-
Nie wiedziałaś? – spytał
-
Nie, ale wciągniesz brzuch i się zmieścimy.
-
Ej! – zaśmiał się i zaczął łaskotać
- Ja
tylko żartowałam. – powiedziałam śmiejąc się
-
Pff… - położył się
-
Pff… Też tak umiem. – chichotając położyłam się obok niego, ale gdyby mnie nie
przytrzymał już bym leżała na podłodze
-
Uważaj sieroto. – zaśmiał się i podciągnął mnie do siebie
-
Pff… - powiedziałam i przytuliłam go
-
Powiem Ci, że wole taki sposób zmniejszenia zajmowanej powierzchni niż
wciąganie brzucha. – powiedział po czym zaśmialiśmy się
- A
ja Ci powiem, że jesteś jedynym facetem z jakimś śpię oprócz Chrisa. –
wystawiłam język
- No
nie mów? – zaśmiał się
-
Serio.
- A
ile już jesteś z Chrisem?
- Trzy
lata z małą przerwą.
-
Długi staż. – uśmiechnęłam się
-
Mam nadzieję, że przetrwamy więcej, bo nie chciałabym, żeby granie w serialu
zmieniło coś między mną a nim.
-
Jak Cię kocha to poczeka na Ciebie ten jakiś czas.
-
Kochać to mnie kocha jak ja i jego, ale taka długa przerwa może zmienić.
-
Nie martw się na zapas. Dopiero jesteś tu niecałe 2 tygodnie.
-
Dwa tygodnie, a głupia ja zapomniałam totalnie o nim i długo z nim nie
rozmawiałam.
-
Los Angeles robi swoje. – zaśmiałam się
-
Ale Carlos ta rozmowa zostanie między nami, ok.? Bo jak Kendall się dowie
zacznie mi gadać, że nie dbam o ten związek.
-
Możesz na mnie liczyć. – uśmiechnęliśmy się do siebie
-
Bardzo Ci dziękuje. – musnęłam go w policzek
Zapadła
między nami cisza, a ja po chwili odpłynęłam…
Następnego
dnia pobudka o 6:30, ogarnięcie się i do szkoły. Powrót i robienie głupiutkim
moim leniwcom obiadu z pomocą Carlosa, wygłupianie się z chłopakami, wieczorny
telefon do Chrisa i spanko u Carlosa. Taki scenariusz miałam przez cały
tydzień. W piątek wieczorem Carlito poprosił mnie, żebym poszła z nim sobotę na
zakupy i pomogła wybrać coś odpowiedniego jego rodzicom. Rzecz jasna przystałam
na to, bo jak to kobieta uwielbiam zakupy. Sobotniego poranku o godzinie dziesiątej, Carlos budząc się obudził i mnie.
- O
kurcze Katie sory. – przeprosił mnie od razu
-
Spoko. Jak już wstaliśmy do ubieramy się i po prezent. – przeciągnęłam się
-
Ale jak się nie wyspałaś to możesz jeszcze pospać.
- Oj
przestań być taki wyrozumiały. – zaśmiałam się
-
Już taki jestem. – wyszczerzył się
- I
wiesz powiem Ci też, że jesteś wspaniałym przyjacielem.
-
Przyjacielem? – spytał, a po chwili się uśmiechnął
- Bo
już Cię traktuje jak przyjaciela. – uśmiechnęłam się i ja, a on mnie mocno
przytulił
- To
fajnie. – ścisnął mnie jeszcze mocniej
-
Przydusisz mnie zaraz. – zaśmiałam się, a ten z uśmiechem mnie puścił
-
Kochany jesteś. – uśmiechnęłam się
-
Się wie.
Ogarnęliśmy
się i pojechaliśmy do sklepu. Spędziliśmy tam kilka godzin, Carlos kupił
prezent i ja również. Poszliśmy potem do kawiarni napić się kawy i zobaczyłam,
że ktoś nas obserwuje.
-
Niedługo będziemy w gazecie. – powiedziałam
-
Co? Czemu? – spytał Carlos
-
Fotki nam robią. – wskazałam na fotografa, który robił nam zdjęcie, a Carlos mu
pomachał
- Co
Ty robisz? – zaśmiałam się
-
Niech nie myślą, że ja będę się tym przejmował. Już wiele razy o sobie czytałem
niestworzone historię.
-
Tak jak i byliśmy parą jak nie chciałeś mnie puścić na lotnisku. – zaśmialiśmy
się oboje
-
Ciekawe czy Chris w końcu nie uwierzy w jakąś brednię. – powiedziałam smutno
-
Hej Katie nie przejmuj się. Jesteście ze sobą od 3 lat, a to robi swoje. Ma do
Ciebie zaufanie. – położył dłoń na mojej ręce
-
Mam nadzieję. – uśmiechnęłam się
-
Będzie dobrze. – odwzajemnił uśmiech
-
Cholera znowu obiad. – położyłam głowę na dłoni
-
Mam pomysł. – wyszczerzył się Carlos
Pomysł był taki, że pojedziemy i kupimy coś gotowego na obiad. W
znakomitych humorach pojechaliśmy kupić coś i wypadło na
chińszczyznę po czym od razu udaliśmy się do domu i wparowałam z tym do kuchni.
-
Chodźcie chłopaki. – zawołał Carlos i zaraz znalazł się w kuchni
- Po
co? – spytali i przyszli do kuchni
Wszyscy
zjedliśmy ze smakiem, a niedługo potem przyjechali do nas Mark z Megi.
- A
was co tu sprowadza? – spytałam z uśmiechem
- A
sprowadza nas to, że chce żebyś pojechała z nami na zakupy. Wyrosłam już z
ciuszków.
-
Jak to wyrosłaś? – spytał James
-
Mark powiedzmy im. – powiedziała do niego z uśmiechem
- No
dobrze. Megi jest w ciąży.
-
Super! – krzyknęli chłopcy i pogratulowali im
- A
więc Katie pojedziesz z nami? – spytała Megi
-
Pewnie. – uśmiechnęłam
-
Chłopaki niech któryś z nami pojedzie, bo ja nie wytrzymam z dwoma babami. –
odezwał się Mark
- No
wiesz! – powiedziałam razem z Megi i zaśmiałyśmy się
- Mi
się nie chce. – powiedzieli razem Logan z Jamesem
- O
to Carlos pojedzie. – powiedział Kendall
-
Co?! Dlaczego ja? – spytał rozbawiony
-
Już z nią dziś byłeś na zakupach to pochodzisz jeszcze trochę z nimi.
-
Ale…
- Oj
Carlos. Chodź. Żadnemu się nie chce. – powiedział Mark
- Mam
wyjście? – spytał już poddany
-
Nie! – krzyknęli we trójkę (ja, Megi, Mark) i zaśmialiśmy się całą ekipą będącą
w tym domu
- No
to się zbieramy. – powiedział Mark i po chwili byliśmy z powrotem w miejscu
gdzie byliśmy wcześniej
Poszliśmy
do sklepu i zaczęłam szukać z Megi jakiś fajnych ciuchów. Idąc do przymierzalni
wyhaczyła jakąś bluzkę.
-
Przymierzaj. – podała mi ją
-
Co? Ja nic nie chce. – chciałam odłożyć, ale popchnęła mnie dalej
-
Megi! – zaśmiałam się
-
Jeszcze to. – podała mi kolejną koszulkę
-
Megi no. – uśmiechnęłam się
- O
jeszcze ta sukienka jest ładna. – podała mi kolejny ciuch
-
Starczy mi. I tak nie chce nic kupować.
- No
dobra, ale jeszcze potem na buty. – wyszczerzyła się do mnie
-
Ale dla Ciebie, a nie dla mnie.
-
Jasne, jasne. – zaśmiała się i weszła do kabiny, żeby po przymierzać
Gdy
zakładałam na siebie sukienkę, zapytała:
-
Katie możesz wyjść? – spytała pod moją kabiną
-
Już tylko… - naciągnęłam ją do końca
- No
co tam? – wyjrzałam z kabiny
-
Jak wyglądam? – okręciła się w swoich spodniach
-
Super. – powiedziałam z uśmiechem
-
Ale i tak Ty lepiej w tej sukience.
-
Której nie kupie. – wystawiłam jej język, a pojawili się przy nas Mark z
Carlosem
-
Wybrane coś? – spytał Mark
- Na
razie przymierzamy, a ten uparciuch nie chce kupić tej sukienki.
- Bo
jej nie kupię. – zaśmiałam się
-
Przymierzaj resztę. – wróciła do swojej kabiny, a ja swoją zamknęłam i przymierzyłam
te dwie bluzki
Po
chwili usłyszałam, że Megi już wyszła i ja przebrałam się w swoją koszulkę po
czym do nich wyszłam.
- I?
– spytali wszyscy
-
Kupię tylko te bluzki. – chciałam odnieść sukienkę, ale Megi mi zabrała
-
Mark kupimy temu uparciuchowi tą sukienkę, dobrze? – poprosiła go z uśmiechem
- No
pewnie. – musnął ją w usta
- Ej
no!
- To
jest dobre podejście do Katie. – zaśmiał się Carlos
-
Wszyscy przeciwko mnie? – spytałam rozbawiona
-
Tak. – zaśmialiśmy się wszyscy
-
Ale ja nie potrzebuje sukienki. – próbowałam dojść do swego
-
Ślicznie w niej wyglądasz i przyda Ci się.
-
Ale…
-
Siedź cicho. – powiedziała Megi z uśmiechem
-
Uparta.
-
Pewnie. – wyszczerzyła się
-
Teraz buty panowie. – zapowiedziała
-
Jeszcze coś? No nie. – zaprotestował Mark
- Oj
kochanie. – uśmiechnęła się do niego przyjaźnie
-
Idź, idź. – uśmiechnął się i pociągnęła mnie za rękę do butów
Szukałyśmy
dla niej coś niskiego, a po drodze wcisnęła mi dwie pary butów, które podobno
będą pasować do sukienki. Nie mogłam jej odmówić, bo kobietom w ciąży się nie
odmawia i ma tego farta. Przymierzyłam obie pary, ale w jednych to się
zakochałam, więc je dorzuciłam do swoich zakupów.
-
Daj potrzymam Ci to wszystko. – powiedział z uśmiechem Carlos
-
Dziękuje. – musnęłam go w policzek i zaczęłam oglądać inne pary, bo wciągnęły
mnie te zakupy
W
końcu wybrałam kolejne buty i dorzuciłam je do swoich zakupów. Po dwóch godzinach
siedzenia w sklepie poszłyśmy w końcu do kasy. Podałam swoje zakupy i wyszło mi
650$. Wyjęłam portfel i zobaczyłam, że mam tylko 500$.
-
Kurcze to jednak zrezygnuje z ostatnich butów. – powiedziałam do kasjerki
-
Nie. Poczekaj. Daj ile masz, a resztę ja zapłacę. – powiedział Carlos
-
Ale nie. – powiedziałam
- Oj
tak. – wyjął z mojego portfela te 500$ i ze swojego portfela wyjął kartę
-
Ale Carlos nie.
-
Proszę kasować. – powiedział do kasjerki
Spakowała
moje zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
-
Dziękuje. – powiedziałam i pocałowałam go dziś kolejny raz w policzek
-
Spoko. Nie ma za co. – uśmiechnął się do mnie
- Oddam
Ci gdy dostanę kasę od rodziców, czy za serial.
-
Tak na pewno. – pokręcił głową
-
Carlos.
-
Katie.
-
Carlos.
-
Katie. – zaśmiał się, a po chwili i ja
Doszli
do nas Megi z Markiem i wróciliśmy do domu. Tam Megi poszła ze mną do pokoju i
zdziwiła się widokiem mojego łóżka.
- Ej
czemu nie ma tu materaca?
-
Głupole nie licząc Carlosa zalali mi całe łóżko wodą, bo powiedziałam, że
wpakowałam do zapiekanki środki przeczyszczające. Odegrali się w taki sposób.
- To
gdzie Ty śpisz?
- U
Carlosa.
-
Czemu akurat u niego?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czemu akurat u niego? Są jakieś podteksty, pomysły? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz