- Ja
nie. Mój Chris. – uśmiechnęłam się i ukazał go chłopakom
- W
końcu można rzecz, że normalnie poznaliśmy Twojego chłopaka. – zaśmiał się
Carlos
- Który
to obściskiwał Katie na lotnisku i został jej etatowym chłopakiem? – spytał
rozbawiony Chris
-
Ja! – podniósł rękę Carlito
-
Jeszcze się przyznajesz. – zaśmiałam się
-
Przez Internet mi nic nie zrobi. – wystawił język
- A
jak przylecę? – powiedział poważnie, a Carlosowi zrzedła mina
-
Żartuje. – zaśmiał się, a Carlos głośno odetchnął
- A
który zabił śmiercią tragiczną telefon Katie?
-
On. – Carlos wskazał na Jamesa
-
Ej! – zaczął się śmiać winowajca :)
-
Więc wnioskuje, że Ty jesteś Logan i to Ty byłeś w jednej drużynie wraz z Katie
podczas bitwy lanie się czymkolwiek co raczej powinno znaleźć się na czymś do
jedzenia, a nie koszulkach oraz kuchni? – powiedział patrząc na Logiego
-
Zgadza się. – potwierdził i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
- Z
kim tak nawijacie? – pomiędzy chłopakami pojawiła się twarz Kendalla
- O
moja ulubiona para. – uśmiechnął się do nas
Pogadaliśmy
sobie jeszcze w szóstkę i chłopaki zaczęli ziewać.
- No
tak. Tu jest po 21, więc u was po 23. Kładziecie się spać. Mark was pewnie
wymordował.
-
Jak zwykle.
-
Widzimy się za dwa tygodnie. Na razie. – przesłałam im wszystkim buziaczki i
się rozłączyłam
Chris
w końcu został na noc i następnego dnia około 7 wyszedł do domu po książki,
gdzie nie miał odrobionych prac domowych, tak samo jak i ja :)
W
weekend Chris wybrał się ze mną na zakupy prezentów dla młodzieży.
Podowiadywałam się od każdego z chłopaków ile i w jakim wieku ma rodzeństwo,
pytając o to co lubi i miałam już plany co do prezentów. Prezent dla Chrisa
miałam już dawno. Był to naszyjnik z napisem my girlfriend, a w środku moje
zdjęcie. Sądzę, że mu się spodoba :)
Nastał
dzień 23 grudnia czyli nasz odlot to Los Angeles. Chris wpadł do mnie godzinę
przed wyjazdem na lotnisko.
-
Mam dla Ciebie prezent. – uśmiechnął się
- A
ja dla Ciebie. – podeszłam do biurka, a na szyi poczułam coś chłodnego i Chris
zapiął mi naszyjnik
-
Nie mów tylko, że z napisem boyfriend i Twoim zdjęciem w środku.
-
Właśnie tak. – powiedział, a ja spojrzałam w lustro
- To
proszę. – podałam mu swój prezent i zaczęłam się śmiać
- No
nieźle. – powiedział wyciągając wisiorek
-
Zapniesz? – uśmiechnął się
-
Usiądź, bo aż tak wysoka nie jestem. – zachichotał i usiadł na łóżku, a ja
klęknęłam za nim i musnęłam ustami jego kark
-
Mmm… - mruknął z uśmiechem i odwrócił się do mnie
-
Kocham Cię. – szepnął, po czym pocałował mnie, ale ktoś nam przerwał pukając do
drzwi i zajrzał do nas tata
-
Wiesz, że za godzinę jedziemy?
-
Tak, wiem.
- To
wręczajcie sobie prezenty i nie przeszkadzam wam. – wyszedł, a Chris pocałował
mnie ponownie po chwili zdejmując ze mnie bluzkę, a ja odwdzięczyłam się tym
samym i po chwili on również nie miał koszulki.
-
Bardzo Cię kocham skarbie. – szepnął, gdy rozpinał moje spodnie, a ja zaczęłam
rozpinać pasek jego spodni
-
Jak wiesz, ja również. – uśmiechnęłam się, pozbyliśmy się oboje zbędnej odzieży
i ja zostałam w samej bieliźnie, a Chris tylko w bokserach
Przejechał
dłońmi do tyłu i zaczął szukać rozpięcia, ale nie mógł go znaleźć.
-
Nie z tej strony. – powiedział rozbawiona i przeniosłam jego dłonie to przodu,
a on sprawie go rozpiął i uwolnił moje piersi, obejmując mnie w talii, kładąc
na pościeli
Dłońmi
delikatnie przejechał w dół i ściągnął ze mnie powoli koronkowe figi, sam
opuszczając się w dół, aby pieścić, całować i lizać moją kobiecość.
-
Już nie mogę. – szepnęłam po dłuższej chwili, a jego twarz pojawiła się przy
mojej i delikatnie zaczął całować moje usta, ściągając z siebie bokserki po
czym powoli i ostrożnie wchodząc we mnie. Początkowo poczułam ból i lekko się
skrzywiłam, a Chris od razu ze mnie wyszedł.
-
Nie, już ok. – spojrzałam mu prosto w oczy
- Na
pewno? – spytał dla pewności
-
Tak. – uśmiechnęłam się
Nie
obyło się bez cichych jęków czy głośniejszego oddychania, ale na szczęście nie
było słychać w pobliżu mojego pokoju. Po skończonym stosunku oboje się
ubraliśmy, żeby nie było akcji i położyliśmy się obok, przytulając mocno.
-
Mam nadzieję, że nie żałujesz tego co się stało? – spytał patrząc mi w oczy
- Na
pewno nie. Za bardzo Cię kocham. – uśmiechnął się i mocno mnie pocałował, a
potem oboje odpłynęliśmy, lecz po niedługim czasie ktoś mnie zaczął szturchać.
-
Katie, Katie, Katie wstawaj. – rozpoznałam w końcu głos mamy
-
Już, już.
- Za
5 minut bądź na dole.
-
Ok. Obudzę Chrisa i schodzę.
-
Dobrze. – wyszła, a ja zaczęłam cucić mojego chłopaka, któremu się przed chwilą
oddałam.
-
Hej Chris… - musnęłam jego policzek, ale ani drgnął
-
Kotku… - krążyłam palcem po jego policzku, a ustami musnęłam jego usta
- Ej
no Chris… - lekko nim potrząsnęłam, a on się uśmiechnął
-
Testowałeś czy obudzę Cię brutalnie czy delikatnie? – zaśmiał się
-
Można tak powiedzieć. – pocałował mnie delikatnie
-
Katie schodź. – usłyszałam tatę ze schodów
- No
już! – odkrzyknęłam mu i zaczęłam się zbierać, a Chris wziął moje walizki, po
czym zszedł z nimi na dół, a ja wrzuciłam podręczne rzeczy do torebki i wyszłam
za nim
Chris
już był przy taksówce i chował je z tatą do bagażnika. Ze mną wyszła mama,
zamknęła dom i podeszłyśmy do taksówki. Złożyło się i tak, że Chris pojechał z
nami na lotnisko. Rodzice się z nim pożegnali, po czym przyszedł czas na mnie.
Przytulił mnie mocno i szepnął mi do ucha:
-
Dziękuje. – uśmiech pojawił na naszych twarzach, a potem złączyliśmy się w
pocałunku, który został przerwany głosem kobiety, która ogłosiła: Pasażerowie lotu Wichita – Los Angeles
proszeni są do wejścia na pokład samolotu.
-
Leć i szybko wracaj. – powiedział nadal mnie ściskając
-
Nie chce się z Tobą rozstawać.
-
Kilka dni wytrzymamy. – uśmiechając się
-
Oby. – przekręciłam oczami, a następnie zaśmialiśmy się oboje
-
Katie chodź już. – powiedział tata zza bramkami, a Ty pocałowaliśmy się ostatni
raz i przeszłam przez bramkę
Zasiedliśmy
w samolocie, a ja musiałam usnąć, bo gdy się ocknęłam leżałam na ramieniu
jakiejś dziewczyny.
-
Kurcze przepraszam. – odsunęłam się od razu
-
Spoko. Też zdarza zasnąć mi się na czyimś ramieniu. – powiedziała z uśmiechem,
a po chwili obie zachichotałyśmy
- Jestem
Katie, a Ty? – spytałam ją
-
Vannessa. Miło mi Cię poznać. – powiedziała z uśmiechem
- A
mi również. Co Cię sprowadza do L.A z Wichity?
- W Wichicie miałam tylko przesiadkę, a lecę z rodzicami do brata na święta.
-
Mogę wiedzieć jak ma na imię Twój brat? – miałam pewne domysły, a Vanessa
spojrzała na mnie zdziwiona
-
Logan.
-
Logan Henderson? – spytałam
-
Tak.
- A
to bardzo mi miło, spędzamy razem święta. Jestem siostrą Kendalla.
-
Ooo no nieźle. Poznałyśmy się nawet przed ich domem. – zaśmiałyśmy się obie
Do
końca lotu siedziałyśmy zagadane. Van miała 16 lat, była młodsza od Logana o 2
lata. Wychodząc z samochodu, ja poznałam jej rodziców, a ona moich i
pojechaliśmy wszyscy razem większą taksówką. Na miejscu od razu wzięłam swoje
walizki i wpadłam do ich domu.
-
Katie! – krzyknęli wszyscy i już ściskali mnie we czwórkę
-
Jak jeszcze kilka razy mnie tak ściśniecie to nie przeżyje. – odepchnęłam ich i
przytuliłam każdego po kolei do Kendalla, Logana, Carlosa i Jamesa, a gdy się
odsunęłam od Jamesa, Carlos kolejny raz mnie przytulił i krzyknął:
-
Wróciły moje tosty z duszą. – każdy z reszty chłopaków popukał się po czole, a
potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
W
drzwiach pojawiła się Vanessa, a potem była już w ramionach Logana.
-
Poznajcie Van moją siostrę, a to Kendall, Carlos, James…
- i
Katie, siostra Kendalla. – przerwałam mu i wyciągnęłam dłoń do Van jak byśmy
się nie znały, ale po chwili nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, a Vannesa
wraz ze mną
- Z
czego się śmiejecie? – spytał Logan
- My
się już znamy. – powiedziała Van
-
Skąd?
- Z
samolotu braciszku.
W
drzwiach pojawili się nasi rodzice, a Kend i Logi od razu do nich podeszli po
czym mocno przytulili.
Następnie
przyjechali rodzice Jamesa (jako jedyny nie miał rodzeństwa), a kolejni i zarazem
ostatni rodzice Carlosa wraz z jego o 3 lata starszym bratem Danem. Gdy
przyjechał Mark z Megi, od razu mnie przytuliła i zapowiedziała:
-
Musimy o czymś pogadać. – uśmiechnęła się
- A
nie ma problemu. Chodź. – chciałam ją zaprowadzić do mniej tłocznego miejsca
-
Nie, potem. – uśmiechała się ciągle
- No
dobra.
-
Powiem tak. Rodzice każdego z chłopców będą nocować w hotelu, a rodzeństwo
tutaj. Co państwo na to? – odezwał się Mark
- O
tak. – powiedziałam razem z Van oraz Danem
-
Wygląda na to, że musimy się zgodzić. – powiedzieli rodzice Carlosa
-
Proszę zostawić Van, bo będę nie chce być jedyną dziewczyną nocującą w tym
domu. – spojrzałam błagalnie na rodziców Logana, a kątem oka widziałam, ze Van
zrobiła proszącą minkę
- A
może byś zapytała czy my pozwalamy Ci zostać? – spytała rozbawiona mama
- Oj
wiem, że się zgadzacie. – wyszczerzyłam
się do nich, a po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać
-
Dobrze. Vanessa możesz zostać. – powiedział tata Logana
Po
jakiejś godzinie wszyscy rodzice zaczęli się zbierać, a Megi pociągnęła mnie do
kuchni na rozmowę.
- No
cóż masz mi do powiedzenia? – spytałam z uśmiechem
-
Wiesz jako druga. Pierwszy rzecz jasna wiedział Mark.
- Ej
o czym mówisz? – uśmiechnęłam się przygotowana na to co mi powie
-
Jestem w ciąży. – powiedziała z uśmiechem
-
Aaa! Naprawdę?! – spytałam szczerząc się jeszcze bardziej
-
Cicho. – powiedziała rozbawiona
-
Kurcze nie wiesz jak się cieszę. To… ten… no… Kurde nie umiem zebrać słów, ale
naprawdę bardzo się cieszę.
- A
nawet nie wiesz jak Mark się cieszy. – powiedziała z uśmiechem
- O
czym tak plotkujecie? – do kuchni wszedł wyżej wymieniony
-
Powiedziałam Katie. – powiedziała z uśmiechem
-
Mam nadzieję, że się nie gniewasz? – spytała
- No
pewnie, że nie. – powiedział z uśmiechem i podszedł, aby pocałować ją w
policzek
-
Ale nie mów na razie chłopakom, ok.? – poprosił
-
Jak sobie życzysz.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na dwóch blogach dziś nn :D następny lub na następny ;D
rozdział będzie zaskakujący dla Katie :D
dostanie pewną propozycję, ale czy się zgodzi?
o tym w następnych odcinkach :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz