piątek, 24 sierpnia 2012

notka 13

- Wyluzuj. – pogłaskałam go po policzku
- Piesku. – dodałam i wszyscy się zaśmialiśmy
- Ej dawno takiego tekstu nie słyszałem od Marka. – powiedział zdziwiony James
- Faktycznie. – przyznała mu cała nasza czwórka
- No nieźle. Mark znormalniał. – stwierdził Kendall
- W końcu musiał, a teraz tego najlepsza pora.
- Dlaczego teraz najlepsza pora? – spytał najlepiej kumający Logan
- Nie wiecie co jest z Megi? – spytałam
- Co takiego niby? – spytał James
- Miałam nie mówić, więc wam nie powiem. Niedługo się dowiecie. Długo tego w tajemnicy nie utrzymają.
- Ej no powiedz. – pojawiła się przede mną trójka proszących piesków na kolanach
- Ja nie. – zaśmiałam się
- Katie ja też proszę, ale nie chce mi się wstawać. – zaśmiał się Carlos z tyłu
- Ja wam nie powiem.
- Katie no… - poprosił Kendall z miną szczeniaczka
- A co może być kobiecie? – spytałam, aby nie mówić im tego wprost
- Rak jakiś kobiecych narządów? – spytał Logan, a reszta się zmartwiła
- Nie, głupku. – zaśmiałam się
- To co innego? Okres to już na pewno dawno ma. – zaśmiał się James
- Od jakiegoś czasu nie. – zaśmiałam się z naszej ,,inteligentnej’’ gadki
- Eee? – zdziwili się wszyscy
- Kurde Logan zawsze uważałam Cię za najbardziej kumatą osobę w tej grupie, ale teraz zmieniam zdanie. – śmiałam się dalej
- Ej no wiesz. – oburzył się, a po chwili zaśmiał
- W ciąży jest? – spytał Carlos
- Brawo! – zaczęłam klaskać i się śmiać
- Od dziś Ty zostajesz najbardziej kumatą osobą z BTR, bo Logan już odpadł.
- Ej serio? – spytał Logan
- No serio. Odpadłeś.
- Oj wiesz, że nie o to mu chodzi. Megi naprawdę jest w ciąży? – spytał Kendall
- No tak. Ale nie mówicie, że to ja wam powiedziałam.
- Nie powiedziałaś tylko nakierowałaś. – wystawił mi język James
- Oj wiecie o co chodzi. – powiedziałam i wszyscy się zaśmialiśmy się
Logan po tej rozmowie się jakoś rozkręcił i szybko do nas dobił z punktami. Szliśmy potem łeb w łeb i doszło do tego, że ja z Carlosem miałam 950, a Logan 940.
- O to teraz ryzyk fizyk. – powiedział James, gdy rozdawał
- Zamknij się. – powiedziałam razem z Loganem
- Uuu. Wyczuwam wściekłość. – odpowiedział nam i się zaśmiał
Gdy rozdał wszystkie karty, od razu je wzięliśmy po czym Logan zaczął się cieszyć
- O tak! Już wygrałem. – zaczął się śmiać
- Taki pewny? – spytałam razem z Carlosem i zaczęliśmy się śmiać
- No pewnie. Mam na wykładane.
- To oddaj karty Jamesowi. Mamy trzy dziewiątki. – powiedziałam, a Logan miał mega zdziwko
- Nie wierzę Ci. – wziął ode mnie karty i przejrzał
- No cholera James. Rozdawać nie umiesz? – uderzył go
- Spokojnie. – zaczął się śmiać
- Kretynie masz dobrze rozdać. – zagroził mu
- Postaram się, ale nie wiem komu dobre karty przysłużą. – zaśmiał się po czym szybko je roztasował i rozdał
- Szansę są, ale nie wiem czy ryzykujemy. – szepnęłam do Carlosa, opierając się o niego
- Ciężko może być. – odszepnął mi
- Kendall, dajesz coś? – spytał go Logan
- Dziesięć mogę jechać.
- To my dwadzieścia. – powiedziałam razem z Carlosem
- Ja trzydzieści. – odpowiedział mi z wyszczerzem Logan
- Kendall? – spytaliśmy go we trojkę (Carlos, ja i Logan)
- To ja czterdzieści.
- Kendall łajzo. Pięćdziesiąt.. – powiedziałam
- Ja sześćdziesiąt. – dodał Logan
- Cholera Katie, pasuj no. – powiedział Carlos, ale już na głos
- Jak go puszczę do przegram.
- Pomogę Ci w tych obiadach. – przekręcił oczami
- To nic nie zmienia. Siedemdziesiąt.
- Katie! – krzyknął Carlos i się zaśmiał
- Ja osiemdziesiąt. – wyszczerzył się Logan
- Cholera teraz to już pas. – powiedziałam zła
- No to już prosta droga do obiadzików. – zatarł dłonie Logan
Jak powiedział była to prosta droga. Szybko zebrał i to nawet wszystkie karty.
- No to obiadziki od jutra nas czekają. – pomasował się po brzuchu
- Ciekawe kiedy ja je zrobię będąc na planie? – spytał przypominając sobie
- Mark albo Megi Ci nie mówili? – spytał Kendall
- Niby co? – zdziwiłam się
- Teraz będą dogrywać sceny do pierwszego odcinka bez naszego udziału.
- Do kiedy?
- Do czwartku, ale Mark powiedział, że piątek załatwił nam wolny.
- O nie. – zajęczałam
- Carlos obiecał Ci pomóc. – zaśmiał się Kendall
- Pff… Chyba przeszkadzać. – powiedziałam
- Ej! – oburzył się Carlos
- Żartowałam. – odwróciłam się do niego z uśmiechem
- No. – wyszczerzył się do mnie           
- Który dziś jest? – spytałam, bo zapomniałam dzisiejszej daty
- 9 stycznia. – odpowiedział mi James
- Kendall trzeba się niedługo zgarnąć po jakiś prezent i wysłać.
- Co? Jaki prezent i gdzie wysłać? – spytał zdziwiony
- Tępaku co jest 4 lutego?
- Cholera. – walnął się w otwartej dłoni w czoło
- Właśnie. Już pamiętasz?
- Rocznica rodziców.
- Cholera! – krzyknął Carlos
- Ciszej! – krzyknęłam, bo krzyknął mi w pobliżu moich uszu
- Sory Katie. – powiedział, a pozostała trójka wybuchła śmiechem
- A co Tobie się przypomniało? – spytałam rozbawiona
- Rocznica moich rodziców. 24 styczeń.
- To tylko moi brali ślub w ciepłe dni? – zaśmiał się Logan
- A kiedy Twoi? – spytałam
- 20 sierpień.
- A Twoi James? – spytałam
- Moi 10 grudnia.
- No to nieźle. Moi tylko wybrali najcieplejszy miesiąc. – gdy to powiedział Logan wszyscy wybuchliśmy śmiechem
Do wieczora siedzieliśmy w salonie na podłodze, gadając o bzdetach. Chłopaki zgarnęli się do pokoi, a ja zostałam i pooglądałam sobie telewizję. Założyłam sobie brodę na ręce i spojrzałam na pierścionek.
- Boże Chris. – wyciągnęłam od razu telefon i zadzwoniłam od razu do niego
- Tak? – odebrał po kilku sygnałach
- Hej kochanie. – powiedziałam z uśmiechem
- No hej. – odpowiedział mi
- Chris ja przepraszam, ale nie miałam czasu w ogóle. W tygodniu wracałam po 19-tej, odrobić lekcję, pouczyć się i już nie miałam siły na nic.
- Ale teraz jest weekend.
- Wstawałam dopiero po południu. Odsypiałam cały tydzień. To tego robiłam tym czterem leniwcom obiad, a za to dostawałam popcornem po głowie, gdy oglądaliśmy horror.
- I co? Burdel zrobiliście? – zaśmiał się
- Normalne. – powiedziałam rozbawiona i porozmawialiśmy tak co najmniej z pół godziny, a potem zadzwoniłam do rodziców, następnie udając się do pokoju. Poszłam do łazienki, wieczorna toaleta i do pokoju spać. Ale czekała na mnie niespodzianka. Gdy usiadłam na łóżku, od razu wstałam jak poparzona.
- Chłopaki! – wydarłam się, a po chwili usłyszałam trzy śmiechy
- Co jest? – wszedł Carlos, najwidoczniej wracający w łazienki
- Dotknij mojego łóżka. – powiedziałam zła
- Ale co po?  - zdziwił się, ale podszedł do niego
- Kretyni. – stwierdził, gdy poczuł, że moje łóżko jest całe mokre
- To dziś możesz spać u mnie. – uśmiechnął się przyjaźnie
- Możesz się odwdzięczyć. – odwzajemniłam uśmiech
- U żadnego z nich nie mam zamiaru, bo znowu coś odwalą. A Tobie w sumie też mogli zalać łóżko.
- Zaraz się przekonamy. – wyszedł z pokoju i poszedł do siebie, po czym pomacał swoje łóżko
- Suchutkie.
- Ej czemu tylko ja?! – krzyknęłam na korytarzu
- Bo to był Twój pomysł ze środkami przeczyszczającymi. – powiedzieli we trójkę wychodząc ze swoich pokoi
- Ale Carlos też na to przystał.
- Oj tam Carlos. Pomysł Twój. – powiedział  Logan
- Łajzy. Teraz mi to wszystko będzie schło kilka dni.
- Należy Ci się. – powiedział Kendall
- Nie odzywam się do Ciebie. – powiedziałam mrużąc oczy
- Odezwiesz się.
- Carlos przekaż mu, że w życiu. – poprosiłam Carlosa
- Słyszałeś. – powiedział rozbawiony Carlos
- Ej no Katie. – odezwał się ponownie już zły bliźniak
- Przekażcie mu, żeby się do mnie nie odzywał. – powiedziałam i poszłam do swojego pokoju
- Przecież miałaś spać u mnie. – wszedł za mną Carlos
- Będę, będę. Jeszcze wpakuje Ci się do łóżka. – puściłam mu oczko
- Mi to nie przeszkadza. – poruszył brwiami
- Głupek. – walnęłam go w ramię
- Ale na razie muszę to wszystko powyjmować, bo nigdy mi to nie wyschnie.
- To Ci pomogę.
- Spokojnie poradzę sobie.
- Oj Katie pomogę. Nie marudź.
Po dłuższej chwili całe moje łóżko było ogołocone, a pościel rozwieszona w łazience.
- Tylko co zrobić z materacem? – spytałam siebie na głos
- Do suszarni na suszarkę? – spytał Carlito wchodząc za mną, a po chwili zaśmialiśmy się ze słownictwa tego zdania
- Może i dobry pomysł, bo nie mam gdzie go wsadzić.
Pomógł mi zanieść ten materac na dół i gdy wróciliśmy spytał:
- Spać? – położyłam dłonie na tyłku
- Suche. Możemy iść spać. – powiedziałam, a Carlos się zaśmiał
- Ze mnie się śmiejesz? – podeszłam do niego rozbawiona i spojrzałam w oczy
- Tak. – wyszczerzył się
- Łajza. – zaśmiałam się i weszłam do jego pokoju
- Ej Ty masz pojedyncze łóżko.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No niestety Fiolciu musisz poczekać na następny rozdział,
bo tu jeszcze nic się nie wydarzyło ;)
A na coś lepszego też musisz jeszcze poczekać, ale dłużej :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz