-
Katie Chris nie żyje! – krzyknęła podczas tego mojego monologu
- Co
takiego?!
-
Nie wiem co się dokładnie stało.
-
Kiedy? – spytałam
-
Dziś po południu.
- A
kiedy odbędzie się… - zaczęłam, ale nie przeszło mi to przez gardło
-
Pogrzeb za dwa dni. – powiedziała, a ja się rozłączyłam po czym weszłam do
pokoju i spakowałam go torby podróżnej kilka rzeczy i portfel, gdzie potem
zeszłam na dół. Działałam jak automat. A myśl przewodnia to lecieć jak
najszybciej do Wichity.
-
Katie co Ty? – spytał Carlos wchodząc z ogrodu, a ja nic nie odpowiedziałam
tylko założyłam buty
-
Gdzie Ty chcesz iść czy jechać? – przytrzymał mnie i spojrzał prosto w oczy
-
Puść mnie. Muszę jak najprędzej tam być.
-
Gdzie? – pytał dalej, ale nie miałam siły odpowiadać, miałam w głowie cały czas
Chrisa
-
Gdzie? – powtórzył z naciskiem
-
Katie gdzie?! – krzyknął w końcu i szarpnął mną
-
Muszę lecieć do Wichity.
- Po
co?! – zdziwił się
-
Muszę. – chciałam zdjąć jego dłonie z moich ramion, ale nie chciał mnie puścić
-
Puść mnie. – powiedziałam spokojnie
-
Katie powiedz po co chcesz lecieć do domu?
-
Nie do domu. – powiedziałam mu w oczy
- To
gdzie? – musiałam jak najszybciej do Chrisa, a nie mogę stąd wyjść
-
Gdzie Katie? – szarpnął mnie znów
-
Puść mnie. – próbowałam się wyrwać, ale nic z tego
-
Katie powiedz po co chcesz lecieć do Wichity jeśli nie do domu? – spytał
ponownie
- Do
Chrisa.
- Po
jasną cholerę?!
- Ja
muszę się przekonać. – powiedziałam już świrując tam nie mogąc sobie wyobrazić,
że on nie żyje
-
Czego się przekonać?
- Ja
muszę… - powiedziałam, a łzy zaczęły skapywać po moim policzku
-
Katie powiedz do cholery o co chodzi! – krzyknął już wkurzony, a ja mu się
wyrwałam i złapałam szybko torbę po czym udało mi się wybiec przed drzwi, ale
zaraz złapał mnie w talii
-
Nie wyjdziesz, póki nie powiesz co się stało. – powiedział mi prosto w oczy
-
Chris nie żyje! – wybuchłam potwornym płaczem i przytuliłam się do niego
-
Lecę, więc z Tobą. – odparł od razu
- Co
takiego? – spytałam zdziwiona i spojrzałam na niego
-
Nie zostawię Cię samej w takiej chwili.
-
Poradzę sobie. Muszę tylko jak najszybciej się pojawić w Wichicie.
-
Chodź do domu, zgarnę kilka rzeczy i polecimy. Samej Cię na pewno nie puszczę.
-
Dlaczego to robisz? – spytałam
- Co
masz na myśli? – spytał
-
Dlaczego się tak o mnie martwisz?
- Bo
jesteś dla mnie ważna. – odpowiedział po chwili
-
Jesteś najwspanialszym facetem na świecie. – powiedziałam i przytuliłam go
mocno
-
Miło słyszeć. – powiedział z uśmiechem, a potem poszliśmy do jego pokoju
i
szybko się spakował. Po kilku godzinach byliśmy w domu i poszliśmy do
swoich pokoi, ale ta cisza mnie dołowała, więc skierowałam
się do Carlosa.
-
Nie chce siedzieć sama w pokoju. – zaprosił mnie wzrokiem na łóżko, a ja
zamiast tego usiadłam przy nim i wtuliłam się w niego
-
Dziękuje, że jesteś tu ze mną. – szepnęłam
-
Katie wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. – odszepnąłem
-
Wiem i dziękuje Ci za to bardzo mocno. Jesteś wspaniałym przyjacielem. –
spojrzałam w oczy i lekko się uśmiechnęłam
-
Nie masz za co. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu i zrobię dla Ciebie
wszystko. – powiedział mi to prosto w oczy
- Dziękuje.
– przytuliłam go mocno
-
Nie ma za co. – powiedział z uśmiechem
Cały
dzień spędziłam z Carlosem w domu, nie miałam dziś ochoty nigdzie się ruszać,
ale za to następnego dnia wybraliśmy się na spacer po mieście i pokazałam mu
trochę miasto, a wracając wpadliśmy na mamę Chrisa.
-
Katie… - powiedziała i spuściła głowę, a ja ją mocno przytuliłam gdzie
odwzajemniła uścisk, a Carlos spojrzał na mnie i nie wiedział kto, a ja
bezgłośnie powiedziałam, że to mama Chrisa, a on pokiwał głową na znak, że
rozumie. Postałyśmy tak chwile, a potem spytałam czy w czymś mogę pomóc, ale
powiedziała, że wszystko już jest przygotowane i jutro o 11 pogrzeb. Dalszą
część dnia spędziłam również z Carlosem. Obudziłam się o 9 i
przygotowałam jakieś czarne ciuchy. Pakując się nie pomyślałam, żeby zabrać
czegoś czarnego, a w domu dużo rzeczy nie miałam, ale w końcu coś ogarnęłam i
byłam gotowa. Zakładałam buty, gdy zapukał Carlos.
-
Jak widzę Ty przemyślałeś sprawę i zabrałeś czarne rzeczy, a ja nic. Musiałam wykombinować
coś takiego. – podeszłam do niego i przytuliłam mocno
- Boje
się. – szepnęłam
-
Spokojnie. Będę obok.
-
Nie opuszczaj mnie na krok, dobrze? – poprosiłam, a kilka łez spłynęło po
policzkach
-
Pewnie Katie. – wytarł moje łzy i zawołali nas rodzice
W
kościele jako tako udało mi się nie rozkleić, ale na cmentarzu już nie
wytrzymałam i płakałam, a wychodząc zaatakowali nas dziennikarze pytając czemu
to Carlos jest ze mną, a nie Kendall? Czy znał Chrisa i tym podobne. Carlos
przystanął wkurzony i powiedział, że Chrisa znał, bo przyjechał do nas, a że on
tu jest ze mną, ponieważ tylko on był w domu, gdy się o tym dowiedziałam, a bał
się, że coś mi się stanie w jakim byłam. Potem zapytali mnie co łączyło mnie z
Chrisem, na co on odparł, że to nie ich sprawa i objął mnie ramieniem po czym
przeprowadził przez dość spory tłum dziennikarzy, a gdy dotarliśmy do samochodu
i czekaliśmy na moich rodziców, bo gdzieś po drodze ich zgubiliśmy rozpłakałam
się, a Carlos od razu mnie przytulił i próbował pocieszać, ale po chwili
zaczęli robić nam zdjęcia i odsunął się ode mnie.
-
Wale tych kretynów. – powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie, płacząc dalej,
a oni się zaczęli coraz bardziej zbliżać
-
Nie dacie człowiekowi spokoju nawet w takiej chwili?! – wybuchłam po kilku minutach i odsunęłam
się od Carlosa
- Co
Cię łączyło z Chrisem? O co się kłóciliście? – zapytali dziennikarze
-
Chris był moim narzeczonym. Wystarczy? – powiedziałam wściekła
- A
o co kłóciliście się jakiś czas temu, gdy przyłapano was na kłótni w parku?
-
Rozstaliśmy się.
- Z
jakiego powodu? – spytali kolejny
- To
nie wasza sprawa. – wtrącił się Carlos
-
Przez Ciebie? – spytałam go jakiś dziennikarz
- Ja
jestem przyjacielem Katie. Poszło o co innego. – powiedział zły
-
Chcecie wiedzieć? Powiem wam. Zdradził mnie i oto poszło, a teraz sobie idźcie
pisać to we wszystkich gazetach i puszczać w telewizji. Ale nic mnie to nie
interesuje.
Nagle zerwałam się ze snu.
-
Boże kochany. – wzięłam od razu swój telefon do ręki i zadzwoniłam do mamy.
Myśl, że Chris to tylko wymysł mojej wyobraźni. Ogarnęłam się i zeszłam na dół.
-
Mam porypaną psychikę. – powiedziałam na wstępie, gdzie siedział w kuchni
siedział Kendall i Carlos
- To
znaczy?
-
Śniło mi się, że Chris nie żyje. Ty poleciałeś tam ze mną. – spojrzałam na
Carlosa
-
CO?! – zaśmiali się oboje
-
Mówię, że mam coś nie tego z głową.
- A
cóż ja takiego tam robiłem? – zaśmiał się Carlos
-
Ogólnie to mnie pocieszałeś, a potem wrzeszczałeś na paparazzi.
- No
nieźle. – zaśmialiśmy się, a szczerze powiedziawszy nie przejęło mnie to
zbytnio. Chyba to co łączy mnie z Chrisem to jedynie przywiązanie. Tu rozpoczęłam
nowe życie, a Chrisa już w nim długo nie ma i wcale mi to nie przeszkadza. Cały
dzień chłopaki brechtali się z mojego snu, tak jak i ja. A wieczorem miałam
znów nie miłą niespodziankę u siebie w pokoju ;)
-
Cholera chłopaki! – krzyknęłam wściekła, wstając od razu z mokrego ponownie łóżka
- Co
się stało? – wszedł do mnie Logan
-
Który znowu zalał mi łóżko? – zmrużyłam oczy
- Ja
nic nie wiem. – wziął dłonie przed siebie w obronie
- Co
się bronisz? – przyszedł James
-
Katie ma znów mokre łóżko. – powiedział, a Kendall i Carlos również pojawili
się w moim pokoju
-
Który z was? – spojrzałam na Kendalla i Jamesa
- Ja
nie! – powiedzieli razem
- To
co duch? – spytałam, a woda zaczęła kapać z góry i wszyscy spojrzeliśmy do góry
-
Super. – sufit nad moim łóżkiem był mokry
-
Nad moim pokojem są jakieś rury? – spytałam
-
Chyba tak. – odpowiedział mi Logan
-
Jak do nich dojść? – spytałam
-
Trzeba wejść na strych.
-
Świetnie. – powiedziałam i skierowałam się na górę, a po chwili znalazłam się
na strychu. Jedna rura była pęknięta i lał się z niej spory strumień wody.
-
Kretyni zakręcicie wodę! – krzyknęłam, a któryś pobiegł, ale buchnął większy
strumień
-
Nie w tą stronę! – krzyknęłam cała
mokra, zakrywając dłonią rurę, a po chwili nie czułam już oporu wody, a po
drabinie wspiął się do mnie Logan
-
Ładnie wyglądasz. – zaczął suszyć zęby
-
Tak dzięki. – zmrużyłam oczy, a zaraz pojawił się Carlos
-
Bardzo źle? – spytał patrząc na mnie i też się wyszczerzył
-
Bardzo. – powiedziałam zła, a zaraz pojawił się Kendall
-
Który jeszcze bardziej rozkręcił strumień? – powiedziałam mrużąc znów oczy
-
Sorki Katie. – powiedział wspinający się James, a gdy mnie zobaczył zaczął się
szczerzyć
-
Czy przez Ciebie zawsze muszę być mokra?
- No
sory. – wyszczerzył się
- Yyhh nie umiem się na
Ciebie gniewać. – uśmiechnęłam się do niego...------------------------------------------------------------------------------------Katie i James? :D Co wy na to? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz