piątek, 24 sierpnia 2012

notka 14

- Nie wiedziałaś? – spytał
- Nie, ale wciągniesz brzuch i się zmieścimy.
- Ej! – zaśmiał się i zaczął łaskotać
- Ja tylko żartowałam. – powiedziałam śmiejąc się
- Pff… - położył się
- Pff… Też tak umiem. – chichotając położyłam się obok niego, ale gdyby mnie nie przytrzymał już bym leżała na podłodze
- Uważaj sieroto. – zaśmiał się i podciągnął mnie do siebie
- Pff… - powiedziałam i przytuliłam go
- Powiem Ci, że wole taki sposób zmniejszenia zajmowanej powierzchni niż wciąganie brzucha. – powiedział po czym zaśmialiśmy się
- A ja Ci powiem, że jesteś jedynym facetem z jakimś śpię oprócz Chrisa. – wystawiłam język
- No nie mów? – zaśmiał się
- Serio.
- A ile już jesteś z Chrisem?
- Trzy lata z małą przerwą.
- Długi staż. – uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że przetrwamy więcej, bo nie chciałabym, żeby granie w serialu zmieniło coś między mną a nim.
- Jak Cię kocha to poczeka na Ciebie ten jakiś czas.
- Kochać to mnie kocha jak ja i jego, ale taka długa przerwa może zmienić.
- Nie martw się na zapas. Dopiero jesteś tu niecałe 2 tygodnie.
- Dwa tygodnie, a głupia ja zapomniałam totalnie o nim i długo z nim nie rozmawiałam.
- Los Angeles robi swoje. – zaśmiałam się
- Ale Carlos ta rozmowa zostanie między nami, ok.? Bo jak Kendall się dowie zacznie mi gadać, że nie dbam o ten związek.
- Możesz na mnie liczyć. – uśmiechnęliśmy się do siebie
- Bardzo Ci dziękuje. – musnęłam go w policzek
Zapadła między nami cisza, a ja po chwili odpłynęłam…
Następnego dnia pobudka o 6:30, ogarnięcie się i do szkoły. Powrót i robienie głupiutkim moim leniwcom obiadu z pomocą Carlosa, wygłupianie się z chłopakami, wieczorny telefon do Chrisa i spanko u Carlosa. Taki scenariusz miałam przez cały tydzień. W piątek wieczorem Carlito poprosił mnie, żebym poszła z nim sobotę na zakupy i pomogła wybrać coś odpowiedniego jego rodzicom. Rzecz jasna przystałam na to, bo jak to kobieta uwielbiam zakupy. Sobotniego poranku o godzinie dziesiątej, Carlos budząc się obudził i mnie.
- O kurcze Katie sory. – przeprosił mnie od razu
- Spoko. Jak już wstaliśmy do ubieramy się i po prezent. – przeciągnęłam się
- Ale jak się nie wyspałaś to możesz jeszcze pospać.
- Oj przestań być taki wyrozumiały. – zaśmiałam się
- Już taki jestem. – wyszczerzył się
- I wiesz powiem Ci też, że jesteś wspaniałym przyjacielem.
- Przyjacielem? – spytał, a po chwili się uśmiechnął
- Bo już Cię traktuje jak przyjaciela. – uśmiechnęłam się i ja, a on mnie mocno przytulił
- To fajnie. – ścisnął mnie jeszcze mocniej
- Przydusisz mnie zaraz. – zaśmiałam się, a ten z uśmiechem mnie puścił
- Kochany jesteś. – uśmiechnęłam się
- Się wie.
Ogarnęliśmy się i pojechaliśmy do sklepu. Spędziliśmy tam kilka godzin, Carlos kupił prezent i ja również. Poszliśmy potem do kawiarni napić się kawy i zobaczyłam, że ktoś nas obserwuje.
- Niedługo będziemy w gazecie. – powiedziałam
- Co? Czemu? – spytał Carlos
- Fotki nam robią. – wskazałam na fotografa, który robił nam zdjęcie, a Carlos mu pomachał
- Co Ty robisz? – zaśmiałam się
- Niech nie myślą, że ja będę się tym przejmował. Już wiele razy o sobie czytałem niestworzone historię.
- Tak jak i byliśmy parą jak nie chciałeś mnie puścić na lotnisku. – zaśmialiśmy się oboje
- Ciekawe czy Chris w końcu nie uwierzy w jakąś brednię. – powiedziałam smutno
- Hej Katie nie przejmuj się. Jesteście ze sobą od 3 lat, a to robi swoje. Ma do Ciebie zaufanie. – położył dłoń na mojej ręce
- Mam nadzieję. – uśmiechnęłam się
- Będzie dobrze. – odwzajemnił uśmiech
- Cholera znowu obiad. – położyłam głowę na dłoni
- Mam pomysł. – wyszczerzył się Carlos
Pomysł był taki, że pojedziemy i kupimy coś gotowego na obiad. W znakomitych humorach pojechaliśmy kupić coś i wypadło na chińszczyznę po czym od razu udaliśmy się do domu i wparowałam z tym do kuchni.
- Chodźcie chłopaki. – zawołał Carlos i zaraz znalazł się w kuchni
- Po co? – spytali i przyszli do kuchni
Wszyscy zjedliśmy ze smakiem, a niedługo potem przyjechali do nas Mark z Megi.
- A was co tu sprowadza? – spytałam z uśmiechem
- A sprowadza nas to, że chce żebyś pojechała z nami na zakupy. Wyrosłam już z ciuszków.
- Jak to wyrosłaś? – spytał James
- Mark powiedzmy im. – powiedziała do niego z uśmiechem
- No dobrze. Megi jest w ciąży.
- Super! – krzyknęli chłopcy i pogratulowali im
- A więc Katie pojedziesz z nami? – spytała Megi
- Pewnie. – uśmiechnęłam
- Chłopaki niech któryś z nami pojedzie, bo ja nie wytrzymam z dwoma babami. – odezwał się Mark
- No wiesz! – powiedziałam razem z Megi i zaśmiałyśmy się
- Mi się nie chce. – powiedzieli razem Logan z Jamesem
- O to Carlos pojedzie. – powiedział Kendall
- Co?! Dlaczego ja? – spytał rozbawiony
- Już z nią dziś byłeś na zakupach to pochodzisz jeszcze trochę z nimi.
- Ale…
- Oj Carlos. Chodź. Żadnemu się nie chce. – powiedział Mark
- Mam wyjście? – spytał już poddany
- Nie! – krzyknęli we trójkę (ja, Megi, Mark) i zaśmialiśmy się całą ekipą będącą w tym domu
- No to się zbieramy. – powiedział Mark i po chwili byliśmy z powrotem w miejscu gdzie byliśmy wcześniej
Poszliśmy do sklepu i zaczęłam szukać z Megi jakiś fajnych ciuchów. Idąc do przymierzalni wyhaczyła jakąś bluzkę.
- Przymierzaj. – podała mi ją
- Co? Ja nic nie chce. – chciałam odłożyć, ale popchnęła mnie dalej
- Megi! – zaśmiałam się
- Jeszcze to. – podała mi kolejną koszulkę
- Megi no. – uśmiechnęłam się
- O jeszcze ta sukienka jest ładna. – podała mi kolejny ciuch
- Starczy mi. I tak nie chce nic kupować.
- No dobra, ale jeszcze potem na buty. – wyszczerzyła się do mnie
- Ale dla Ciebie, a nie dla mnie.
- Jasne, jasne. – zaśmiała się i weszła do kabiny, żeby po przymierzać
Gdy zakładałam na siebie sukienkę, zapytała:
- Katie możesz wyjść? – spytała pod moją kabiną
- Już tylko… - naciągnęłam ją do końca
- No co tam? – wyjrzałam z kabiny
- Jak wyglądam? – okręciła się w swoich spodniach
- Super. – powiedziałam z uśmiechem
- Ale i tak Ty lepiej w tej sukience.
- Której nie kupie. – wystawiłam jej język, a pojawili się przy nas Mark z Carlosem
- Wybrane coś? – spytał Mark
- Na razie przymierzamy, a ten uparciuch nie chce kupić tej sukienki.
- Bo jej nie kupię. – zaśmiałam się
- Przymierzaj resztę. – wróciła do swojej kabiny, a ja swoją zamknęłam i przymierzyłam te dwie bluzki
Po chwili usłyszałam, że Megi już wyszła i ja przebrałam się w swoją koszulkę po czym do nich wyszłam.
- I? – spytali wszyscy
- Kupię tylko te bluzki. – chciałam odnieść sukienkę, ale Megi mi zabrała
- Mark kupimy temu uparciuchowi tą sukienkę, dobrze? – poprosiła go z uśmiechem
- No pewnie. – musnął ją w usta
- Ej no!
- To jest dobre podejście do Katie. – zaśmiał się Carlos
- Wszyscy przeciwko mnie? – spytałam rozbawiona
- Tak. – zaśmialiśmy się wszyscy
- Ale ja nie potrzebuje sukienki. – próbowałam dojść do swego
- Ślicznie w niej wyglądasz i przyda Ci się.
- Ale…
- Siedź cicho. – powiedziała Megi z uśmiechem
- Uparta.
- Pewnie. – wyszczerzyła się
- Teraz buty panowie. – zapowiedziała
- Jeszcze coś? No nie. – zaprotestował Mark
- Oj kochanie. – uśmiechnęła się do niego przyjaźnie
- Idź, idź. – uśmiechnął się i pociągnęła mnie za rękę do butów
Szukałyśmy dla niej coś niskiego, a po drodze wcisnęła mi dwie pary butów, które podobno będą pasować do sukienki. Nie mogłam jej odmówić, bo kobietom w ciąży się nie odmawia i ma tego farta. Przymierzyłam obie pary, ale w jednych to się zakochałam, więc je dorzuciłam do swoich zakupów.
- Daj potrzymam Ci to wszystko. – powiedział z uśmiechem Carlos
- Dziękuje. – musnęłam go w policzek i zaczęłam oglądać inne pary, bo wciągnęły mnie te zakupy
W końcu wybrałam kolejne buty i dorzuciłam je do swoich zakupów. Po dwóch godzinach siedzenia w sklepie poszłyśmy w końcu do kasy. Podałam swoje zakupy i wyszło mi 650$. Wyjęłam portfel i zobaczyłam, że mam tylko 500$.
- Kurcze to jednak zrezygnuje z ostatnich butów. – powiedziałam do kasjerki
- Nie. Poczekaj. Daj ile masz, a resztę ja zapłacę. – powiedział Carlos
- Ale nie. – powiedziałam
- Oj tak. – wyjął z mojego portfela te 500$ i ze swojego portfela wyjął kartę
- Ale Carlos nie.
- Proszę kasować. – powiedział do kasjerki
Spakowała moje zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
- Dziękuje. – powiedziałam i pocałowałam go dziś kolejny raz w policzek
- Spoko. Nie ma za co. – uśmiechnął się do mnie
- Oddam Ci gdy dostanę kasę od rodziców, czy za serial.
- Tak na pewno. – pokręcił głową
- Carlos.
- Katie.
- Carlos.
- Katie. – zaśmiał się, a po chwili i ja
Doszli do nas Megi z Markiem i wróciliśmy do domu. Tam Megi poszła ze mną do pokoju i zdziwiła się widokiem mojego łóżka.
- Ej czemu nie ma tu materaca?
- Głupole nie licząc Carlosa zalali mi całe łóżko wodą, bo powiedziałam, że wpakowałam do zapiekanki środki przeczyszczające. Odegrali się w taki sposób.
- To gdzie Ty śpisz?
- U Carlosa.
- Czemu akurat u niego?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czemu akurat u niego? Są jakieś podteksty, pomysły? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz