-
Ale w policzek. – musnął go, a mnie przeszedł dreszcz
-
Jesteś głupi! – zaśmiałam się, uderzając go
-
Ale ja to wiem. – uśmiechnął się
-
Dzięki. – przytuliłam go mocno
-
Katie zawsze możesz na mnie liczyć. – szepnął mi do ucha
-
Wiem, Ty na mnie też. – odsunęłam się od niego z uśmiechem na ustach
Nie
ma to jak fart. Zaczął padać deszcz. James wstał, a ja zapomniałam o kostce i
gdy wstałam od razu upadłam na ławkę.
-
Co jest? – przestraszył się James
-
Skręciłam kostkę.
-
Co za sierota z Ciebie. – zachichotał i wziął mnie na ręce mimo, że się
upierałam, choć gdy doszliśmy do domu oboje byliśmy mokrzy
Gdy
tylko weszliśmy do domu, chłopaki spojrzeli na nas przerażeni, Carlos od razu
chciał ją przejąć, ale ona mocniej mnie ścisnęła.
-
Czekaj, chyba mogę ją posadzić. – powiedziałem i posadziłem ją na fotelu
-
Co się stało, kochanie? – zaraz przy niej klęknął
-
Nic. – odpowiedziała oschło i chciała wstać, ale od razu się skrzywiła i usiadła z powrotem
-
Skręciła kostkę. – gdy to powiedziałem spojrzała na mnie wrogo, a Logan zaraz
pojawił się z jakąś maścią i bandażem, a po chwili miała już ją owiniętą. Kiedy
Carlos chciał ją zanieść do pokoju od razu odtrąciła jego dłonie
-
Nawet mnie nie dotykaj.
-
Ale Katie, nie wkurzaj się. – powiedział Kendall
-
Oboje się do mnie nie odzywajcie. – powoli wstała, ale jednak idąc krzywiła się
-
Na mnie też jesteś wkurzona? – spytał Logi
-
Nie, a co? – przystanęła i spojrzała na niego
-
Nic. – wziął ją na ręce i zaniósł na górę
-
O co się na was wkurza? – spytałem jej chłopaka i brata
Opowiedzieli
o tym jak wpadła na ich pokoju i wykrzyczała im, że to ich wina, a w zasadzie
to nakrzyczała na Kendalla. W sumie nic by się nie stało jakbyśmy jej
powiedzieli o Chrisie. I tak nie wiedziała kto to, to tak bardzo nie bolałaby
jej ta zdrada. Skrzywdził ją raz, a teraz kolejny… Do cholery nie mogłem
darować sobie tego, że nie było nas tu i tyle czasu była sama.
Odniosłem
Katie na górę, a tam od razu ułożyłem ją na łóżku.
-
Opiekujecie się mną jak dzieckiem. – założyła ręce
-
Ej mam dorosłe dziecko. Podoba mi się to. Żadnych płaczów, ani nic. – wyszczerzyłem
się
-
Nie no ja się stąd wyprowadzam. – zaśmiała się
-
Zostawisz nas? – zrobiłem smutną minkę
-
Nie mam zamiaru. Wszystkich was uwielbiam. – przyciągnęła mnie do siebie i
długo nie wypuszczała z ramion. Oby tylko James czy Carlos tu nie wpadli, bo
zaczną być zazdrośni. Bez powodu, ponieważ w moim sercu od dawna zakodowana
jest miłość do tej jedynej…
-
Hej, posmutniałeś. Co się stało? – odsunęła mnie od siebie
-
Co? Wcale nie. – próbowałem się uśmiechnąć
-
Kłamiesz, ale wiedz, że jeśli chcesz pogadać, wal do mnie o każdej porze dnia i
nocy.
-
Dzięki. – uśmiechnąłem się już szczerze
Kolejnych
kilkanaście dni chłopcy spędzili na planie. Nie pozwolili pozostawać Katie
samej w domu, a ona chętnie na to przystawała, aby jeździć z nimi do studia,
choć nie odważyła się zagrać. Starała się zachowywać normalnie, lecz nigdy nie
dopuściła do tego, aby pozostać sama z Carlosem. Obawiała się go, ale on
czekał. Cierpliwie czekał, bo ją kochał. Jednak pewnego dnia okazał swoją
zazdrość o nią…
Dzisiaj
nie miałam najmniejszej ochoty ruszać się z domu. Rano około 9 pojawił się u
mnie w pokoju Kendall.
-
James zostaje w domu, bo się chyba przeziębił. Jedziesz z nami czy zostajesz? –
spytał
-
A ja mam dziś lenia i wolę zostać. Przy okazji zaopiekuje się chorowitkiem.
-
No dobra. Trzymaj się siostrzyczko.- pocałował mnie w czoło
-
Miłej pracy. – uśmiechnęłam się
-
Miłego dnia. – odwzajemnił gest i wyszedł
Po
chwili usłyszałam jak odjeżdżają spod domu. Ja poleżałam jeszcze trochę w łóżku
, ale w końcu mój brzuch domagał się jedzenia, więc zarzuciłam szlafrok i
zeszłam na dół. Zastałam w salonie Jamesa, który wylegiwał się pod kołdrą,
przed telewizorem.
-
Tak to się choruje? – spytałam stając przed pudłem, w które zapatrzony był
James
-
Tak. – uśmiechnął się i kichnął
-
Sierota się przeziębił. Zaraz Ci zrobię herbaty. – ruszyłam do kuchni
-
Nie musisz.
-
I tak sobie robię.
-
A to dziękuję.
Zagotowałam
wodę, zrobiłam kanapki i wróciłam do salonu. Postawiłam wszystkie rzeczy na
stoliku, który stał przed kanapą i wpakowałam się Jamesowi pod kołdrę. Zaczął
się wiercić, żeby się ułożyć, ale spadł z łóżka jak jakaś dżdżownica w tej
kołdrze, a ja zaczęłam się śmiać.
-
No bardzo śmieszne. – wpełzł na łóżko i okrył mnie także kołdrą
-
A teraz wcinamy. – powiedziałam i wzięłam kanapkę, którą podsunęłam do ust
Jamesowi, który ugryzł ją, ale ręce trzymał pod okryciem
-
No chyba śnisz, że będę Cię karmić. – zmierzyłam go wzrokiem, a ten uniósł
brwi, a potem zrobił minę szczeniaczka
-
Masz farta, że mam serducho i jesteś chory. – uśmiechnął się i nie obyło się bez
tego, że go upaćkałam serkiem z którym zrobiłam kanapki. Ja się z tego śmiałam,
ale on nie wiedział o co chodzi.
-
Z tego się tak śmiejesz? – spytał w końcu
-
Eee z niczego. – napisałam się herbaty, a ten wytarł usta i zauważył powód
mojego śmiania
-
No dzięki. – zaczął wycierać usta
-
A proszę. – wyszczerzyłam się
Przez
kolejne kilka godzin wgapialiśmy się w telewizor, dokuczając sobie nawzajem.
Kiedy James poszedł po coś do picia, ja latałam sobie po kanałach, gdy nagle
zobaczyłam na kanale informacyjnym napis:
WYPADEK RODZICÓW ZNANEJ GWIAZDY
Zaczęłam
czytać, a po chwili w moich oczach zebrały się łzy, a także przerażenie.
Przecież to nie jest realne. Skąd oni mogą mieć pewność, że to na pewno ci
rodzice?! To tylko przypuszczenia…. To muszą być przypuszczenia…
--------------------------------------------------------------------
Zostawiam
w tajemnicy do następnego rozdziału kogo rodzice zginęli :) A wy
których rodziców obstawiacie? ;) A co do Jamesa, to to tylko taki
niewinny żarcik był, a wy już, że Katie z Jamesem się będzie całować ;)
Zaufania trochę ;) A, że to ostatnia notka przed świętami, więc życzę
Wam wszystkim wesołych świąt, mokrego dyngusa i miłej rodzinnej
atmosfery :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz