wtorek, 28 sierpnia 2012

notka 39

Ze szklanką soku pomarańczowego ruszyłam z powrotem na górę. Co miałam takiego do zrobienia dziś o czym mówiłam Lilith? Przypilnowanie Jamesa, aby się dziś nie upił. Skierowałam się do jego pokoju i bez pukania do niego weszłam. Jaki widok zastałam? James siedział sobie na łóżku z piwem w ręku.
- Puka się. - odparł starając schować piwo, ale przecież i tak już zauważyłam
- Widziałam, nie musisz chować. - wskoczyłam na łóżko
- Nie robisz mi awantury? - spytał po chwili ciszy
- Podziel się to nie będę.
- Nie będziesz piła. - spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja wyrwałam mu piwo z dłoni i upiłam spory łyk
- Katie! - zabrał mi je
- Też mogę! - wyszarpnęłam mu je
- Oddaj! - zaczął się szarpać i wylądowało ono na nas
Zaraz wyjął drugie, ale i ono znalazło się na nas, bo nie pozwolił mi go zabrać i wylać w normalny sposób. Za to trzecie i jak zauważyłam ostatnie jakie moje oczy znalazły w pokoju, po małej szarpaninie butelka wylądowała na podłodze, roztrzaskując się. James spojrzał na mnie wściekły. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby na kogokolwiek tak patrzył. Zaczęłam się go obawiać...
- Co Ty robisz do cholery?! Kim Ty jesteś, żeby mówić mi co mam robić?! To jest moje życie i przestań się nim interesować! Zajmij się sobą i swoimi sprawami!
- Kim ja jestem?! Jestem Twoją przyjaciółką do cholery i zależy mi na Twoim szczęściu! Mówiłam Ci już! Co Ci da te picie?! Zapominasz na chwilę! Chcesz wylecieć z pracy?! Zrozum, że zależy mi na bliskich osobach! A cała czwórka mieszkająca tutaj jest dla mnie ważna! - nie chciałam, a nawet nie spodziewałam się, że z moich oczu popłyną łzy
- Katie... - szepnął James i chciał się do mnie zbliżyć
- Pomyśl nad swoim życiem bez alkoholu! Jeśli będziesz chciał pogadać, wiesz gdzie mnie znaleźć. - wyszłam z pokoju i wpadłam na chłopaków stojących pod drzwiami
Ruszyłam do swojego pokoju i pchnęłam mocno drzwi, aby mnie zamknąć, ale nie usłyszałam trzasku.
- Chce być sama. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę stojącej za mną osoby
- Ok. - odparł Logan i chciał wyjść
- Poczekaj. Chcesz o czymś pogadać? - podeszłam do niego, jego też coś ostatnio gryzło
- Stało się coś? - spytałam, gdy nic odpowiedział i podniosłam jego głowę, aby na mnie spojrzał
- Nie, nic. - uśmiechnął się nie szczerze i odszedł
No cóż, nie będę nalegać. Będzie chciał to sam mi o tym opowie. Ponownie wskoczyłam do łózka, ale nie zasnęłam. Nadal byłam wkurzona na Jamesa. Wiedziałam, że nie zasnę i zaczęłam zastanawiać się dlaczego on to robi. Musiał być naprawdę związany z rodzicami. Ja sama nie wie, co bym zrobiła w jego sytuacji, gdyby zmarli rodzice, a nie miałabym Kendalla i Carlosa. Ale alkohol nie załatwi sprawy, a James musi to zrozumieć.  Po dłuższej chwili wzięłam do rąk książkę, którą ostatnio kupiłam i zaczęłam czytać, choć może czytaniem to bym tego nie nazwała. Nie mogłam się na niej skupić i pomyślałam, że może James tam pije znów. W sumie chciałam dać mu czas, żeby pomyślał nad tym co mu wykrzyczałam, ale jak pije? Wyszłam cicho z pokoju i podeszłam do jego drzwi, aby spróbować usłyszeć co robi, ale nic nie słyszałam. Kucnęłam i zajrzałam do dziurki od klucza, a on akurat zbliżał się do drzwi. Nie zdążyłam stanąć prosto, a ten spojrzał na mnie groźnie.
- Nic nie piłem. - odparł sucho
- A gdzie idziesz? - spytałam głupio
- Szedłem do Ciebie. Możemy pogadać?
- No pewnie. - zamiast iść do mnie, wpuścił mnie do siebie, usiedliśmy na przeciwko siebie na łóżko, opierając się o jego ramy
- James, co jest? Ja wiem, że strata rodziców boli, ale musisz się z tym pogodzić...
- To nie tylko chodzi o rodziców. - odparł, splatając dłonie i patrząc jedynie na nie
- O co jeszcze? - spytałam zaskoczona, ale i troszeczkę odezwała się we mnie ciekawość
- No bo... No bo ja... No kurde, zakochałem się.
- I jak? Fajna ta dziewczyna? Znam ją? - spytałam już z czystej ciekawości
- Nawet bardzo fajna, ale zajęta.
- Ouu... - nie przewidziałam tego
- Hej, James... Ale nie martw się. Czasami związki się nie udają. Powiedz jej co czujesz, a może odwzajemnia te uczucia. Wiesz, że wszystko jest możliwe. Spróbuj, a możesz być szczęśliwy.
- To nie jest takie proste...
- James, ale co masz do stracenia? A jak się uda?
- A jak się nie uda? - odparł
- Wiesz co? Jak tu przyjechałam, byłeś odważnym, pewnym siebie facetem, a teraz boisz się zaryzykować? Wolisz się dusić w tej znajomości? Mówię Ci, zaryzykuj.

-------------------------------------------
Ajj... Katie nie wie w co się pakuje :)
Jak zapewne zauważyłyście, przestawiłam się na blogspota. Mam dość z nim 'awantur' a przy okazji zrobiłam mały 'remont' w bohaterach. Jak mam się to podoba? :)

12 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne, ale Katie swoimi dobrymi radami nie wie, może coś rozpętać? Zdaje mi się? Czekam na nexta! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, ale się wpakowała ;p Dodawaj nn bo jestem strasznie ciekawa co daleeeej <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się pogrążyła. Już jej współczuje ;(
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nowy rozdział :
      http://rainbow-4everbtr.blogspot.com

      Usuń
  5. Zapraszam na rozdział u mnie ale nie wiem czy go czytasz bo wiem że mój 2 blog czytać ale czy ten pierwszy, no cóż daje linka i tak http://angiebtr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny ... czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super, ale Katie może żałować tego, co mówi... Biedny James... :( Rozdział świetny. Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Że też Katie nie zauważyła, że James się w niej zakochał? Ciekawe czy James zdecyduje się jej to powiedzieć, czy jednak się nie odważy. Dodawaj szybko nn! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy dobrze myślę, że James chce wyznać jej uczucia? Chyba tak, oj będzie się działo :) Rada bardzo dobra, jak najbardziej, ale w tym przypadku spowoduje to sporo komplikacji. Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam, Ciri.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojć co ten James wyprawia? Ahh Katie już powinna się bać własnych słów:)
    ~celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na kolejny rozdział http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl - Ciri

    OdpowiedzUsuń