-
Pewnie. – uśmiechnął się do mnie
- Dziękuje.
– pocałowałam go w policzek i po raz kolejny ,,przylepiłam’’ do niego
(perspektywa pisania ~~Carlos~~)
Siedziałem
tak z nią i chyba zasnęła, więc powoli wstałem i ułożyłem ją, po czym
przykryłem kołdrą, ale gdy się odwróciłem do wyjścia, szepnęła:
-
Proszę zostań ze mną. Nie chce być sama.
- Na
pewno? – spytałem odwracając się do niej
-
Tak.
-
Ale że mówisz to do mnie czy do jakiegoś stwora obok mnie? – wskazałem na
powietrze obok siebie, chciałem ją jakoś rozśmieszyć i podziałało zachichotała
- Do
Ciebie głupolu. – uśmiechnęła się, a ja wpakowałem się do niej do łóżka(jakby
to nie brzmiało, jest to przyzwoite), po czym położyła się na moim torsie i
przytuliła mocno
-
Nie przeszkadza Ci to? – spytała po kilku minutach i spojrzała na mnie
-
Pewnie, że nie. – odparłem z uśmiechem, a ona również się uśmiechnęła lekko i
położyła z powrotem po czym po dłuższym czasie zasnęła, a ja leżałem i
napajałem się tą chwilą, bo coraz wyraźniej wyczuwałem to, że ja się w niej
zakochałem. Była cudowną dziewczyną i się sobie nie dziwie. Ten kretyn Chris
stracił najlepszy dar jaki dostał od życia. Jak w ogóle można zdradzić?! A po
drugie jak można zdradzić Katie? Ja bym sobie nie wybaczył takiego czynu, ani w
ogóle go nie popełnił. A rozmyślając tak, odpłynąłem w krainę Morfeusza…
----------------------------------------------------------------------------------------------
~Jnkmd boję się Ciebie, więc dodaje rozdział :D mam nadzieję, że się podobało :)
nowa notka także na :) http://siatkowka-laczy-ludzi.blog.onet.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz