- To tylko przyjacielski buziak. – wyszczerzyłam się
- Tak przyjacielski. – zaśmiał się i zszedł ze mnie
- Pff… Nie marz, że będzie takich więcej. – wystawiłam język, podciągając się do góry i siadając z powrotem
- A jak będę liczył? – uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do mojej
-
To się przeliczyć. – powiedziałam rozbawiona i odepchnęłam go, ale
widocznie za mocno albo za szybko, bo spadł z łóżka, a ja wraz z nim, bo
mieliśmy tak nogi
- No dzięki. – powiedzieliśmy oboje razem i zaśmialiśmy się
- Sam jesteś sobie winny, ale nie musiałeś mnie ciągnąć za sobą. – powiedziałam rozmasowując sobie bok
- To było się nie plątać z moimi nogami.
- Pff… - wystawiłam mu język i zaśmialiśmy się kolejny raz
Do
końca dnia siedzieliśmy razem w pokoju i w końcu zasnęliśmy wtuleni w
siebie. W weekend zadzwonił do mnie Mark z pytaniem jak ma przelać kasę
za serial, a jago poinformowałam, że nie mam jeszcze konta w banku. Więc
musiałam je założyć i gdy zeszłam do salonu, gdzie siedziało całe BTR
zapytałam:
- Który jedzie ze mną do banku? – spytałam, a po chwili pojawiły się cztery dłonie w powietrzu
- Że wszyscy? – spytałam rozbawiona, a każdy z chłopaków popatrzył po sobie i roześmiali się
- Na to wygląda. – powiedzieli razem i znów zaśmialiśmy się
Zebraliśmy
się i pojechali ze mną do banku. Tam babka powiedziała, że muszę mieć
zgodę rodziców na założenie konta. Dała mi papiery i od razu wysłałam je
rodzicom.
Następny
tydzień kręcenie trzeciego odcinka, a przy tym dwa sprawdziany. Było
trochę harówki, ale w końcu tydzień przetrwany i nastał weekend, po
którym w poniedziałek miał nastąpić Dzień zakochanych czyli Walentynki, a
ja nadal nie odbierałam telefonów od Chrisa. Robiłam obiad dla
chłopaków z Loganem, bo nikomu innemu się nie zachciało, gdy zadzwonił
dzwonek.
- Może któryś otworzy?! – krzyknęłam razem z Loganem i zaśmialiśmy się
- No już. – krzyknął James
- Katie, ale to do Ciebie. – dziwne, nawet nie zamienił z nikim słowa i, że już do mnie
- Niby kto? – powiedziałam wychodząc, a jakie miałam zaskoczenie
- To nie do mnie tylko do Kendalla. – powiedziałam cofając się do kuchni
- Katie no. – podszedł do mnie szybko i objął w talii
- Kendall chodź. Kolega na Ciebie czeka. – wyswobodziłam się z jego objęć, ale szybko mnie odwrócił do siebie i pocałował
- Przestań! - odepchnęłam go od siebie szybko i dostał ode mnie policzek, ale go to nie zraziło i powiedział:
-
Katie przepraszam Cię. Mówiłem Ci co czuje, gdy Cię nie ma i jak mi
Ciebie brakuje. – pocałował mnie od razu po tych słowach, ale
odwzajemniłam ten pocałunek i objęłam go w szyi
- Że niby kto do mnie? – na schodach pojawił się Kendall
- No w końcu przyleciałeś. – podszedł do Chrisa i przywitał się z nim
- Co? – zdziwiłam się, a Kendall z Chrisem się wyszczerzyli
- Który jeszcze wiedział? – spytałam, gdy już całe Big Time Rush zebrało się w salonie
- Tylko Kend. – odpowiedział mi mój chłopak
- I mi o tym nie powiedziałeś? – spytałam brata
- To byś wybyła z domu i byśmy się nie pogodzili. – powiedział muskając mój policzek
- A czy my się pogodziliśmy? – spytałam odsuwając się od niego
- Co? – zdziwił się
- Żartuje. – wyszczerzyłam się
- Nie ma to jak mieć głupią siostrę. – walnął się w czoło Kendall
- No wiesz. – uderzyłam go
- Kretyn. – stwierdziłam i przedstawiłam Chrisa osobiście chłopakom
Potem
poszliśmy do mojego pokoju i wręczył mi papiery od rodziców, po czym
wybraliśmy się do banku i założyłam sobie konto. Wysłałam smsa Markowi z
numerem konta, a gdy wychodziliśmy wpadliśmy na Marka i Megi.
- A cóż to za spotkanie. – przywitała się od razu ze mną Megi
- Mark wysłałam Ci smsa. – powiedziałam
- Noto masz farta, zaraz prześle Ci pieniądze i będziesz mogła zaszaleć z Chrisem.
- Nonie mówicie mi, że też wiedzieliście, że przyleci? – spytałam stojącej przede mną dwójki
- Ależ widzieliśmy. Kendall mi powiedział.
- Świetnie. – pokręciłam głową rozbawiona
- Możecie się już wybierać na zakupy, bo zaraz będziesz miała przelew. Ten sam bank to chwila i masz pieniądze.
- Racja. W takim razie jedziemy po nowy materac, bo mój nie chce wyschnąć. – powiedziałam, a Mark z Megi się zaśmiali
- Dziękuje wiecie. – spojrzałam na nich z ukosa, ale uśmiechnęłam się po chwili
- No to chodź kotku. – musnął mnie w policzek Chris
-
Na razie. – pożegnałam się z moim ukochanym małżeństwem i pojechaliśmy
(niestety autobusem) do salonu meblowego i testowaliśmy razem różne
materace i w końcu wybrałam ten jedyny. Z dostawą do domu i gdy
wróciliśmy do domu już materac stał w przedpokoju. Wciągnęłam go z
Chrisem na górę i ułożyliśmy na moim łóżeczku.
- No w końcu mój pokoik. – rzuciłam się na materac
- A z Tobą ja. – położył się obok Chris i przytulił mocno, a ja z chęcią się w niego wtuliłam
-
Brakowało mi Ciebie. – szepnął mi do ucha, a ja pocałowałam go na
początku czule,a potem ten pocałunek zamienił się w bardziej namiętny i
szalony
- Kocham Cię mała. – szepnął odsuwając się ode mnie
- A ja Ciebie Chris. – powiedziałam z uśmiechem
Przeleżeliśmy tak cały dzień wtuleni i spędziliśmy tylko we dwoje cały weekend, a no i 14 luty poniedziałek dzień zakochanych, gdzie Mark dał mi wolne od pracy ze względu na Chrisa. Przez resztę tygodnia harówka, bo zawaliłam dzień.
W maju Chris przyleciał, gdy miał wolne od szkoły, a czerwiec równie szybko nastał, a 15 czerwiec urodziny Chrisa. Dnia
14 czerwca, gdy chłopaki nagrywali piosenki w studio, a ja pojechałam z
nimi z nudów, bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Megi nagle dostała
skurczów,a ja się przeraziłam.
- Mark! – krzyknęłam
- Spokojnie. Termin mam za 3 tygodnie. – wzięła mnie za rękę i mocno ścisnęła
- Ale to nie znaczy, że nie możesz teraz rodzić.
- To za wcześnie.
- Dzieciaki nie znają terminów.
- Mark! – wyszłam z pomieszczenia gdzie byłyśmy i zawołałam go jeszcze raz nie przyszedł
- Co się stało? – odwrócił się do mnie
- Megi rodzi.
- Że słucham? – pobiegł szybko i wpadł do pomieszczenia, gdzie siedziała Megi
- Kochanie co mam robić? – spytał przerażony
- Wyluzować. Spokojnie to za wcześnie.
- Jedziemy do szpitala. – wziął ją na ręce
- Katie powiedz chłopakom. – powiedział Mark
- I proszę przyjedź. – powiedziała prosząco Megi
- Pewnie. Zaraz będziemy. – Mark wybiegł z Megi do samochodu, a po chwili było słychać pisk opon
- Co się stało? – spytali chłopcy, wychodząc ze studni (tak nazywaliśmy pomieszczenie,gdzie nagrywali piosenki)
- Zbierajcie się. Jedziemy do szpitala.
- Po co? – spytali zdziwieni
- Megi rodzi. – powiedziałam z uśmiechem
Wybiegliśmy
szybko z pracowni, a potem z budynku i wsiedliśmy szybko do samochodu.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu i znaleźliśmy szybko Marka.
- I jak? – spytałam
- Przygotowują ją. Jak tylko będę mógł wchodzę.
- Ale tylko nie zemdlej. Megi Cię potrzebuje.
- Nie przerażaj mnie. – zaczął chodzić w kółko
- Hej Mark. – zatrzymałam go – Wyluzuj. – powiedziałam
- Łatwo powiedzieć.
Po chwili wyszła po niego pielęgniarka, a nie minęło 5 minut, gdy wyprowadziło go dwóch facetów.
- Nie podołał. – powiedziałam do siebie, a chłopaki się zaśmiali
- Ty jesteś Katie? – spytał jeden z facetów
- Tak, a co? – zdziwiłam się, że znał moje imię
- Przyszła mama Cię prosi, bo tatuś jak stwierdziłaś nie podołał. – wskazał wzrokiem na Marka
- Ja?! – zdziwiłam się na maksa
- Katie idź. Niech nie będzie tam sama. – powiedział Logan
-
Jeju czemu ja? – spytałam sama siebie i weszłam na porodówkę,
przebrałam się w specjalny fartuch, a gdy podeszłam do Megi, ta złapała
mnie za rękę i mocno ścisnęła, a po dłuższym czasie zaczęła przeć i było
słychać płacz dziecka.Urodziła dziewczynkę. No to Mark ma przerąbane.
Dwie kobietki w domu, ale po chwili Megi zaczęła znów przeć i lekarz
powiedział zdziwiony, że to bliźniaki i po chwili było widać kolejnego
bobasa. Tym razem chłopiec. Megi przewieźli na jakąś salę, a ja wyszłam i
usiadłam obok ożywającego Marka, a gdy tylko mnie zobaczył spytał:
- Chłopiec czy dziewczynka?
- Pewny czy to czy to? – spytałam rozbawiona
- Co masz na myśli? – zdziwił się
- Bo masz to i to. – zaśmiałam się
- Co takiego? – usłyszałam cały chórek
- Masz bliźniaki.
- Żartujesz sobie. – stwierdził
- Nie Mark. Masz bliźniaki. – zaczął blednąć na twarzy i po raz kolejny zemdlał
Chłopcy poszli po wodę dla niego, a gdy się ocknął się napił się wody i powiedział:
- Jakieś głupoty mam w głowie. Wydawało mi się, że powiedziałaś, że mam bliźniaki. - chłopaki od razu wybuchnęli śmiechem
- Mark ja to powiedziałam. Masz bliźniaki.
-
Czyli to nie był sen. – położył głowę na ścianie, a po chwili wyszedł
lekarz i powiedział, że możemy wejść do Megi. Gdy tylko wyszliśmy
zobaczyliśmy, że są dwa inkubatory obok niej i już umyte dzieciaki w
nich
- Coś z nimi nie tak? – spytał zmartwiony Mark
-Tylko tyle, że są wcześniakami.
- To dobrze. – podszedł do niej i ucałował ją w czoło
Przesiedzieliśmy
u nich do wieczora, a potem pojechaliśmy do domów. Mark już otrzeźwiał i
powiedział, że bierze kilka dni wolnego, przy tym dając nam wolne, więc
ja od razu zapowiedziałam, że lecę do Chrisa.Wróciliśmy
do domu, zabukowałam bilety, spakowałam się i poszłam spać.Następnego
dnia o 5 miałam samolot. Wsiadłam na pokład samolotu i poleciałam do
Wichity, gdzie od razu gdy dotarłam do rodzinnego miasta udałam się z
tymi wszystkimi tobołkami do Chrisa. Sobota, więc powinien być w domu i
może jeszcze spać. Może balował gdzieś.Zapukałam do drzwi domu Chrisa, które otworzyła mi jego mama.
- Katie witaj. – przywitała mnie z uśmiechem i wyściskała
- Jest może Chris? – spytałam po powitaniu
- Tak u siebie w pokoju, ale wczoraj trochę zabalował na jakieś imprezie.
- A mogę zostawić tu na dole walizki? – spytałam
- Pewnie. – uśmiechnęła się do mnie i poszłam na górę
Bez pukania weszłam do pokoju i radośnie powiedziałam:
- Niespodzianka! Wszystkiego najlepszego. – ale po chwili minęła mi zrzedła
- Katie…
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie lubicie Chrisa, wiem ;) Niedługo zniknie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz