piątek, 24 sierpnia 2012

notka 29

Oczami Jamesa

Gdy wszedłem do pokoju, usłyszałem, że Katie i Carlos gadają. Wiem nie ładnie podglądać ani podsłuchiwać, ale obserwowałem ich przez dziurkę od klucza. Carlos mówił, że wszystko rozumie i że ją kocha, ale ona nie odpowiedziała,  że ona jego też czy coś w tym stylu.
Czy ona go nie kocha? Tak rób sobie nadzieje. Nie mam co marzyć.  – mówił mój rozum
- Ale nie powiedziała no. – mówił głos serca
Ona go przytuliła, gdy to powiedział, ale gdy on chciał odsunęła się od razu.
- Cholera za szybko. – wściekł się Carlos
- A gdybym ja powoli starał się zniszczyć te bariery? Może by coś do mnie poczuła. – moje serce chciało i pragnęło miłości Katie
- Nie zrobię tego kumplowi! – krzyknął mój rozum
- Zobaczymy jak to się potoczy. – szepnąłem do siebie i udałem się spać
Długo sobie nie pospałem, bo około drugiej usłyszałem krzyki z pokoju Katie i czym prędzej się tam udałem. Wyglądało to jakby walczyła z kimś, ale nikogo tam nie było.
- Katie ciszej! – szepnąłem i złapałem ją za dłonie
- Zostaw! – krzyknęła nadal z zamkniętymi oczami
- Kurcze obudź się. – szarpnąłem ją, ale zaczęła bić mnie po rękach
- Zostaw mnie! Znów chcesz mnie zranić?!
- Katie! Uspokój się!  - szarpała się nadal ze mną
- Dobra, bij mnie, ale nie krzycz, bo obudzisz chłopaków.
- Chris zostaw! - krzyknęła
- Chrisa tu nie ma. Tylko ja. James. – przestała się szarpać i otworzyła oczy
- Jeju James przepraszam. – podniosła się i usiadła
- Nie ma problemu.
- Nie chciałam. Miałam sen z… nim.
- Domyśliłem się. Spokojnie. Nigdy więcej Cię nie skrzywdzi. Obiecuje Ci.
- Nie zawsze możecie być przy nas.
- Myślisz, że Carlos pozwoli teraz zostawić Cię samą? Na pewno. – powiedziałem ironicznie
- Wszystko możliwie.
- Oj Katie, spokojnie. – usiadłem zaraz przy niej na łóżku, spojrzała na mnie w lekkim strachu, ale przymknęła oczy i gdy otworzyła już nie było go widać w jej oczach
- Dziękuje Ci. Nie chciałabym obudzić chłopaków.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. – uśmiechnąłem się
- Jesteście najlepszymi przyjaciółmi na jakich mogłam trafić. I jeszcze razem z Loganem byliście u niego. – dotknęła mojej wargi, tam gdzie najbardziej bolało i cicho zajęczałem
- Kurcze przepraszam. – od razu zabrała dłoń
- Spoko. Nic się nie stało. I kładź się spać. – usiadłem obok na fotelu
- A tak po za tym fajnie urządziłaś pokój.
- Dzięki. – uśmiechnęła się lekko
- Zamierzasz spać w fotelu?
- Nie. Uśniesz to wyjdę.
Wyszło tak, że pogadaliśmy dosyć długo i nawet nie wiem kiedy usnęła, a ja w tym fotelu. Rano obudziła mnie i zeszliśmy na dół. Oczywiście na kawkę, żeby się trochę rozbudzić. Miałem spać u siebie, ale tak się zagadaliśmy, że zasnąłem u niej. No co tam.
- Wymęczyłaś mnie wczoraj. – powiedziałem z rozbawieniem w głosie
- Wcale Ci nie kazałam do siebie przychodzić. – wystawiła język
- To było nie krzyczeć. – zaśmiałem się

- Ej! – zachichotała i uderzyła mnie w ramię
- Wczoraj nie wystarczająco mnie pobiłaś? – spytałem, pocierając ramię
- Spadaj! – wystawiła mi język i zalała kawę,  następnie podając mi ją, a gdy usiadła musnąłem ją w policzek
- Nie ma za co. – uśmiechnęła się i wydawało mi się, że zapomniała o Chrisie, bo nie odsunęła się ani nic
Porozmawialiśmy spory czas, normalnie i nawet czasami cicho się śmiała, a potem zdecydowaliśmy się, że zrobimy śniadanie. Nie chciało jej się, a ja miałem ochotę na naleśniki, więc chciałem się zabrać do roboty sam.
- O nie. Jak będziesz robił to ja z Tobą. – od razu się wyprostowała i nagle spadła z krzesła
- Katie! – zaśmiałem się i wstałem do niej
- No co? – zaśmiała się i wyciągnęła do mnie dłoń
- Sierota. – zaśmiałem się i oberwałem od niej
- Ej! Wszystko mnie przez Ciebie boli.
- Nie moja wina. – wystawiła język i wzięliśmy się za robienie naleśników
- Siemano. – powiedział Logan wchodząc do kuchni
- Spadówa! – wypchnęła go szybko z kuchni
- Ej no! Pić mi się chce.
- Co chcesz to Ci przyniosę, ale nie wejdziesz.
- Soku.
- Ok. Stój. – rozkazała mu i wróciła do kuchni
Wyniosła mu sok i trzy szklanki.
- Żaden ma nie wejść, zrozumiano? - powiedziała
- Zrozumiano pani sierżant. – zasalutował jej
- Idiota. – zaśmiali się i zamknęła drzwi kuchni
- Dobra dla Logana starczy. – spojrzała na stół
- To zrobisz mu, a ja będę smażył? – spytałem
- No spoko. – zrobiła mu i otworzyła drzwi
- Logan zapraszam. – szybko przybiegł
- Bo jeszcze nogi zgubisz. – zaśmiałem  się
- O na… - przyłożyła dłoń do jego ust
- Przymknij się. Chłopaki na razie mają nie usłyszeć.
- No dobra. Dzięki. – wyszczerzył się i usiadł przy stole, zajadając naleśniki, a Katie włączyła radio
- Nie będą słyszeć o czym gadamy. – otworzyła drzwi i było słyszeć
- Ała!
- Kurde Kend sory. – zaczęła się śmiać, a po chwili ja z Loganem
- Bardzo śmieszne.
- Do kuchni wstęp wzbroniony dopóki nie zostaniesz zawołany. Soczek czeka na Ciebie przy stole i nikt nie ma prawa wejść do kuchni. Jak Carlos zejdzie to mu to oznajmij. Będzie gotowe to was zaproszę.
- Co nie zmienia, że boli mnie nos. – powiedział zły, a po chwili oboje się zaśmiali
- Tak wiem, jestem zła. – zamknęła drzwi i widać było, że się szczerzy
- Zła to mało powiedziane! – krzyknął za drzwi i zaśmialiśmy się wszyscy
- Dobra skończone.  – powiedziałem po kilku minutach
- Wyjrzyj czy Carlos też już jest. – powiedziała i zrobiłem to o co prosiła
- Kend jest… - zacząłem, gdy otworzyłem drzwi, a chłopaki wylądowali na podłodze
- No nie! Nie dostaniecie w takim razie naszego śniadania! – krzyknęła na nich
- Mi się należy, bo oberwałem od Ciebie drzwi!
- No dobra. Chodźcie tu. – powiedziała rozbawiona, a oni weszli do kuchni
- Naleśniki! – pogłaskał się Carlos po brzuchu
- Powiedziałam, żebyście weszli, ale nie powiedziałam, że Ty też dostaniesz. – spojrzał na nią zaskoczony
- Ale…
- Było nie podsłuchiwać.
- Ale… - zrobił smutną minkę
- Przecież żartuje. – podała im obojgu na talerzu

(perspektywa pisania ~~Logan~~)
- One są przepyszne. – powiedziałem kończąc swoją porcję
- Się wie. – zaśmiał się James
- Nie przechwalaj się, bo nie dostaniesz. – powiedziała Katie
- A kto smażył? – uniósł brwi
- Pff… I co z tego? Zjesz bez nadzienia.
- Ej! – oburzył się
- A zdziwko? – uniosła brwi rozbawiona
- Żebyś wiedziała. – gdy położyła drugi zrobiony naleśnik zabrał jej talerz
- Ej!
- Należy mi się. – usiadł przy stole
- Pożałujesz, zobaczysz. – gdy zrobiła sobie i przeszła, żeby usiąść, popchnęła krzesło Jamesa tak, że wylądował głową w talerzu i gdy uniósł głowę, miał całą twarz w nadzieniu i syropie klonowym
- Zabije! – krzyknął i wziął ręcznik kuchenny
- Yhy. Na pewno. – odwróciła się i wystawiła mu język
- Ty też pożałujesz.
Gdy wszyscy skończyli, zaczęliśmy sobie po prostu gadać, a James zaproponował, że zrobi kawy. Potem zobaczyłem, że do jednej kawy dosypuje soli. Zauważył, że przyglądam mu się i wyszczerzył się. Podał każdemu, a Katie ostatniej
- Dzięki. – odpowiedział mu każdy,  a Katie pierwsza upiła kawy
- James! – krzyknęła i wstała szybko do zlewu, przepłukując usta
- Mówiłem. – odwrócił się do niej twarzą, a ona pochlapała go wodą
- Katie! – krzyknął i przechylił się na krześle, następnie lądując na ziemi
- O nie! Pożałujesz podwójnie.
- Yhy. Na pewno. – zachichotała cicho
- Powtarzasz się. – podciął ją i upadła na niego
- James! – zaśmiała się
- Jeszcze raz musisz pożałować.  – sięgnął ręką po syrop klonowy i oblał ją nim
- Kurde James. – weszła pod stół, a ja wygiąłem się do tyłu i wyciągnąłem z lodówki bodajże ketchup i podałem Katie pod stołem
- Logan po co to kontynuujesz?- zaśmiał się Kendall
- Nie widzisz, że zapomniała na chwilę? – szepnąłem
- Faktycznie. – przytaknął mi Carlos i sam wziął coś z lodówki, po czym odsunął krzesło i znalazł się pod stołem
Roztoczyła się walka i oblewanie różnymi maziami. Wszyscy się śmialiśmy, gdy najpierw Katie poślizgnęła się i upadła na Kenda, a potem nagle Carlos i wylądował na Katie oraz Kendallu.
- Przepraszam. – powiedział, a ona wstała z Kenda, wyszła ze stołu, następnie z kuchni
- No i schrzaniłem.
- Carlos nie martw się. To jeszcze za mało czasu minęło, by wszystko było ok. – wstał jej bliźniak
- Właśnie.  – przytaknąłem jego słowom
- Co nie zmienia, że już się  śmiała, a teraz jej się wszystko przypomniało.
- Nie zamartwiaj się. Jeszcze za mało czasu minęło.
- Pójdę do niej. – chciał wstać
- Lepiej nie. 
- No racja. – usiadł z powrotem
- Ty raczej też nie. – powiedziałem z Jamesem, gdy Kendall chciał wyjść
- No dobra, ale niech któryś z was idzie. – powiedział
- To idź James. Przy Tobie zaczęła się dziś śmiać.
- Ok. – wyszedł z pod stołu i udał się do Katie
--------------------------------------------------------------------------
Jeżeli czytasz mojego bloga to proszę pozostaw po sobie jakiś ślad, chociażby krótki komentarz. O wiele przyjemniej się piszę, gdy wie się, że ma się to dla kogo to robić.

Przez jakiś czas będę pisała z perspektywy chłopaków :) Zobaczycie co oni tam mają w tych główkach, co czują, myślą ;) Katie na trochę zapomniała na Chrisie, ale co dalej? Czy pojawi się jeszcze w jej życiu? :) Sama nie wiem :) Jeszcze nad tym myślę :)

1 komentarz:

  1. Super rozdział :) Jestem cieawa jak oni wyglądali w tych wszystkich rzeczach co zostali oblani

    OdpowiedzUsuń