piątek, 24 sierpnia 2012

notka 28

Z perspektywy Logana

Czysty kataklizm. Carlos jest z Katie, a James się w niej buja.  Jeszcze teraz ten cholerny Chris. Wszystko spieprzył i jeszcze próbuje się wymigać. Chętnie tak jak i pewnie chłopaki rozszarpałbym go.  Jak można skrzywdzić w ten sposób kobietę?! Nie ogarniam tego człowieka w żaden sposób. Na szczęście jak wracaliśmy było ciemno i nikt nas nie widział.  Gdy wróciliśmy do domu Katie nadal siedziała przy kącie.
- Nie mogliście ją stamtąd wyprowadzić? – szepnąłem do Kendalla
- Jakby się dało. – powiedziałam smutno, a ja podszedłem do Katie i Carlosa siedzącego obok niej
- Katie chodź coś zjesz. Strasznie blado wyglądasz. – kucnąłem przez nią
- Nie jestem głodna. – podciągnęła nogi i oparła się głową o kolana
- Katie. – dotknąłem jej dłoni, ale instynktownie ją zabrała
- Spokojnie. – ująłem jej drugą dłoń, a ona próbowała się  wyrwać
- Nie puszczę Cię, ale też nie zrobię Ci przecież krzywdy. – powiedziałem spokojnie, a ona spojrzała mi w oczy i po chwili rozluźniła się
- Jesteś bezpieczna. Wiesz, że nasza czwórka nic Ci nie zrobi. Będziemy Cię bronić.
- Masz limo. – przyjrzała się mojemu lewemu oku - I rozciętą wargę. – powoli zbliżyła dłoń do moich ust, delikatnie przejeżdżając palcem
- To nic takiego. – obróciłem się, żeby zobaczyć twarz Jamesa
- Boże! – krzyknęła widocznie widząc jego twarz
- Co Ci się stało? – wstała szybko i podeszła do niego, ale nie dotknęła go
- Nic takiego. – odwrócił od razu twarz, a ona powolutku wyciągnęła dłoń do jego twarzy i odwróciła ją, żeby się dokładniej przyjrzeć
- Chodź. – ujęła jego dłoń i pociągnęła w stronę łazienki
- Byliście u Chrisa? – spytał Kendall
Powiedziałem im, że poszliśmy do niego i zaczęliśmy się z nim bić. Carlos się wściekł, gdy dowiedział się, że ten… Chris… próbował zwalić winę na Katie, ale wziął kilka głębszych wdechów i uspokoił się. Nawet nie byłem w stanie wyobrazić sobie co on czuje. Jego ukochana została skrzywdzona w taki sposób, a on nic nie mógł zrobić, bo był cholernie daleko od niej. Nie wiem co ja bym zrobił, gdyby coś stało się JEJ, mojej ukochanej. Oni opowiedzieli jeszcze co działo się tutaj po naszym wyjściu. W zasadzie to wiele tego nie było…


Z perspektywy Jamesa

- Katie nie trzeba. – powiedziałem, gdy wciągała mnie do łazienki
- James wcale nie musieliście iść tam i się z nim bić. – szepnęła wyciągając apteczkę
- Nie pozwolę, żeby taki… - urwałem, żeby źle się przy niej nie wyrażać – robił co chce z moją przyjaciółką.
- Dziękuje. – stanęła przede mną
- Nie ma za co. – lekko się uśmiechnąłem
- Jest. – widziałem, że walczy czy się złamać, żeby mnie przytulić, ale wygrała i mocno mnie ścisnęła, ale gdy moje dłonie delikatnie ją dotknęły od razu się ode mnie odsunęła
- Przepraszam. – szepnąłem
- Nie masz za co. – wyciągnęła wacik i zaczęła oczyszczać moją twarz, a ja rzecz jasna się krzywiłem
- Przepraszam, ale muszę.
- Wiem. Działaj.
Gdy już kończyła mnie opatrywać, przyszedł Logan.
- A ja się mogę podstawić? – spytał
- Pewnie. Wanna czeka. – uśmiechnęła się delikatnie
- To teraz Logan rozśmiesza? – spytałem, a ona uśmiechnęła się bardziej
- Możliwe. – sam się do niej uśmiechnąłem
- Głupki nigdy więcej nie będziecie się bić zrozumiano? – skończyła ze mną i podeszła do Logana
- Zrozumiano. – zasalutowaliśmy razem, potem wszyscy zachichotaliśmy
- Kto by to nie był, nie bijecie się. A jak tak to popamiętacie mnie.
- Yhy na pewno. – pokiwał głową Logan
- Na pewno. – zdzieliła go po głowie, a ja zacząłem się cicho śmiać
- Auć! – oburzył się na nią
- No co? – ona sama zachichotała
- Wredota. – gdyby mógł to już by nie żyła od jego spojrzenia
- Wiesz, że taka jestem. – uśmiechnęła  się
- O tak. James się najlepiej o tym przekonał. W basenie.
- Ej musisz przypominać?! – oburzyłem się, chichotając
- Oboje wiecie, że się ze mną nie zadziera. – obojgu nam zmierzwiła włosy
- Dzięki. – powiedziałem razem z Loganem patrząc się w swoje odbicie naprzeciwko w lustrze
- Ja wam dziękuje. – przytuliła nas oboje mocno, a ja miałem cholerną ochotę szepnąć kocham cię, ale zdążyłem ugryźć się w język

Perspektywa Kendalla

- Ja wam dziękuje. – szepnęła do chłopaków i uśmiechnąłem się na ten widok
- Jak tam siostra? Opatrzyłaś te dwie niezdary? – spytałem
- Jakoś mi się udało. – spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem
- Co wy tu jakieś narady macie? – wskoczył (dosłownie) do nas Carlos i uśmiechnął się na widok, że Katie  się uśmiecha
- Szkoda, że tam nie było niczego śliskiego. Byś leżał. – uśmiechnęła się bardziej, a ja go podciąłem
- Ej! – krzyknął z podłogi, a potem wszyscy zaśmialiśmy się, a Katie cicho chichotała
- Jesteś łajzą. – uderzyła mnie lekko i pomogła wstać Carlosowi
- Zgadzam się. – chciał ją objąć, ale odsunęła się od niego i zaczęła dalej opatrywać Logiego
Carlos za szybko próbuje się do niej zbliżyć, ale w sumie to nie wiem co ja bym zrobił w takiej sytuacji. Gdyby coś stało się Katelyn to rozszarpałbym takiego gnoja. Najgorsze jest to, że zrobił to Chris. Nie mogę w to uwierzyć… Zawsze myślałem, że to porządny człowiek, ale w miłości ludzie umieją zrobić nieoczekiwane rzeczy. Ja nigdy nie skrzywdził bym dziewczyny, którą kocha. Chciałbym, żeby była szczęśliwa nawet jeśli nie ze mną. Na tym polega miłość. Na tym, aby ta druga osoba była szczęśliwa.
Gdy wyszliśmy wszyscy z łazienki, Katie szybko zawróciła. Przeraziłem się, a po chwili już wróciła do nas.
- Musiałam się czymś zatruć. – oznajmiła
- Jadłaś ostatnio coś? - spytałem
- Yyy… nie.
- Jak długo?
- Jakieś dwa czy trzy dni…
- I że Ty się jeszcze na nogach trzymasz! Do kuchni. – ująłem jej dłoń i nie próbowała się wyszarpnąć, tylko posłusznie za mną poszła
W kuchni każdy miał zadanie, a Katie usadziliśmy na krześle i zabroniliśmy jej się ruszać.
- Na co ma pani ochotę? – spytałem
- Obojętne.
- To nie jest odpowiedzieć. – zmrużyłem oczy
- O ja wiem! Teraz ja Ci zrobię tosty z duszą! – krzyknął radośnie Carlos
- Pasuje Ci? – spytałem rozbawiony jego zachowaniem
- Pasuje. – a więc zabrałem się z Carlitem do roboty, a teraz podszedł do niej Logan
- A co do picia panience? – spytał
- Obo… - przerwał jej
- Takiej odpowiedzi nie ma. – James podszedł do lodówki
- Dobra tu nic nie ma. Kawa i herbata jedynie.
- Kawa. – powiedzieliśmy całą piątką
- Jak my się dobrze dogadujemy. – powiedział James i wziął kubek, a Logan nastawił wody i zaczęliśmy jej wszystko przyrządzać
Po kilku minutach wszystko już było przygotowane. Jej ulubione sosy i podanie.
- Dziękuje. – uśmiechnęła się
- Proszę siostra. – szybko musnąłem ją w policzek, a potem spojrzała zaskoczona na mnie i zszedł jej uśmiech, ale po chwili lekko się uśmiechnęła
- Wy też coś zjedźcie. Na pewno jesteście zmęczeni. – powiedziała
- Kawa wystarczy. – odpowiedziała jej cała nasza czwórka
- A Tobie smacznego. – dodał James i zaczął robić sobie kawę, a Katie zjadła ze smakiem
- Jak tam w trasie? – spytała, gdy już zjadła, a każdy miał swoją kawę
Opowiedzieliśmy jej wszystko i widać było, że robi wszystko by nie okazywać to jak cierpi. Nie rozumiem jak Chris mógł zrobić jej coś takiego. Po trzech latach związku… Nadal to do mnie nie dociera… Jak Chris, chłopak którego znam dzieciństwa mógł uczynić coś takiego, a teraz się jeszcze do tego nie przyznawać?

Z perspektywy Carlita

Gdy opowiedzieliśmy jej co się działo w trasie w końcu wszyscy byli śpiący i kawa nic nie pomogła, więc zebraliśmy się do pokoi. Byłem pewny, że Katie nie będzie spała ze mną w pokoju. Ja z Katie miałem pokój na samym końcu, więc gdy chłopaki weszli do pokoi oraz James, który miał pokój naprzeciwko pokoju Katie, poprosiłem ją:
- Zaczekasz chwilkę? – złapała ją za klamkę do drzwi i odwróciła się
- Carlos ja przepraszam, ale… - szepnęła
- Kochanie wiem, nie będziesz dziś u mnie spała. Chciałem Ci tylko coś powiedzieć. –ująłem jej dłoń
- Co takiego? – spytała  spokojnie, a ja musnęłam ustami jej rękę
- To, że wszystko rozumiem i wiem, znaczy nie wiem, ale domyślam się co możesz czuć i że poczekam, aż wszystkie bariery co do nas, naszej czwórki opadną. – przyłożyłem jej dłoń do mojego serca
- A to rozumie wszystko. – szepnąłem
- Dziękuje. – uśmiechnęła się delikatnie
- Wiedz, że bardzo Cię kocham i pamiętaj o tym.
- Wiem i pamiętam. – powoli zbliżyła się do mnie i przytuliła, ale gdy chciałem odwzajemnić uścisk, odsunęła się ode mnie
- Dobranoc. – szepnęła i weszła do pokoju
- Cholera za szybko. – szepnąłem wściekły na siebie i poszedłem do siebie do pokoju
----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że tak długo nic tu nie dodawałam, ale w ogóle ostatnio cierpiałam na brak weny. Trzy blogi trochę mnie przerosły, ale dziś wena mnie nawiedziła i to w szkole :D Mam nadzieję, że dało się znieść ten rozdział.

1 komentarz: