piątek, 24 sierpnia 2012

notka 25

- Katie wraca to możemy zrobić w końcu Jamesowi imprezkę urodzinową, a przy okazji na powrót Katie. – wyszeptał Carlito swój pomysł
- Ok. Więc imprezka. – powiedział Logan
- Tylko kiedy Katie wychodzi? Trzeba się jak najszybciej zgarnąć.
- Jutro. – powiedziałem
- To się dobrze składa. James po nią pojedzie i jak coś to powiemy, że imprezka jest na cześć Katie, a nie jego. Pozapraszamy ekipę z planu i starczy. – powiedział Logan
- Idziemy do sklepu. – wyszliśmy z salonu i poszliśmy jeszcze do Jamesa poinformować go o połowie naszego pomysłu po czym zgarnęliśmy się do supermarketu
Zgarnęliśmy różne przekąski typu chipsy, paluszki itp., napoje (bezalkoholowe, ale i alkoholowe ;p). Jakieś rzeczy do przystrojenia i do domu. Od razu wzięliśmy się za ogarnięcie pokoju (czyli sprzątanie ;)), a potem ustawianie i dekorowanie. James poszedł już spać, a my porozsyłaliśmy do ludzi z planu, że jutro zaległa imprezka urodzinowa Jamesa + powitanie Katie. Tylko dwie osoby nie mogły, a reszta potwierdziła przybycie. Wszyscy poszliśmy spać.

(perspektywa pisania ~~Carlos~~)
Dziś umówiliśmy się z Markiem, że wszyscy idziemy na plan od 9 do 16, a po południu o 17 imprezka (trafił się piątek :D) Z lekarzem umówiliśmy się, że ma wypuścić Katie dopiero o 17, jak ktoś po nią przyjedzie, bo mamy dla niej niespodziankę. Zgodził się od razu. Więc od 9 do 16 byliśmy na planie, a na Jamesie wymusiliśmy, że to on pojedzie po Katie, a nas po drodze odwiózł do domu. O 16:50 wszyscy goście byli i teraz tylko czekać na Katie. James napisał, że już wracają. Gdy tylko weszli do domu krzyknęliśmy:
- NIESPODZIANKA! – a Jamesa wmurowało. Nie sądził, że to będzie też dla niego.
- Od nas na przeprosiny, że zapomnieliśmy. – powiedzieliśmy we trójkę z Loganem i Kendallem, a potem każdy dał swój prezent, który powinien dać 6 dni wcześniej w jego urodziny. Potem Katie pobiegła po swój prezent dla niego i wręczyła mu, a potem każdy dawał coś Katie :) Impreza trwała do wczesnego ranka, a wszyscy popadali gdzie popadnie. Wszystko się udało zgodnie z planem. Nie licząc, że Katie dała mi i Kendallowi wykład, gdy zobaczyła nasze twarze.

(perspektywa pisania ~~Katie~~)
Nie powiem, chłopaki mieli fajny pomysł :) Cała ekipa z planu świetnie się tu bawiła i spędziliśmy miły wieczór, noc, ale już bez poranku, bo już wtedy fajnie nie było. Dużo osób ogólnie się upiło (w tym ja). Można było to wywnioskować, gdy rano pobiegłam jak najszybciej do łazienki, a gdy ja zwróciłam swoje przez otwarte drzwi wbiegł Logan, a ja się odsunęłam i on odgrywał dokładnie tą samą rolę co ja. Po wszystkim usiadł w pobliżu moich nóg na podłodze.
- Nie mam siły nawet wstać. – powiedziałam cicho, a zaraz pojawił się James
- Nigdy więcej nie pije. – usiadł razem z nami wokół sedesu, a po kilki chwilach dołączyła do nas Katelyn
- Widzę, że nie ja jedyna. – dosiadła się również do nas i cicho się każdy z nas zaśmiał, a w drzwiach rozległ się huk, a gdy spojrzałam na drzwi był tam Kendall i Carlos walący łyżkami w patelnie
- Debile. – szybko wstałam i zamknęłam im drzwi przed nosem, a oni tylko wybuchli śmiechem
Rozejrzałam się po łazience w celu znalezienia pewnych dwóch rzeczy.
- Katelyn. – wyszczerzyłam się wyhaczając to co chciałam :D
- Co jest? – spytała wstając do mnie, a ja dałam jej jeden ze swoich dezodorantów, a ja wzięłam drugi
- Czy myślę o tym co Ty? – spytała z wyszczerzem, a za drzwiami oni nadal się chichrali
Otworzyłam szybko drzwi po czym zaczęłyśmy ich oboje spryskiwać tymi dezodorantami.
- Nie dziewczyny! – zaczęli uciekać, a ja ruszyłam za nimi, a chwilę za mną Kate
W salonie nie mogłyśmy ich znaleźć, a potem zobaczyłam, że coś ruszyło się za sofą i wskazałam mojej towarzyszce wzrokiem, a potem powoli, po cichutku zaczęłyśmy się tam zbliżać, a oni piszczeć. W końcu obu nam skończyła się amunicja.
- Śmierdzę jak baba. – powiedział Kendall obwąchując siebie
- Trzeba było nie walić w te patelnie. Nie macie współczucia dla skacowanych – odparłam
- Wredoty. – powiedział Carlos mrużąc oczy
- Się wie. – przybiłyśmy sobie żółwika
- Więcej to się nie dało spryskać? – skrzywiło się kilka osób schodzących z góry
- To oni. – wskazałam z Katelyn na Kendalla i Carlosa
- Nie wiedziałem, że zmieniliście orientację. – zaśmiał się ziomek z gitarą, a potem wszyscy wybuchli śmiechem
- My tylko zrobiliśmy mały hałas, a one nas zasmrodziły. – Kendall założył ręce, a za nim Carlos
- Głuptaki. – pociągnęłam Kate za sobą, ja pocałowałam w policzek Carlosa, a ją delikatnie popchnęłam do Kendalla. Widziałam, że coś się kroi. Kobieca intuicja, a potem nasza czwórka się zaśmiała.
Wszyscy zgarnęli się w ciągu pół godziny, a na nas czekało sprzątanie. Choć każdy z nas siedział sobie na sofie, a ja w objęciach Carlosa.
- Nie no trzeba się ruszyć. – chciałam wstać, ale Carlos mnie mocniej przytrzymał
- Zaraz. – próbowałam się wyśliznąć, ale się nie udało
- Siedź. – położył mi głowę na ramieniu i musnął w szyję
- Rozleniwiasz mnie. – powiedziałam rozbawiona
- On każdego umie rozleniwić. – powiedzieli Kendall, James i Logan
- Oj cicho. – Carlos mnie mocniej przytulił
- Ej, ale ja was nie muszę oglądać. – zaśmiał się Kendall
- A do Chrisa to przyzwyczajony byłeś? – zachichotał Carlos
- Kogo? – spytałam zdziwiona
- No Chrisa. – powiedział Kendall
- Jakiego Chrisa?
- Ona nie wie kto to. – powiedział Carlos
- A kto to? – spytałam
- Twój były. – odpowiedział mi Kendall
- Nic mi to nie mówi. Dawno z nim byłam?
- Przed Carlosem.
- Nie mam pojęcia kto to.
- Nie ważne. Ale i tak mi się tu nie obściskiwać. – wystawił nam język
- Chodzi Ci o coś  – pocałowałam Carlosa, a ten bez oporów odwzajemnił – takiego? – chłopaki zaczęli się śmiać
- Tak takiego. – odpowiedział mi rozbawiony brat
- Nie marz bracie. – wyszczerzyłam się i wtuliłam w Carlosa
- No jak mama mogła taką małpę urodzić?
- W tyłek chcesz? – wstałam i podeszłam do niego z założonymi rękoma
- Odzwyczaiłaś się od naszych walk. – zaśmiał się, a ja uderzyłam, ale złapał szybko moje dłonie i nie udało mi się ponowić – Kendall no! – wyrwałam się i po chwili leżeliśmy oboje na ziemi
- No Katie! – chłopaki zaczęli się z nas śmiać
- Taki pewny, że odzwyczaiłam się? – zablokowałam jego nogi i ręce
- Oczywiście, że tak. – szybko się odplątał i był nade mną
- Łajza. – uderzyłam go w ramię i spadł na mnie
- Złaź! – zepchnęłam go z siebie i udało mi się w końcu go zablokować, bo szarpanie się ze mną nie udało mu się i nie mógł się ruszyć
- Wstyd mi przy kumplach przynosisz. – chłopaki wciąż brechtali
- A Ty mi przy chłopaku i kumplach.
- I tak i tak źle. – powiedział któryś z chłopców
- No oczywiście. – powiedzieli razem bliźniacy czyli my
- Spadaj! – zaczęliśmy się szarpać i śmiać
- A może tak rozejm? – James złapał mnie w talii i postawił
- No ej! – rzekłam razem z moją drugą połówką mózgu
- No co? – zaśmiał się
- Głupek. – zdjęłam jego dłonie z siebie i założyłam ręce
- Właśnie głupek. – wstał do mnie mózg i uczynił to samo co ja
- A wy to co? – powiedział Carlos
- Słucham? – wychyliłam się za Jamesa
- No właśnie ja też. – po raz kolejny papugował mnie Kendall
- Gadacie tak samo no to co? – śmiał się dalej
- Pożałujesz. – weszłam na niego i usiadłam okrakiem
- Chyba nie pożałuje tylko się ucieszy. – rzekł Logan, a potem roześmiali się z chłopakami
- Ależ pożałuje. – przejechałam palcem po jego ustach, szyi, klacie i dotknęłam jego męskości
- Szalejesz dziewczyno. – szepnął mi do ucha i chciał mnie pocałować
- Czego pan chce? – odsunęłam się od razu
- Ale co? – zdziwił się i podjął kolejną próbę
- Nie, nie. – odsunęłam się bardziej
- Katie. – złapał mnie w talii i zbliżył ponownie, a ja odsunęłam się jeszcze bardziej i zeszłam specjalnie dotykając jego kroku, po czym skierowałam się do kuchni
- Nadal twierdzę, że go to ucieszy. – śmiał się dalej Logan
- Na pewno. – powiedziałam bezgłośnie odwracając się do nich przy drzwiach i zadziornie uśmiechnęłam
- Katie. – Carlos wciągnął mnie do kuchni i przycisnął do ściany, a potem chciał pocałować, ale ja zniżyłam się w dół i prawie pocałował ścianę
- No ej! – ja sobie spokojnie nalałam wody do szklanki
- Naprawdę łajza z Ciebie. – podszedł do mnie i obrócił mnie do siebie, po czym zaczął całować, a ja w końcu odwzajemniłam. Dłonią zaczęłam krążyć po jego klacie, a przybliżając się do niego potarłam o jego krok. Ten zaczął mnie coraz namiętniej całować, aż w końcu podniósł mnie do góry i posadził na stole, a ja postawiłam szklankę z wodą za sobą. Dłońmi przejechał na mój tyłek i delikatnie go ugniatał. Nadeszła na chwila... Swoje dłonie wplotłam w jego włosy, a potem przygryzłam płatek jego ucha.
- Podoba Ci się? – szepnęłam
- Bardzo. – ucałował moją szyję, a ja sięgnęłam po szklankę za sobą
- A to? – szepnęłam i wylałam mu zawartość szklanki na głowę
- Katie no! – krzyknął i odsunął się ode mnie od razu, a chłopaki wbiegli do kuchni
- Co się… - przerwali, gdy zobaczyli Carlosa i wybuchli śmiechem
- Nadal pewny, że się ucieszy? – spytałam Logana z uśmiechem
- Już nie.
- Dzięki. – zmierzył mnie wzrokiem Carlos
- Głupia jestem? – spytałam, a po chwili już się śmiałam
- Oczywiście, że tak.
- Ja Ci obiecuje, że pożałujesz tych słów. – zeskoczyłam ze stołu i zbliżyłam się do niego
- Wrażenia wcześniejsze i tak były tego warte. – wyszczerzył się
- Powtórkę chcesz? – spytałam z uśmiechem
- O nie. Wody już mam za dużo na sobie. – zaśmialiśmy się piątką, a nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Logan poszedł otworzyć, a potem było tylko słyszeć:
- Gdzie Katie? – wyszłam i ujrzałam Megi
- Tu. – uśmiechnęłam się, a ta przytuliła mnie od razu
- Jak się czujesz?
- Dobrze. – uśmiechnęłam się
- A w końcu byłam w ciąży czy nie? – szepnęła
- Co? Jakiej ciąży? – powiedziałam już głośniej, a Carlos kopnął mnie w kostkę
- O czym mówisz? – zdziwiłam się
- Byłaś w ciąży? – krzyknął Kendall
- No co Ty. Żartujemy. – zachichotała Megi, ale wiedziałam, że kłamie, bo Carlos stał z dziwną miną
- Na serio nie byłaś w ciąży? – podszedł do mnie Kend
- No co Ty. – uśmiechnęłam się
- Chodźcie. – Carlos pociągnął mnie i Megi za rękę do kuchni
- Nudzi wam się? – powiedział głośniej Carlito i się zaśmiał
- No co trzeba postraszyć Kendalla. – powiedziała rozbawiona Megi
- O co chodzi? – szepnęłam
- Megi chodzi o to, że nie wiem czemu straciła wspomnienia związane z Chrisem. A w ciąży nie była, bo sam z nią byłem na USG. – szepnął cicho
- To ja mogłabym być w ciąży? – zdziwiłam się
- No z Chrisem byłaś trzy lata no i mogłaś.
- Nie żartujecie?
- No nie. – powiedzieli razem
- Ale nie jestem w ciąży i jestem z Tobą. – przytuliłam się do Carlosa z uśmiechem, a ten odwzajemnił uśmiechem, a Megi stała tam zaskoczona
- To wy ze sobą?! – krzyknęła
- No tak. – zaśmialiśmy się
- Uuu to Carlos może Ci się nie podobać nowy scenariusz. – wszedł do nas Mark
- Masz nowy? – spytałam, a ten podał mi go i chłopakom
Każdy z nas zaczął czytać i w tym samym momencie z Jamesem powiedziałam, a raczej krzyknęłam:
- CO?!
- To nie ja wymyślałam scenariusz...
---------------------------------------------------------------------------------------------
Cóż Ci scenarzyści wymyśli, co? ;) Jakieś propozycję? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz