piątek, 24 sierpnia 2012

notka 19

- Katie Chris nie żyje! – krzyknęła podczas tego mojego monologu
- Co takiego?!
- Nie wiem co się dokładnie stało.
- Kiedy? – spytałam
- Dziś po południu.
- A kiedy odbędzie się… - zaczęłam, ale nie przeszło mi to przez gardło
- Pogrzeb za dwa dni. – powiedziała, a ja się rozłączyłam po czym weszłam do pokoju i spakowałam go torby podróżnej kilka rzeczy i portfel, gdzie potem zeszłam na dół. Działałam jak automat. A myśl przewodnia to lecieć jak najszybciej do Wichity.
- Katie co Ty? – spytał Carlos wchodząc z ogrodu, a ja nic nie odpowiedziałam tylko założyłam buty
- Gdzie Ty chcesz iść czy jechać? – przytrzymał mnie i spojrzał prosto w oczy
- Puść mnie. Muszę jak najprędzej tam być.
- Gdzie? – pytał dalej, ale nie miałam siły odpowiadać, miałam w głowie cały czas Chrisa
- Gdzie? – powtórzył z naciskiem
- Katie gdzie?! – krzyknął w końcu i szarpnął mną
- Muszę lecieć do Wichity.
- Po co?! – zdziwił się
- Muszę. – chciałam zdjąć jego dłonie z moich ramion, ale nie chciał mnie puścić
- Puść mnie. – powiedziałam spokojnie
- Katie powiedz po co chcesz lecieć do domu?
- Nie do domu. – powiedziałam mu w oczy
- To gdzie? – musiałam jak najszybciej do Chrisa, a nie mogę stąd wyjść
- Gdzie Katie? – szarpnął mnie znów
- Puść mnie. – próbowałam się wyrwać, ale nic z tego
- Katie powiedz po co chcesz lecieć do Wichity jeśli nie do domu? – spytał ponownie
- Do Chrisa.
- Po jasną cholerę?!
- Ja muszę się przekonać. – powiedziałam już świrując tam nie mogąc sobie wyobrazić, że on nie żyje
- Czego się przekonać?
- Ja muszę… - powiedziałam, a łzy zaczęły skapywać po moim policzku
- Katie powiedz do cholery o co chodzi! – krzyknął już wkurzony, a ja mu się wyrwałam i złapałam szybko torbę po czym udało mi się wybiec przed drzwi, ale zaraz złapał mnie w talii
- Nie wyjdziesz, póki nie powiesz co się stało. – powiedział mi prosto w oczy
- Chris nie żyje! – wybuchłam potwornym płaczem i przytuliłam się do niego
- Lecę, więc z Tobą. – odparł od razu
- Co takiego? – spytałam zdziwiona i spojrzałam na niego
- Nie zostawię Cię samej w takiej chwili.
- Poradzę sobie. Muszę tylko jak najszybciej się pojawić w Wichicie.
- Chodź do domu, zgarnę kilka rzeczy i polecimy. Samej Cię na pewno nie puszczę.
- Dlaczego to robisz? – spytałam
- Co masz na myśli? – spytał
- Dlaczego się tak o mnie martwisz? 
- Bo jesteś dla mnie ważna. – odpowiedział po chwili
- Jesteś najwspanialszym facetem na świecie. – powiedziałam i przytuliłam go mocno
- Miło słyszeć. – powiedział z uśmiechem, a potem poszliśmy do jego pokoju i szybko się spakował. Po kilku godzinach byliśmy w domu i  poszliśmy do swoich pokoi, ale ta cisza mnie dołowała, więc skierowałam się do Carlosa.
- Nie chce siedzieć sama w pokoju. – zaprosił mnie wzrokiem na łóżko, a ja zamiast tego usiadłam przy nim i wtuliłam się w niego
- Dziękuje, że jesteś tu ze mną. – szepnęłam
- Katie wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. – odszepnąłem
- Wiem i dziękuje Ci za to bardzo mocno. Jesteś wspaniałym przyjacielem. – spojrzałam w oczy i lekko się uśmiechnęłam
- Nie masz za co. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu i zrobię dla Ciebie wszystko. – powiedział mi to prosto w oczy
- Dziękuje. – przytuliłam go mocno
- Nie ma za co. – powiedział z uśmiechem
Cały dzień spędziłam z Carlosem w domu, nie miałam dziś ochoty nigdzie się ruszać, ale za to następnego dnia wybraliśmy się na spacer po mieście i pokazałam mu trochę miasto, a wracając wpadliśmy na mamę Chrisa.
- Katie… - powiedziała i spuściła głowę, a ja ją mocno przytuliłam gdzie odwzajemniła uścisk, a Carlos spojrzał na mnie i nie wiedział kto, a ja bezgłośnie powiedziałam, że to mama Chrisa, a on pokiwał głową na znak, że rozumie. Postałyśmy tak chwile, a potem spytałam czy w czymś mogę pomóc, ale powiedziała, że wszystko już jest przygotowane i jutro o 11 pogrzeb. Dalszą część dnia spędziłam również z Carlosem. Obudziłam się o 9 i przygotowałam jakieś czarne ciuchy. Pakując się nie pomyślałam, żeby zabrać czegoś czarnego, a w domu dużo rzeczy nie miałam, ale w końcu coś ogarnęłam i byłam gotowa. Zakładałam buty, gdy zapukał Carlos.
- Jak widzę Ty przemyślałeś sprawę i zabrałeś czarne rzeczy, a ja nic. Musiałam wykombinować coś takiego. – podeszłam do niego i przytuliłam mocno
- Boje się. – szepnęłam
- Spokojnie. Będę obok.
- Nie opuszczaj mnie na krok, dobrze? – poprosiłam, a kilka łez spłynęło po policzkach
- Pewnie Katie. – wytarł moje łzy i zawołali nas rodzice
W kościele jako tako udało mi się nie rozkleić, ale na cmentarzu już nie wytrzymałam i płakałam, a wychodząc zaatakowali nas dziennikarze pytając czemu to Carlos jest ze mną, a nie Kendall? Czy znał Chrisa i tym podobne. Carlos przystanął wkurzony i powiedział, że Chrisa znał, bo przyjechał do nas, a że on tu jest ze mną, ponieważ tylko on był w domu, gdy się o tym dowiedziałam, a bał się, że coś mi się stanie w jakim byłam. Potem zapytali mnie co łączyło mnie z Chrisem, na co on odparł, że to nie ich sprawa i objął mnie ramieniem po czym przeprowadził przez dość spory tłum dziennikarzy, a gdy dotarliśmy do samochodu i czekaliśmy na moich rodziców, bo gdzieś po drodze ich zgubiliśmy rozpłakałam się, a Carlos od razu mnie przytulił i próbował pocieszać, ale po chwili zaczęli robić nam zdjęcia i odsunął się ode mnie.
- Wale tych kretynów. – powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie, płacząc dalej, a oni się zaczęli coraz bardziej zbliżać
- Nie dacie człowiekowi spokoju nawet w takiej chwili?! – wybuchłam po kilku minutach i odsunęłam się od Carlosa
- Co Cię łączyło z Chrisem? O co się kłóciliście? – zapytali dziennikarze
- Chris był moim narzeczonym. Wystarczy? – powiedziałam wściekła
- A o co kłóciliście się jakiś czas temu, gdy przyłapano was na kłótni w parku?
- Rozstaliśmy się.
- Z jakiego powodu? – spytali kolejny
- To nie wasza sprawa. – wtrącił się Carlos
- Przez Ciebie? – spytałam go jakiś dziennikarz
- Ja jestem przyjacielem Katie. Poszło o co innego. – powiedział zły
- Chcecie wiedzieć? Powiem wam. Zdradził mnie i oto poszło, a teraz sobie idźcie pisać to we wszystkich gazetach i puszczać w telewizji. Ale nic mnie to nie interesuje.
Nagle zerwałam się ze snu.
- Boże kochany. – wzięłam od razu swój telefon do ręki i zadzwoniłam do mamy. Myśl, że Chris to tylko wymysł mojej wyobraźni. Ogarnęłam się i zeszłam na dół.
- Mam porypaną psychikę. – powiedziałam na wstępie, gdzie siedział w kuchni siedział Kendall i Carlos
- To znaczy?
- Śniło mi się, że Chris nie żyje. Ty poleciałeś tam ze mną. – spojrzałam na Carlosa
- CO?! – zaśmiali się oboje
- Mówię, że mam coś nie tego z głową.
- A cóż ja takiego tam robiłem? – zaśmiał się Carlos
- Ogólnie to mnie pocieszałeś, a potem wrzeszczałeś na paparazzi.
- No nieźle. – zaśmialiśmy się, a szczerze powiedziawszy nie przejęło mnie to zbytnio. Chyba to co łączy mnie z Chrisem to jedynie przywiązanie. Tu rozpoczęłam nowe życie, a Chrisa już w nim długo nie ma i wcale mi to nie przeszkadza. Cały dzień chłopaki brechtali się z mojego snu, tak jak i ja. A wieczorem miałam znów nie miłą niespodziankę u siebie w pokoju ;)
- Cholera chłopaki! – krzyknęłam wściekła, wstając od razu z mokrego ponownie łóżka
- Co się stało? – wszedł do mnie Logan
- Który znowu zalał mi łóżko? – zmrużyłam oczy
- Ja nic nie wiem. – wziął dłonie przed siebie w obronie
- Co się bronisz? – przyszedł James
- Katie ma znów mokre łóżko. – powiedział, a Kendall i Carlos również pojawili się w moim pokoju
- Który z was? – spojrzałam na Kendalla i Jamesa
- Ja nie! – powiedzieli razem
- To co duch? – spytałam, a woda zaczęła kapać z góry i wszyscy spojrzeliśmy do góry
- Super. – sufit nad moim łóżkiem był mokry
- Nad moim pokojem są jakieś rury? – spytałam
- Chyba tak. – odpowiedział mi Logan
- Jak do nich dojść? – spytałam
- Trzeba wejść na strych.
- Świetnie. – powiedziałam i skierowałam się na górę, a po chwili znalazłam się na strychu. Jedna rura była pęknięta i lał się z niej spory strumień wody.
- Kretyni zakręcicie wodę! – krzyknęłam, a któryś pobiegł, ale buchnął większy strumień
- Nie w tą stronę! – krzyknęłam  cała mokra, zakrywając dłonią rurę, a po chwili nie czułam już oporu wody, a po drabinie wspiął się do mnie Logan
- Ładnie wyglądasz. – zaczął suszyć zęby
- Tak dzięki. – zmrużyłam oczy, a zaraz pojawił się Carlos
- Bardzo źle? – spytał patrząc na mnie i też się wyszczerzył
- Bardzo. – powiedziałam zła, a zaraz pojawił się Kendall
- Który jeszcze bardziej rozkręcił strumień? – powiedziałam mrużąc znów oczy
- Sorki Katie. – powiedział wspinający się James, a gdy mnie zobaczył zaczął się szczerzyć
- Czy przez Ciebie zawsze muszę być mokra?
- No sory. – wyszczerzył się
- Yyhh nie umiem się na Ciebie gniewać. – uśmiechnęłam się do niego...
------------------------------------------------------------------------------------
Katie i James? :D Co wy na to? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz