piątek, 24 sierpnia 2012

notka 17

- Katie… – zszedł szybko z jakiejś dziewczyny zapinając spodnie, a ja szybko wyszłam z jego pokoju, ale dogonił mnie na schodach
- Katie to nie tak. – zatrzymał mnie i mocno, ale to bardzo mocno przytulił
- Zostaw mnie. – odepchnęłam go i zbiegłam ze schodów
- Katie nie! – krzyknął i zaraz znów znalazł się przy mnie
- Nie to ja mówię naszemu związkowi! – zdjęłam z dłoni pierścionek, zerwałam naszyjnik i rzuciłam tym w niego po czym złapałam walizkę i wybiegłam z jego domu
Pobiegłam do jakiegoś parku i schowałam się pod jakimś drzewem po czym zaniosłam się płaczem, a mój telefon zaczął dzwonić, ale olałam go. Choć to nie było mądre posunięcie, bo po kilku minutach pojawił się przede mną Chris, w samych spodniach bez koszulki, czym jeszcze bardziej przypomniał mi co zrobił i co zobaczyłam.
- Odejdź stąd! – wydarłam się
- Katie, proszę nie wkurzaj się. – klęknął przede mną i wziął swoje dłonie w swoje
- Nie dotykaj mnie! – wyrwałam swoje dłonie z jego
- Katie posłuchaj mnie.
- No to słucham! – powiedziałam wściekła
- To nie tak jak myślisz. – powiedział i spuścił głowę
- Nie tak? Więc powiedz mi, że się mylę. Weszłam do Ciebie do pokoju, gdy jebałeś się z jakąś panienką. Pomyliłam się? – spytałam, a on nic nie odpowiedział
- Nie myliłam się. Zdradziłeś mnie po prostu.
- Katie przepraszam.
- Jak długo to trwa?
- Co? – spojrzał na mnie zdziwiony
- Długo z nią sypiasz?
- Nie. Wczoraj ją poznałem.
- A z jakąś inną spałeś? – spytałam, ale nic nie odpowiedział
- Od jakiego czasu mnie zdradzasz? – ścisnąłem go za szczękę i podniosłam jego głowę, żeby spojrzał mi w oczy
- Jakieś 2 tygodnie. – powiedział smutno
- Słucham?! – krzyknęłam wściekła
- Jeszcze masz czelność pokazywać mi się na oczy. – uderzyłam go po twarzy
- Katie, ale ja Cię kocham. Brakowało mi Ciebie.
- No tak, bo musiałeś mieć panienkę, którą możesz postukać. – powiedziałam wściekła i wstałam szybko
- Katie wybacz mi. – poszedł za mną i odkręcił mnie do siebie, obejmując mnie w talii tak mocno, żebym mu nie uciekła
- Nie ma mowy. – chciałam go odepchnąć, ale nie miałam tyle siły, aż w końcu emocje wzięły górę i zaczęłam bić go z całych sił
W końcu przez przypadek poluzował uścisk i udało mi się wyrwać, wybiegając z parku i dotarłam na postój taksówek, zamawiając kurs na lotnisko i zamówiłam bilet, ogarnęłam swój wygląd w łazience i wróciłam z powrotem do Los Angeles. Nie miałam najmniejszej ochoty przebywać dłużej w Wichicie i przez przypadek natchnąć się na niego. Z lotniska do domu, a gdy weszłam do domu w salonie siedzieli chłopaki.
- Katie? – spytali zdziwieni
- Nie kurwa, święty mikołaj.  – odpysknęłam i skierowałam się na górę
- Co jest? – zatrzymał mnie za rękę Kendall
- Zostaw! – wyszarpnęłam się i pobiegłam do pokoju
- Katie! – zaraz pojawił się za mną
- Zostaw mnie! Nie chce wiedzieć żadnego kreatyna waszej płci. Jesteście po prostu szujami!
- Co się stało? – spytał smutny
- Wyjdź i o nic nie pytaj! – krzyknęłam i wypchnęłam go z pokoju, osuwając się po ścianie obok
Przez kolejny tydzień snułam się jak cień. Gdy któryś z nich próbował ze mną pogadać, ja po prostu nie odpowiadałam i w końcu dali mi spokój, ale nastał dzień gdy Megi wyszła ze szpitala i od razu przyjechali do nas. Mark z jednym bobasem na rękach, a Megi z drugim. Chłopaki wymusili na mnie, żebym siedziała z nimi w salonie, nawet nie odzywając się, ale nie usłyszeli ode mnie też potwierdzenia, ale gdy przyjechali zeszłam na dół, nic nie mówiąc i siadając na fotelu z podkulonymi nogami.
- Chcesz potrzymać? – spytała z uśmiechem Megi, ale mi zrobiło się jeszcze bardziej smutno i pokręciłam głową
- Dlaczego? – spytała
- Bo nie. – odpowiedziałam, a każdy z chłopaków spojrzał na mnie zdziwiony
- Nie jestem obiektem muzealnym. – powiedziałam sortując każdego wzrokiem i odwrócili od razu wzrok
- Carlos masz. – Megi podała dziecko Carlosowi, a ten się przeraził
- Jeju co za dziecko. – powiedział rozbawiony Logan i wziął bobasa od Megi
- A Ty chodź. – podeszła do mnie chciała ściągnąć z fotela
- Nigdzie nie idę i nie będę z nikim rozmawiać.
- Chodź. Nie sprzeciwiaj mi się. – pociągnęła mnie mocniej i zawlokła do pokoju
- Co z Tobą? – spytała
- Nic.
- Tak jasne. O co chodzi? – przeszywała mnie wzrokiem, a ja jedynie podniosłam dłoń
- Gdzie Twój pierścionek? – zdziwiła się
- Właśnie o to chodzi.
- Zerwał zaręczyny?
- Można tak powiedzieć. Wpadłam do niego do pokoju, gdy jebał się z jakąś panienką. Jak się potem okazało zdradzał mnie od jakiś dwóch tygodni. – rozryczałam się znów, a Megi mnie od razu przytuliła

(perspektywa pisania ~~Carlos~~)
Gdy dziewczyny poszły na górę musiałem udać się za nimi. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi. Raniło mnie to, że chodzi przybita, a ja nie mogę nic z tym zrobić.
- Idę na górę. – powiedziałem, a chłopaki zaczęli brechtać, że boję się wziąć dziecko na ręce, ale nie interesowało mnie to musiałem się dowiedzieć co jest Katie
Wszedłem na górę i udałem się pod jej pokoju nasłuchując.
- Gdzie Twój pierścionek? – spytała Megi, a ja się wkurwiłem, że tego nie zauważyłem, ale co zgubiła i płacze, ale to by nie wróciła tego samego dnia do domu
- Właśnie o to chodzi. – ale mi odpowiedź
- Zerwał zaręczyny? – jeśli tak jest kretynem, że zostawił tak cudowną dziewczynę
- Można tak powiedzieć. Wpadłam do niego do pokoju, gdy jebał się z jakąś panienką. Jak się potem okazało zdradzał mnie od jakiś dwóch tygodni. – zaniosła się płaczem, a ja myślałem, że mnie tam rozniesie. Jak można zranić taką dziewczynę jak Katie?! On nie ma mózgu czy co?!
- Chodzi o coś jeszcze? – spytała Megi
- Wiesz po co tam pojechałam? – spytała, ale nie usłyszałem Megi, więc może odpowiedziała jej kręcąc głową
- Po to, że wydaje mi się, że mogę być w ciąży. Chciałam się o tym przekonać, ale razem z nim. – rozpłakała się jeszcze bardziej, a pode mną osunęły się nogi i wylądowałem na podłodze. Na szczęście cicho. Czyli może być z nim w ciąży, a ten sukinsyn ją zdradził? Jak ona musi cierpieć!
Po dłuższej chwili Megi spytała ją, czy wszystko ok, a ona odpowiedziała, że już lepiej i niech idzie do dzieciaków. Cierpi, ale i tak jest troskliwa dla innych, a gdy usłyszałem, że już wstaje, od razu wbiegłem do łazienki. Gdy Megi już wyszła od Katie i nie było jej na piętrze, wyszedłem z łazienki i usłyszałem, że Katie znów płacze. Nie mogłem tak po prostu pójść sobie do pokoju, więc wszedłem do jej pokoju.
- Co tu robisz? – spytała ocierając łzy
- Katie proszę nie płacz. – podszedłem do niej i usiadłem naprzeciwko
- Łatwo Ci powiedzieć. – kolejny łzy popłynęły
- Katie, proszę Cię nie bądź zła, ale podsłuchałem Twoją rozmowę z Megi. – powiedziałem spuszczając głowę
- CO?! – krzyknęła wściekła

(perspektywa pisania ~~Katie~~)
- Katie, proszę Cię nie bądź zła, ale podsłuchałem Twoją rozmowę z Megi. – powiedział siedzący przede mną Carlos, a ja się wściekłam
- CO?! – krzyknęłam
- Ja przepraszam.
- Ile wiesz? – spytałam
- No czemu nie masz już pierścionka i po co poleciałaś.
- Jak mogłeś? – powiedziałam i kolejny raz się rozpłakałam
- Katie, ale proszę nie wściekaj się.
- Nie ważne już. – przytuliłam go mocno, chciałam poczuć się bezpieczna, ale za dużo było nie wiadomych, mogłam być w ciąży
- Nie chcesz się przekonać? – spytał po dłuższej chwili
- Ja się boję tego co mogę usłyszeć. – szepnęłam wtulona ciągle w niego
- Nie martw się na zapas. Może wcale nie jesteś w ciąży?
- To co okres spóźnia mi się od tak?
- Ostatnio nawet sporo schudłaś, to może no nie wiem. Nie znam się na tym, ale może anemia?
- Tak na pewno. – powiedziałam smutna
- Ja na Twoim miejscu chciałbym się chciał przekonać.
- Nigdy nie będziesz na moim miejscu.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Wiem, wiem. Ale ja nie chce iść tam sama.
- To pójdę z Tobą. Nie ma problemu.
- Naprawdę? – spojrzałam na niego
- Pewnie. – uśmiechnął się do mnie
- Dziękuje. – pocałowałam go w policzek i po raz kolejny ,,przylepiłam’’ do niego

(perspektywa pisania ~~Carlos~~)
Siedziałem tak z nią i chyba zasnęła, więc powoli wstałem i ułożyłem ją, po czym przykryłem kołdrą, ale gdy się odwróciłem do wyjścia, szepnęła:
- Proszę zostań ze mną. Nie chce być sama.
- Na pewno? – spytałem odwracając się do niej
- Tak.
- Ale że mówisz to do mnie czy do jakiegoś stwora obok mnie? – wskazałem na powietrze obok siebie, chciałem ją jakoś rozśmieszyć i podziałało zachichotała
- Do Ciebie głupolu. – uśmiechnęła się, a ja wpakowałem się do niej do łóżka(jakby to nie brzmiało, jest to przyzwoite), po czym położyła się na moim torsie i przytuliła mocno
- Nie przeszkadza Ci to? – spytała po kilku minutach i spojrzała na mnie
- Pewnie, że nie. – odparłem z uśmiechem, a ona również się uśmiechnęła lekko i położyła z powrotem po czym po dłuższym czasie zasnęła, a ja leżałem i napajałem się tą chwilą, bo coraz wyraźniej wyczuwałem to, że ja się w niej zakochałem. Była cudowną dziewczyną i się sobie nie dziwie. Ten kretyn Chris stracił najlepszy dar jaki dostał od życia. Jak w ogóle można zdradzić?! A po drugie jak można zdradzić Katie? Ja bym sobie nie wybaczył takiego czynu, ani w ogóle go nie popełnił. A rozmyślając tak, odpłynąłem w krainę Morfeusza…

----------------------------------------------------------------------------------------------
~Jnkmd boję się Ciebie, więc dodaje rozdział :D mam nadzieję, że się podobało :)
nowa notka także na :) http://siatkowka-laczy-ludzi.blog.onet.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz