-
Wyluzuj. – pogłaskałam go po policzku
-
Piesku. – dodałam i wszyscy się zaśmialiśmy
-
Ej dawno takiego tekstu nie słyszałem od Marka. – powiedział zdziwiony James
-
Faktycznie. – przyznała mu cała nasza czwórka
-
No nieźle. Mark znormalniał. – stwierdził Kendall
-
W końcu musiał, a teraz tego najlepsza
pora.
-
Dlaczego teraz najlepsza pora? – spytał najlepiej kumający Logan
-
Nie wiecie co jest z Megi? – spytałam
-
Co takiego niby? – spytał James
-
Miałam nie mówić, więc wam nie powiem. Niedługo się dowiecie. Długo tego w
tajemnicy nie utrzymają.
-
Ej no powiedz. – pojawiła się przede mną trójka proszących piesków na kolanach
-
Ja nie. – zaśmiałam się
-
Katie ja też proszę, ale nie chce mi się wstawać. – zaśmiał się Carlos z tyłu
-
Ja wam nie powiem.
-
Katie no… - poprosił Kendall z miną szczeniaczka
-
A co może być kobiecie? – spytałam, aby nie mówić im tego wprost
-
Rak jakiś kobiecych narządów? – spytał Logan, a reszta się zmartwiła
-
Nie, głupku. – zaśmiałam się
-
To co innego? Okres to już na pewno dawno ma. – zaśmiał się James
-
Od jakiegoś czasu nie. – zaśmiałam się z naszej ,,inteligentnej’’ gadki
-
Eee? – zdziwili się wszyscy
-
Kurde Logan zawsze uważałam Cię za najbardziej kumatą osobę w tej grupie, ale
teraz zmieniam zdanie. – śmiałam się dalej
-
Ej no wiesz. – oburzył się, a po chwili zaśmiał
-
W ciąży jest? – spytał Carlos
-
Brawo! – zaczęłam klaskać i się śmiać
-
Od dziś Ty zostajesz najbardziej kumatą osobą z BTR, bo Logan już odpadł.
-
Ej serio? – spytał Logan
-
No serio. Odpadłeś.
-
Oj wiesz, że nie o to mu chodzi. Megi naprawdę jest w ciąży? – spytał Kendall
-
No tak. Ale nie mówicie, że to ja wam powiedziałam.
-
Nie powiedziałaś tylko nakierowałaś. – wystawił mi język James
-
Oj wiecie o co chodzi. – powiedziałam i wszyscy się zaśmialiśmy się
Logan
po tej rozmowie się jakoś rozkręcił i szybko do nas dobił z punktami. Szliśmy
potem łeb w łeb i doszło do tego, że ja z Carlosem miałam 950, a Logan 940.
-
O to teraz ryzyk fizyk. – powiedział James, gdy rozdawał
-
Zamknij się. – powiedziałam razem z Loganem
-
Uuu. Wyczuwam wściekłość. – odpowiedział nam i się zaśmiał
Gdy
rozdał wszystkie karty, od razu je wzięliśmy po czym Logan zaczął się cieszyć
-
O tak! Już wygrałem. – zaczął się śmiać
-
Taki pewny? – spytałam razem z Carlosem i zaczęliśmy się śmiać
-
No pewnie. Mam na wykładane.
-
To oddaj karty Jamesowi. Mamy trzy dziewiątki. – powiedziałam, a Logan miał mega zdziwko
-
Nie wierzę Ci. – wziął ode mnie karty i przejrzał
-
No cholera James. Rozdawać nie umiesz? – uderzył go
-
Spokojnie. – zaczął się śmiać
-
Kretynie masz dobrze rozdać. – zagroził mu
-
Postaram się, ale nie wiem komu dobre karty przysłużą. – zaśmiał się po czym
szybko je roztasował i rozdał
-
Szansę są, ale nie wiem czy ryzykujemy. – szepnęłam do Carlosa, opierając się o
niego
-
Ciężko może być. – odszepnął mi
-
Kendall, dajesz coś? – spytał go Logan
-
Dziesięć mogę jechać.
-
To my dwadzieścia. – powiedziałam razem z Carlosem
-
Ja trzydzieści. – odpowiedział mi z wyszczerzem Logan
-
Kendall? – spytaliśmy go we trojkę (Carlos, ja i Logan)
-
To ja czterdzieści.
-
Kendall łajzo. Pięćdziesiąt.. – powiedziałam
-
Ja sześćdziesiąt. – dodał Logan
-
Cholera Katie, pasuj no. – powiedział Carlos, ale już na głos
-
Jak go puszczę do przegram.
-
Pomogę Ci w tych obiadach. – przekręcił oczami
-
To nic nie zmienia. Siedemdziesiąt.
-
Katie! – krzyknął Carlos i się zaśmiał
-
Ja osiemdziesiąt. – wyszczerzył się Logan
-
Cholera teraz to już pas. – powiedziałam zła
-
No to już prosta droga do obiadzików. – zatarł dłonie Logan
Jak
powiedział była to prosta droga. Szybko zebrał i to nawet wszystkie karty.
-
No to obiadziki od jutra nas czekają. – pomasował się po brzuchu
-
Ciekawe kiedy ja je zrobię będąc na planie? – spytał przypominając sobie
-
Mark albo Megi Ci nie mówili? – spytał Kendall
-
Niby co? – zdziwiłam się
-
Teraz będą dogrywać sceny do pierwszego odcinka bez naszego udziału.
-
Do kiedy?
-
Do czwartku, ale Mark powiedział, że piątek załatwił nam wolny.
-
O nie. – zajęczałam
-
Carlos obiecał Ci pomóc. – zaśmiał się Kendall
-
Pff… Chyba przeszkadzać. – powiedziałam
-
Ej! – oburzył się Carlos
-
Żartowałam. – odwróciłam się do niego z uśmiechem
-
No. – wyszczerzył się do mnie
-
Który dziś jest? – spytałam, bo zapomniałam dzisiejszej daty
-
9 stycznia. – odpowiedział mi James
-
Kendall trzeba się niedługo zgarnąć po jakiś prezent i wysłać.
-
Co? Jaki prezent i gdzie wysłać? – spytał zdziwiony
-
Tępaku co jest 4 lutego?
-
Cholera. – walnął się w otwartej dłoni w czoło
-
Właśnie. Już pamiętasz?
-
Rocznica rodziców.
-
Cholera! – krzyknął Carlos
-
Ciszej! – krzyknęłam, bo krzyknął mi w pobliżu moich uszu
-
Sory Katie. – powiedział, a pozostała trójka wybuchła śmiechem
-
A co Tobie się przypomniało? – spytałam rozbawiona
-
Rocznica moich rodziców. 24 styczeń.
-
To tylko moi brali ślub w ciepłe dni? – zaśmiał się Logan
-
A kiedy Twoi? – spytałam
-
20 sierpień.
-
A Twoi James? – spytałam
-
Moi 10 grudnia.
-
No to nieźle. Moi tylko wybrali najcieplejszy miesiąc. – gdy to powiedział
Logan wszyscy wybuchliśmy śmiechem
Do
wieczora siedzieliśmy w salonie na podłodze, gadając o bzdetach. Chłopaki
zgarnęli się do pokoi, a ja zostałam i pooglądałam sobie telewizję. Założyłam
sobie brodę na ręce i spojrzałam na pierścionek.
-
Boże Chris. – wyciągnęłam od razu telefon i zadzwoniłam od razu do niego
-
Tak? – odebrał po kilku sygnałach
-
Hej kochanie. – powiedziałam z uśmiechem
-
No hej. – odpowiedział mi
-
Chris ja przepraszam, ale nie miałam czasu w ogóle. W tygodniu wracałam po 19-tej,
odrobić lekcję, pouczyć się i już nie miałam siły na nic.
-
Ale teraz jest weekend.
-
Wstawałam dopiero po południu. Odsypiałam cały tydzień. To tego robiłam tym
czterem leniwcom obiad, a za to dostawałam popcornem po głowie, gdy oglądaliśmy
horror.
-
I co? Burdel zrobiliście? – zaśmiał się
-
Normalne. – powiedziałam rozbawiona i porozmawialiśmy tak co najmniej z pół
godziny, a potem zadzwoniłam do rodziców, następnie udając się do pokoju.
Poszłam do łazienki, wieczorna toaleta i do pokoju spać. Ale czekała na mnie
niespodzianka. Gdy usiadłam na łóżku, od razu wstałam jak poparzona.
-
Chłopaki! – wydarłam się, a po chwili usłyszałam trzy śmiechy
- Co
jest? – wszedł Carlos, najwidoczniej wracający w łazienki
-
Dotknij mojego łóżka. – powiedziałam zła
-
Ale co po? - zdziwił się, ale podszedł
do niego
-
Kretyni. – stwierdził, gdy poczuł, że moje łóżko jest całe mokre
- To
dziś możesz spać u mnie. – uśmiechnął się przyjaźnie
-
Możesz się odwdzięczyć. – odwzajemniłam uśmiech
- U
żadnego z nich nie mam zamiaru, bo znowu coś odwalą. A Tobie w sumie też mogli zalać
łóżko.
-
Zaraz się przekonamy. – wyszedł z pokoju i poszedł do siebie, po czym pomacał
swoje łóżko
-
Suchutkie.
- Ej
czemu tylko ja?! – krzyknęłam na korytarzu
- Bo
to był Twój pomysł ze środkami przeczyszczającymi. – powiedzieli we trójkę
wychodząc ze swoich pokoi
-
Ale Carlos też na to przystał.
- Oj
tam Carlos. Pomysł Twój. – powiedział
Logan
-
Łajzy. Teraz mi to wszystko będzie schło kilka dni.
-
Należy Ci się. – powiedział Kendall
-
Nie odzywam się do Ciebie. – powiedziałam mrużąc oczy
-
Odezwiesz się.
-
Carlos przekaż mu, że w życiu. – poprosiłam Carlosa
-
Słyszałeś. – powiedział rozbawiony Carlos
- Ej
no Katie. – odezwał się ponownie już zły bliźniak
-
Przekażcie mu, żeby się do mnie nie odzywał. – powiedziałam i poszłam do
swojego pokoju
-
Przecież miałaś spać u mnie. – wszedł za mną Carlos
-
Będę, będę. Jeszcze wpakuje Ci się do łóżka. – puściłam mu oczko
- Mi
to nie przeszkadza. – poruszył brwiami
-
Głupek. – walnęłam go w ramię
-
Ale na razie muszę to wszystko powyjmować, bo nigdy mi to nie wyschnie.
- To
Ci pomogę.
-
Spokojnie poradzę sobie.
- Oj
Katie pomogę. Nie marudź.
Po
dłuższej chwili całe moje łóżko było ogołocone, a pościel rozwieszona w
łazience.
-
Tylko co zrobić z materacem? – spytałam siebie na głos
- Do
suszarni na suszarkę? – spytał Carlito wchodząc za mną, a po chwili zaśmialiśmy się ze słownictwa tego
zdania
- Może
i dobry pomysł, bo nie mam gdzie go wsadzić.
Pomógł
mi zanieść ten materac na dół i gdy wróciliśmy spytał:
- Spać?
– położyłam dłonie na tyłku
-
Suche. Możemy iść spać. – powiedziałam, a Carlos się zaśmiał
- Ze
mnie się śmiejesz? – podeszłam do niego rozbawiona i spojrzałam w oczy
-
Tak. – wyszczerzył się
-
Łajza. – zaśmiałam się i weszłam do jego pokoju
- Ej
Ty masz pojedyncze łóżko.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No niestety Fiolciu musisz poczekać na następny rozdział,
bo tu jeszcze nic się nie wydarzyło ;)
A na coś lepszego też musisz jeszcze poczekać, ale dłużej :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz