Z perspektywy Logana
Czysty
kataklizm. Carlos jest z Katie, a James się w niej buja. Jeszcze teraz ten cholerny Chris. Wszystko
spieprzył i jeszcze próbuje się wymigać. Chętnie tak jak i pewnie chłopaki
rozszarpałbym go. Jak można skrzywdzić w
ten sposób kobietę?! Nie ogarniam tego człowieka w żaden sposób. Na szczęście jak
wracaliśmy było ciemno i nikt nas nie widział.
Gdy wróciliśmy do domu Katie nadal siedziała przy kącie.
-
Nie mogliście ją stamtąd wyprowadzić? – szepnąłem do Kendalla
-
Jakby się dało. – powiedziałam smutno, a ja podszedłem do Katie i Carlosa
siedzącego obok niej
-
Katie chodź coś zjesz. Strasznie blado wyglądasz. – kucnąłem przez nią
-
Nie jestem głodna. – podciągnęła nogi i oparła się głową o kolana
-
Katie. – dotknąłem jej dłoni, ale instynktownie ją zabrała
-
Spokojnie. – ująłem jej drugą dłoń, a ona próbowała się wyrwać
-
Nie puszczę Cię, ale też nie zrobię Ci przecież krzywdy. – powiedziałem
spokojnie, a ona spojrzała mi w oczy i po chwili rozluźniła się
-
Jesteś bezpieczna. Wiesz, że nasza czwórka nic Ci nie zrobi. Będziemy Cię
bronić.
-
Masz limo. – przyjrzała się mojemu lewemu oku - I rozciętą wargę. – powoli
zbliżyła dłoń do moich ust, delikatnie przejeżdżając palcem
- To
nic takiego. – obróciłem się, żeby zobaczyć twarz Jamesa
-
Boże! – krzyknęła widocznie widząc jego twarz
- Co
Ci się stało? – wstała szybko i podeszła do niego, ale nie dotknęła go
-
Nic takiego. – odwrócił od razu twarz, a ona powolutku wyciągnęła dłoń do jego
twarzy i odwróciła ją, żeby się dokładniej przyjrzeć
-
Chodź. – ujęła jego dłoń i pociągnęła w stronę łazienki
-
Byliście u Chrisa? – spytał Kendall
Powiedziałem
im, że poszliśmy do niego i zaczęliśmy się z nim bić. Carlos się wściekł, gdy
dowiedział się, że ten… Chris… próbował zwalić winę na Katie, ale wziął kilka
głębszych wdechów i uspokoił się. Nawet nie byłem w stanie wyobrazić sobie co
on czuje. Jego ukochana została skrzywdzona w taki sposób, a on nic nie mógł
zrobić, bo był cholernie daleko od niej. Nie wiem co ja bym zrobił, gdyby coś
stało się JEJ, mojej ukochanej. Oni opowiedzieli jeszcze co działo się tutaj po
naszym wyjściu. W zasadzie to wiele tego nie było…
Z perspektywy Jamesa
-
Katie nie trzeba. – powiedziałem, gdy wciągała mnie do łazienki
-
James wcale nie musieliście iść tam i się z nim bić. – szepnęła wyciągając
apteczkę
-
Nie pozwolę, żeby taki… - urwałem, żeby źle się przy niej nie wyrażać – robił
co chce z moją przyjaciółką.
-
Dziękuje. – stanęła przede mną
- Nie
ma za co. – lekko się uśmiechnąłem
-
Jest. – widziałem, że walczy czy się złamać, żeby mnie przytulić, ale wygrała i
mocno mnie ścisnęła, ale gdy moje dłonie delikatnie ją dotknęły od razu się ode
mnie odsunęła
-
Przepraszam. – szepnąłem
-
Nie masz za co. – wyciągnęła wacik i zaczęła oczyszczać moją twarz, a ja rzecz
jasna się krzywiłem
-
Przepraszam, ale muszę.
-
Wiem. Działaj.
Gdy
już kończyła mnie opatrywać, przyszedł Logan.
- A
ja się mogę podstawić? – spytał
-
Pewnie. Wanna czeka. – uśmiechnęła się delikatnie
- To
teraz Logan rozśmiesza? – spytałem, a ona uśmiechnęła się bardziej
-
Możliwe. – sam się do niej uśmiechnąłem
-
Głupki nigdy więcej nie będziecie się bić zrozumiano? – skończyła ze mną i
podeszła do Logana
-
Zrozumiano. – zasalutowaliśmy razem, potem wszyscy zachichotaliśmy
- Kto
by to nie był, nie bijecie się. A jak tak to popamiętacie mnie.
-
Yhy na pewno. – pokiwał głową Logan
- Na
pewno. – zdzieliła go po głowie, a ja zacząłem się cicho śmiać
-
Auć! – oburzył się na nią
- No
co? – ona sama zachichotała
-
Wredota. – gdyby mógł to już by nie żyła od jego spojrzenia
-
Wiesz, że taka jestem. – uśmiechnęła się
- O
tak. James się najlepiej o tym przekonał. W basenie.
- Ej
musisz przypominać?! – oburzyłem się, chichotając
- Oboje
wiecie, że się ze mną nie zadziera. – obojgu nam zmierzwiła włosy
-
Dzięki. – powiedziałem razem z Loganem patrząc się w swoje odbicie naprzeciwko
w lustrze
- Ja
wam dziękuje. – przytuliła nas oboje mocno, a ja miałem cholerną ochotę szepnąć
kocham cię, ale zdążyłem ugryźć się w język
Perspektywa Kendalla
- Ja
wam dziękuje. – szepnęła do chłopaków i uśmiechnąłem się na ten widok
-
Jak tam siostra? Opatrzyłaś te dwie niezdary? – spytałem
-
Jakoś mi się udało. – spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem
- Co
wy tu jakieś narady macie? – wskoczył (dosłownie) do nas Carlos i uśmiechnął
się na widok, że Katie się uśmiecha
- Szkoda,
że tam nie było niczego śliskiego. Byś leżał. – uśmiechnęła się bardziej, a ja
go podciąłem
-
Ej! – krzyknął z podłogi, a potem wszyscy zaśmialiśmy się, a Katie cicho
chichotała
-
Jesteś łajzą. – uderzyła mnie lekko i pomogła wstać Carlosowi
-
Zgadzam się. – chciał ją objąć, ale odsunęła się od niego i zaczęła dalej
opatrywać Logiego
Carlos
za szybko próbuje się do niej zbliżyć, ale w sumie to nie wiem co ja bym zrobił
w takiej sytuacji. Gdyby coś stało się Katelyn to rozszarpałbym takiego gnoja.
Najgorsze jest to, że zrobił to Chris. Nie mogę w to uwierzyć… Zawsze myślałem,
że to porządny człowiek, ale w miłości ludzie umieją zrobić nieoczekiwane
rzeczy. Ja nigdy nie skrzywdził bym dziewczyny, którą kocha. Chciałbym, żeby
była szczęśliwa nawet jeśli nie ze mną. Na tym polega miłość. Na tym, aby ta
druga osoba była szczęśliwa.
Gdy
wyszliśmy wszyscy z łazienki, Katie szybko zawróciła. Przeraziłem się, a po
chwili już wróciła do nas.
-
Musiałam się czymś zatruć. – oznajmiła
- Jadłaś
ostatnio coś? - spytałem
-
Yyy… nie.
-
Jak długo?
-
Jakieś dwa czy trzy dni…
- I
że Ty się jeszcze na nogach trzymasz! Do kuchni. – ująłem jej dłoń i nie
próbowała się wyszarpnąć, tylko posłusznie za mną poszła
W
kuchni każdy miał zadanie, a Katie usadziliśmy na krześle i zabroniliśmy jej
się ruszać.
- Na
co ma pani ochotę? – spytałem
-
Obojętne.
- To
nie jest odpowiedzieć. – zmrużyłem oczy
- O
ja wiem! Teraz ja Ci zrobię tosty z duszą! – krzyknął radośnie Carlos
-
Pasuje Ci? – spytałem rozbawiony jego zachowaniem
-
Pasuje. – a więc zabrałem się z Carlitem do roboty, a teraz podszedł do niej
Logan
- A
co do picia panience? – spytał
-
Obo… - przerwał jej
-
Takiej odpowiedzi nie ma. – James podszedł do lodówki
-
Dobra tu nic nie ma. Kawa i herbata jedynie.
-
Kawa. – powiedzieliśmy całą piątką
-
Jak my się dobrze dogadujemy. – powiedział James i wziął kubek, a Logan
nastawił wody i zaczęliśmy jej wszystko przyrządzać
Po
kilku minutach wszystko już było przygotowane. Jej ulubione sosy i podanie.
-
Dziękuje. – uśmiechnęła się
-
Proszę siostra. – szybko musnąłem ją w policzek, a potem spojrzała zaskoczona
na mnie i zszedł jej uśmiech, ale po chwili lekko się uśmiechnęła
- Wy
też coś zjedźcie. Na pewno jesteście zmęczeni. – powiedziała
-
Kawa wystarczy. – odpowiedziała jej cała nasza czwórka
- A
Tobie smacznego. – dodał James i zaczął robić sobie kawę, a Katie zjadła ze
smakiem
-
Jak tam w trasie? – spytała, gdy już zjadła, a każdy miał swoją kawę
Opowiedzieliśmy
jej wszystko i widać było, że robi wszystko by nie okazywać to jak cierpi. Nie
rozumiem jak Chris mógł zrobić jej coś takiego. Po trzech latach związku… Nadal
to do mnie nie dociera… Jak Chris, chłopak którego znam dzieciństwa mógł
uczynić coś takiego, a teraz się jeszcze do tego nie przyznawać?
Z perspektywy Carlita
Gdy
opowiedzieliśmy jej co się działo w trasie w końcu wszyscy byli śpiący i kawa
nic nie pomogła, więc zebraliśmy się do pokoi. Byłem pewny, że Katie nie będzie
spała ze mną w pokoju. Ja z Katie miałem pokój na samym końcu, więc gdy
chłopaki weszli do pokoi oraz James, który miał pokój naprzeciwko pokoju Katie,
poprosiłem ją:
-
Zaczekasz chwilkę? – złapała ją za klamkę do drzwi i odwróciła się
-
Carlos ja przepraszam, ale… - szepnęła
-
Kochanie wiem, nie będziesz dziś u mnie spała. Chciałem Ci tylko coś
powiedzieć. –ująłem jej dłoń
- Co
takiego? – spytała spokojnie, a ja
musnęłam ustami jej rękę
-
To, że wszystko rozumiem i wiem, znaczy nie wiem, ale domyślam się co możesz
czuć i że poczekam, aż wszystkie bariery co do nas, naszej czwórki opadną. –
przyłożyłem jej dłoń do mojego serca
- A
to rozumie wszystko. – szepnąłem
-
Dziękuje. – uśmiechnęła się delikatnie
-
Wiedz, że bardzo Cię kocham i pamiętaj o tym.
-
Wiem i pamiętam. – powoli zbliżyła się do mnie i przytuliła, ale gdy chciałem
odwzajemnić uścisk, odsunęła się ode mnie
-
Dobranoc. – szepnęła i weszła do pokoju
-
Cholera za szybko. – szepnąłem wściekły na siebie i poszedłem do siebie do
pokoju
----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,
przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że tak długo nic tu nie
dodawałam, ale w ogóle ostatnio cierpiałam na brak weny. Trzy blogi
trochę mnie przerosły, ale dziś wena mnie nawiedziła i to w szkole :D
Mam nadzieję, że dało się znieść ten rozdział.
Super jak zawsze :) To idę czytać dalej :d
OdpowiedzUsuń